Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dzwoń na policję. To nie donos

Rafał Święcki, współpraca: SIYA
Katarzynia Gondaruk otrzymuje podziękowania za pomoc w ujęciu bandytów
Katarzynia Gondaruk otrzymuje podziękowania za pomoc w ujęciu bandytów Rafał Święcki
Dolnoślązacy współpracują chętnie z policją. Nie boimy się powiadomić o pijanym sąsiedzie.

W piątek dyżurny w jeleniogórskiej komendzie otrzymał anonimowe zgłoszenie o mężczyźnie, który po wypiciu piwa przy osiedlowym sklepiku wsiadł do samochodu i odjechał. Rozmówca podał markę i numer rejestracyjny wozu. Policjanci nie mieli większych problemów z jego zatrzymaniem.

Po badaniu okazało się, że kierowca jest kompletnie pijany, miał we krwi półtora promila alkoholu.
Takich zgłoszeń jeszcze kilka lat temu jeleniogórscy policjanci odnotowywali jedynie kilka w roku. Teraz zdarza się, że ludzie dzwonią po kilkanaście razy w miesiącu. Wśród nich są sąsiedzi, członkowie rodzin i przypadkowi świadkowie. Maleje społeczne przyzwolenie na jazdę po alkoholu.

Do policji docierają też informacje o piratach drogowych. - Dzwonią kierowcy i mówią np.: jadę krajową trójką, ktoś wyprzedza auta na podwójnej ciągłej - opowiada Maciej Dyjach z jeleniogórskiej drogówki.

Według policji rośnie nasza wrażliwość na krzywdę innych.

Jeśli uda się zatrzymać niebezpiecznego kierowcę, dostaje mandat na podstawie relacji świadka, który powiadomił policję. - Obecność policjanta przy wykroczeniu nie jest konieczna - wyjaśnia Dyjach.
Według policji rośnie też nasza wrażliwość na krzywdę innych. Przypadkowi świadkowie dzwonią wprost z miejsca zdarzenia i pomagają schwytać przestępców. Tak zachowała się jeleniogórzanka Katarzyna Gondurak. Gdy zauważyła wyrostków z damską torebką, zadzwoniła na policję i jechała autem za uciekającymi.

Dzięki jej wskazówkom patrol złapał bandytów. Ofiara ulicznego napadu odzyskała torebkę, zanim zdążyła zawiadomić policję.

- Moją uwagę zwróciło trzech młodych mężczyzn, którzy biegli z damską torebką - relacjonuje jeleniogórzanka. - Nie wolno się bać, bo kiedyś sami możemy znaleźć się w podobnej sytuacji - apeluje.

Zdaniem szefa jeleniogórskich policjantów Zbigniewa Ciosmaka to dowód na rosnące zaufanie do policji. Według ostatnich badań deklaruje je 72 proc. Polaków. Trzy lata wcześniej, według CBOS, o zaufaniu mówiło niespełna 60 proc.

Według ostatnich badań zaufanie do policji deklaruje 72 proc. Polaków.

Policjanci podkreślają też spory udział mediów w budowaniu społecznej wrażliwości. Po doniesieniach o maltretowanych dzieciach policja otrzymuje znacznie więcej telefonów o "płaczu za ścianą".

Ostatnio dzięki takiej informacji uratowano niemowlę w Niemczy w powiecie zierżoniowskim. Mieszkańcy zadzwonili na policje, gdy usłyszeli, że w jednym z mieszkań odbywa się huczna impreza. Wiedzieli, że w tym domu jest pięciomiesięczne dziecko.
Kiedy policja przyjechała na miejsce, okazało się, że matka ma 1,3 promila alkoholu we krwi, a niemowlę leży bez opieki. Było poważnie chore. Pogotowie zabrało je do szpitala. Nie wróciło do rodziców.

Policjant przestał być władzą. Oczekujemy od niego pomocy
Rozmowa z prof. dr. hab. Janem Maciejewskim, kierownikiem Zakładu Socjologii Grup Dyspozycyjnych w Instytucie Socjologii Uniwersytetu Wrocławskiego.

Czy Polacy zrozumieli już, że współpraca z policją leży w ich wspólnym interesie i telefon z informacją o pijanym sąsiedzie, który wsiada za kierownicę, nie czyni z nas donosiciela?
Polskie społeczeństwo w końcu dorasta. Docenia bezpieczeństwo. Zmieniła się mentalność statystycznego Polaka. Ludzie zdali sobie sprawę, że grupy dyspozycyjne, takie jak policja, wojsko, służba więzienna, są potrzebne do sprawnego funkcjonowania społeczeństwa. Policjant nie jest już tym, który jedynie wlepia nam mandat albo zabiera aparaturę z bimbrem. Jest osobą dyspozycyjną wobec społeczeństwa, od której oczekujemy pomocy. Nie jest już utożsamiany z władzą, lecz ze służbą. Telefon na policję przestał być donosem. To działanie obywatelskie.

Polskie społeczeństwo w końcu dorasta. Zmieniła się mentalność statystycznego Polaka.

Już w latach 60. XX wieku policje w różnych krajach zaczęły wdrażać strategię Community Policing, opierającą się na szerokiej współpracy z obywatelami. W polskiej policji też zaczyna kiełkować ta idea?
Oczywiście. W naszej policji ponad 20 proc. stanowią już kobiety. One doskonale nadają się do realizacji tej strategii. Młodzi ludzie podejmujący pracę w policji też widzą potrzebę szerokiej komunikacji ze społeczeństwem.
W Wielkiej Brytanii tworzy się lokalne grupy sąsiedzkie, pilnujące bezpieczeństwa. Zrzeszają one 6 mln Brytyjczyków. Czy według Pana taki pomysł przyjąłby się w Polsce?
Moja ocena tych grup nie jest jednoznacznie pozytywna. Dochodzi tam do różnych wypaczeń. Zdarzają się samosądy, często tworzy się atmosfera psychozy. Nie widziałbym w tym modelu rozwiązania na nasze bolączki. Poza tym w Polsce takie grupy kojarzyłyby się z paramilitarną Ochotniczą Rezerwą Milicji Obywatelskiej. To są jednak złe wspomnienia.

Lubińska policja ma "Oczy"
W powiecie lubińskim od początku grudnia 2009 r. trwa akcja "Oczy", zorganizowana przez policję, straż miejską oraz stowarzyszenie "Viribus Unitis". Plakaty zachęcają mieszkańców, by - nawet anonimowo - powiadamiali policję, jeśli zauważą cokolwiek podejrzanego. Dzięki tym telefonom ujęto m.in. złodzieja, który włamał się do kiosku, i lubinianina, który szabrował rzeczy z altanek na działkach. Zatrzymano też 27-latka, który kradł kable telekomunikacyjne. PEKA

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska