Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Koszykówka mężczyzn: Pewne zwycięstwo PGE Turowa Zgorzelec

Grzegorz Bereziuk
Michael Wright w meczu z Treflem zdobył 28 punktów.
Michael Wright w meczu z Treflem zdobył 28 punktów. Grzegorze Bereziuk
W meczu 16. kolejki Polskiej Ligi Koszykówki dolnośląska ekipa pokonała Trefla Sopot 83:67 (28:18, 24:19, 18:18, 13:12).

To miał być hit 16. kolejki, który dostarczy fanom basketu masę emocji. Tych za sprawą gospodarzy nie było ani przez chwilę. PGE Turów losy meczu na swoją korzyść rozstrzygnął bowiem praktycznie już na początku spotkania. Czarno-zieloni dowodzeni przez obchodzącego 7 stycznia 30. urodziny Michaela Wrighta przystąpili do spotkania mocno skoncentrowani. Po akcjach wspomnianego jubilata, Roberta Witki, Justina Graya i Konrada Wysockiego wygrywali 13:0!

A sopocianie? Pierwsze punkty z gry za sprawą Pawła Kowalczuka zdobyli dopiero w 5. min spotkania. Od stanu 20:4 dla PGE Turowa przyjezdni zdołali nieco zniwelować straty. Stało się tak głównie po udanych akcjach najlepszego w ekipie Trefla Cliffa Hawkinsa. Amerykanin w pierwszej kwarcie zdobył 10 spośród 18 ugranych przez Trefl punktów.

Obraz gry nie zmienił się w drugiej kwarcie i do szatni gospodarze schodzili na prowadzeniu 52:37. Warto odnotować, że miejscowi przegrali walkę na deskach, co zdarza im się niezwykle rzadko - 13:19. Zgorzelczanie ponadto pozwolili zebrać rywalom na swojej tablicy aż 10 piłek. - W przeciwieństwie do meczu we Francji z Nancy nie brakowało nam agresywności. Niestety dla nas mieliśmy niesamowicie słaby dzień na tablicach. W pierwszej połowie rywale nas zmiażdżyli. Po przerwie było już lepiej, ale z kolei nie potrafiliśmy trafiać z czystych pozycji. 3 trafienia na 21 prób jest fatalnym bilansem - przyznał po spotkaniu trener zgorzelczan Andrej Urlep.

To miał być hit 16. kolejki, który dostarczy fanom basketu masę emocji.

W trzeciej kwarcie goście, w składzie których ambitnie walczył były gracz PGE Turowa Iwo Kitzinger starali się zniwelować straty, ale niewiele z tego wynikało. W 24. min PGE Turów po akcji Krzysztofa Roszyka prowadził już 61:41 i było po meczu. Sopocianie zdołali jeszcze w ostatniej ćwiartce zniwelować straty do 10 oczek po akcji 2+1 Lewranca Kinnarda (60:70), ale na więcej nie było już ich stać. Wpływ miały na to skuteczne akcje w końcówce Justina Graya i Konrada Wysockiego. - W trzeciej kwarcie było już to czego oczekiwałem od swoich graczy. Niestety w czwartej kwarcie determinacji nam nie wystarczyło i przez to nie byliśmy w stanie powalczyć o zwycięstwo - przyznał trener Trefla Karlis Muiznieks.

Mimo że w protokole meczowym znalazło się nazwisko Chrisa Johnsona ten ani przez chwile nie pojawił się na parkiecie. - Dołączył do nas kilka dni przed meczem i nie był w pełni przygotowany do tych zawodów. Wierzę, że okazję do debiutu będzie miał już w najbliższym czasie - wyjaśnił trener Urlep.

PGE Turów Zgorzelec - Trefl Sopot 83:67 (28:18, 24:19, 18:18, 13:12)


PGE Turów:
Wright 28, Gray 20 (2), Witka 7 (1), Chyliński 7 (1), Wysocki 7 (1), Thompson 5 (1), Wójcik 4 (1), Roszyk 3 (1), Wallace 2, Bochno 0.

Trefl:
Hawkins 19 (4), Kinnard    13, Kitzinger 13 (1), Stefański 7, Kowalczuk 6, Malesa 5 (1), Ratajczak 2, Kadziulis 2, Kietliński 0.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska