Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wrocławska Sorbona - czy ten pomysł wypali?

Katarzyna Kaczorowska
Paweł Relikowski
Wrocław mój widzę ogromny - chciałoby się zakrzyknąć, czytając o ambitnych planach utworzenia w stolicy Dolnego Śląska megauniwersytetu.

Siedem wrocławskich uczelni państwowych podpisało kilka dni temu porozumienie w tej sprawie. Z boku jak na razie stoi jednak najsilniejsza - Politechnika Wrocławska, której rektor decyzję o tej kolaboracji ku dobru wspólnemu pozostawił senatowi.

Pomysł współpracy pod jednym szyldem jest wart pochwały i tylko można mu przyklasnąć. Porozumienie, które pozwoli choćby wspólnie walczyć o fundusze na badania naukowe, jest po prostu racjonalne. Duży może więcej i nikt pewnie nie ma co do tego wątpliwości. Ale to, co racjonalne, nie zawsze okazuje się łatwe do zrealizowania w praktyce.

O tym, że porozumienie pomiędzy kilkoma podmiotami, z których każdy nadal będzie chciał realizować przede wszystkim swoje własne interesy, jest trudne, a czasem wręcz niemożliwe, najlepiej pokazuje przykład wrocławskiej spółki EIT+. To miała być wunderwaffe naszej nauki i biznesu, dźwignia, która sprawi, że tutejsze badania nabiorą co najmniej europejskiego rozmachu. Skończyło się tak, jak się skończyło i pewnie inaczej skończyć się nie mogło w sytuacji, kiedy w grę wchodziły i pieniądze, i ambicje. Oczywiście można podnieść argument, że w tym wypadku sprawa dotyczyła spółki, podziału udziałów, zysków itd., itp. Ale jak pogodzić interesy siedmiu uczelni, z których każda ma swojego rektora, senat, określone programy badawcze, z których każda walczy o studenta?

Akademie Sztuk Pięknych, Wychowania Fizycznego, Muzyczna są w tej szczęśliwej sytuacji, że obszary ich działalności naukowo-dydaktycznej nie powielają się z żadną inną wrocławską uczelnią. Podobnie jest z Akademią Medyczną. Ale już Uniwersytety Wrocławski, Ekonomiczny i Przyrodniczy w niektórych obszarach mogą ze sobą konkurować i konkurują.

Inicjatorem tego ponaduczelnianego porozumienia jest rektor Uniwersytetu Przyrodniczego profesor Roman Kołacz. Właściwie należy mu kibicować, bo pomysł jest odważny i naprawdę w skali polskiej nowatorski. Pytanie tylko, jak uda mu się przekonać profesorów, kierujących różnymi programami badawczymi na różnych uczelniach, że po utworzeniu megauniwersytetu niektórzy z nich będą musieli zrezygnować z własnych ambicji i zaangażować się w tzw. dobro wspólne?

O tej inicjatywie kilkakrotnie miałam okazję rozmawiać z profesorami wrocławskich uczelni. Każdy pomysł chwalił i od razu podnosił wątpliwości. Kilku zastanawiało się, czy przystąpi do niego Politechnika, właściwie wątpiąc w szanse powodzenia tej inicjatywy.

A jakie jest Państwa zdanie? Czy Uniwersytet Dolnośląski - bo tak można by go na razie nazywać - naprawdę ma szansę zaistnieć, czy też pozostanie w sferze szlachetnych idei, które przegrały z ambicjami?

Zapraszamy do dyskusji wrocławskie środowisko akademickie.
Czekam na Państwa opinie: [email protected].

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska