Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Do Pekinu bez trenera

Wojciech Koerber
Michał Bieniek poleci do Pekinu nie z trenerem, lecz z kartką papieru
Michał Bieniek poleci do Pekinu nie z trenerem, lecz z kartką papieru Marcin Osman
Trener od skoku w dal zajmie się... skoczkiem wzwyż.

Oj, źle się dzieje w Polskim Związku Lekkiej Atletyki. Nie tak dawno Józef Lisowski, opiekun naszych czterystumetrowców, z własnej kieszeni i w tajemnicy przed żoną wyłożył blisko 30 tysięcy złotych, by kadra mogła pojechać na zgrupowanie do hiszpańskiego Lloret de Mar. Teraz okazuje się, że na igrzyska do Pekinu nie poleci trener skoczka wzwyż Michała Bieńka (AZS AWF Wrocław).

- Decyzja zapadła taka, że podczas igrzysk Michałem zajmie się trener od skoku w dal. A w Pekinie nie będziemy mieć przecież żadnego przedstawiciela w tej konkurencji. I niech pan mi powie - czy to jest normalne?! - bezradnie rozkłada ręce wrocławski szkoleniowiec Bogumił Mańka. - Ale to nie jest wina ani Piotrka Bory, skądinąd bardzo fajnego chłopaka, ani szefa wyszkolenia, pana Olszewskiego. Za wszystkim stoi niewydarzony wiceprezes do spraw sportowych Jerzy Sudoł z Poznania - dodaje Mańka, nazywając rzeczy po imieniu.

Wrocławianin ma prawo czuć się rozgoryczony. Dostarczył właśnie piątego olimpijczyka w postaci wspomnianego Bieńka, a igrzyska widział tylko w telewizji.
- Najbliżej miałem do Seulu, lecz w ostatniej chwili wyrzucił mnie z ekipy ówczesny minister sportu, a był nim pan Kwaśniewski. Trzeba było zrobić miejsce dla jakiegoś notabla - przypomina Mańka. Nie widział więc z bliska, jak jego podopieczny Krzysztof Krawczyk skacze w olimpijskim finale 2,31. Na igrzyskach w Moskwie miał Danutę Bułkowską (188 cm w eliminacjach), która wywalczyła też prawo startu w Los Angeles, cztery lata później. Problem w tym, że prawa startu nie miały tam demoludy.

- Szkoda, bo dwa tygodnie później na imprezie w Monachium Danka skoczyła 196 cm, pokonując złotą, srebrną i brązową medalistkę z Los Angeles - ubolewa szkoleniowiec. Jego brakującą olimpijską wizytówką jest Beata Hołub - 190 cm w eliminacjach barcelońskiej rywalizacji. Rok wcześniej była czwarta na mistrzostwach świata w Tokio (196 cm), gdzie miejsce na podium przegrała tylko liczbą zrzutek. Czy brakuje tu trenerskiej myśli i ciągłości szkolenia?

2,36 m, to rekord życiowy 24-letniego Michała Bieńka (Biała Podlaska, maj 2005)

- Cóż, najważniejsze, żeby teraz dobrze przygotować Michała. Po treningu widzę, że fizycznie i technicznie jest dobrze, a i głowa u niego coraz mocniejsza. Do Pekinu poleci beze mnie, ale z dokładnie rozpisanym treningiem. Sam będzie musiał tylko decydować, czy ewentualnie trochę sobie dodać czy odjąć. W zależności od samopoczucia w danym dniu - wyjaśnia Mańka. Przypomnijmy, że olimpijską kwalifikację (2,30) wyskakał Bieniek dwa tygodnie temu w Eberstad, gdzie z takim właśnie wynikiem zajął trzecie miejsce. Za nim był m.in. Szwed Stefan Holm, a zwyciężył Kubańczyk Victor Moya przed Martinem Bernardem z Wielkiej Brytanii (wszyscy po 2,30).

Dodajmy, że wspomniany trener Piotr Bora, który ma się opiekować Bieńkiem w Pekinie, miał w swojej karierze epizod ze skoczkiem wzwyż. Pod jego okiem trenował przecież inny talent, Aleksander Waleriańczyk. Później skupił się jednak Bora na pracy ze sprinterami i skoczkami w dal. Jego podopieczny, 23-letni Marcin Starzak, uzyskał ostatnio minimum (8,20), tyle że przy wietrze nieznacznie przekraczającym dopuszczalny.

Władze PZLA pozostały jednak nieugięte. Postanowiły, że do 31 lipca młody zawodnik musi powtórzyć rezultat w regulaminowych warunkach. Miast szykować formę na Pekin, trzeba więc teraz zmieniać cykl treningowy i szukać szczytu wcześniej. To odwieczny problem w walce z bezdusznymi minimami.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska