Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niech żyje biurokracja!

Krzysztof Kucharski
Marek Grotowski
Co robi przeciętny urzędnik, żeby uzasadnić swoją niezbędność oraz wysoką pensję za siedzenie przy biurku i przelewanie z pustego w próżne? Wymyśla głupoty.

Jacek dyrektor Gawroński od kultury z naszego lokalnego urzędu marszałkowskiego napompował się podejrzliwością i porozsyłał papiery brzytwy do wszystkich podległych mu instytucji kulturalnych w sprawie wyjazdów służbowych. Po dawnemu delegacji, na których należało zbierać najróżniejsze pieczątki. Nie wiem, jak jest teraz, bo nigdy delegacji nie rozliczałem. Stopień nieufności wobec zgrai nierobów udających twórcze działania bardzo mi się podoba. Dyrektor biblioteki czy jakiejś filharmonii może wojażować z marszałkowskiej puli po świecie i w końcu zabraknie pieniędzy na służbowe wyjazdy dla kolegów z urzędu.

Dyrektor biblioteki czy jakiejś filharmonii może wojażować z marszałkowskiej puli po świecie i w końcu zabraknie pieniędzy na służbowe wyjazdy dla kolegów z urzędu

W tych wysłanych dokumentach jest specjalny zestaw podchwytliwych pytań. Na przykład: cel wyjazdu i uzasadnienie plus kserograficzna kopia zaproszenia. Ja to rozumiem. Taki dyrektor Muzeum Papiernictwa w Dusznikach-Zdroju mógłby pojechać do Turcji, Iranu albo - nie daj boże - Chin na naukową sesję poświęconą hodowli jedwabników. Wtedy kompetentny i przygotowany merytorycznie do swojej funkcji dyrektor wydziału kultury może zadać dodatkowe pytanie (też pełne podejrzliwości): a dlaczego łaskawy pan dyrektor nie pojechał na sesję producentów papieru z puszek od piwa w Środzie Śląskiej?

Nikt mądry na to pytanie nie odpowie.

Powiedzmy, że jakiemuś dyrektorowi wrocławskiej instytucji kulturalnej jednak gdzieś się uda wyjechać, mimo czujności kulturalnych urzędników... Wtedy po powrocie znów musi siąść i przez parę dni opisywać całą eskapadę ze szczególnym uwzględnieniem celu wyjazdu i kosztów. Załóżmy, że jakiś tam dyrektor teatru pojechał akurat przypadkowo na festiwal teatralny. I co ma teraz napisać? Ja bym takiemu nadzwyczajnie podejrzliwemu urzędnikowi wysmażył epistołę o wyższości sztuki kabuki jidai mono nad tanecznym kabuki shosagoto, które oglądałem na własne oczy. Życzę panu dyrektorowi szybkiego awansu w aparacie.

Na awans zasłużyły też panie kierujące w tym samym urzędzie Wydziałem Komunikacji Społecznej. To, co wymyśliły, nigdzie na świecie by nie przeszło, ani nawet w okrutnym dla twórców PRL-u. Z dobrotliwości podejrzewam, że panie nie rozróżniają plakatu od afisza.

Według ich dyrektywy na każdym plakacie jedną czwartą powierzchni zajmie umieszczony pod spodem na białym pasku herb Dolnego Śląska, napis "Dolny Śląsk" i dopisek obszerniejszy: Instytucja Kultury Samorządu Województwa Dolnośląskiego. Dowiedziałem się nieoficjalnie, że panie rządzące Wydziałem Komunikacji Społecznej UMWD marzą, żeby nad szyldem każdej instytucji kulturalnej samorządu województwa dolnośląskiego był cztery razy większy, obficie oświetlony, herb regionu i napis w dwóch wierszach: Dolny Śląsk.

Uważam, że to słuszne decyzje. Dużo ludzi mieszka tu i nawet nie wie, że mieszka na Dolnym Śląsku. Ja bym takie stosowne komunikaty umieścił na każdej klatce schodowej i wejściu do czegokolwiek. Obojętnie czy to knajpa, ośrodek zdrowia, biblioteka czy wiejski sracz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska