Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Organizując razem Euro, możemy stworzyć piękną przyszłość

Marcin Torz, Jerzy Wójcik
Jerzy Wójcik
Rozmowa z Adamem Olkowiczem, przewodniczącym Zespołu PZPN ds. Euro 2012.

Najpoważniejsze kłopoty związane z organizacją Euro 2012 Lwów ma już chyba za sobą...
Mam taką nadzieję. Początkowo Ukraińcy borykali się z kłopotami. Długo opracowywali projekt stadionu, później mieli problemy z wykonawcą. Nie najlepiej też zaczęli z lotniskiem - długo skupowali działki pod inwestycję. Teraz wszystko jest na dobrej drodze.

Władze Lwowa zapewniają, że ze wszystkim zdążą. Sądzi Pan, że faktycznie nie ma obaw?
Nie ma. Na przykład Lwów ma już gotową bazę hotelową. Nie tylko w samym mieście, ale też w dwóch pobliskich kurortach: Truskawcu i Morszynie.

A drogi? Potwierdziło się, że nie mają najlepszych.
Jednak władze zapewniają, że do Euro problem zniknie. Ma powstać trasa od przejścia granicznego w Krakowcu do Lwowa. Będzie to przedłużenie naszej autostrady A4. Należy trzymać za nich kciuki i wierzyć, że im się uda.

Jakie są atuty tego miasta? Piękne zabytki, świetne lokale i przyjaźni ludzie. Kibice na pewno będą zachwyceni. We Lwowie nie sposób się nudzić.

Wspólna organizacja Euro to szansa na to, aby nasze narody zbliżyły się do siebie.
Z pewnością. Zostawmy historię historykom. Razem, oprócz świetnego turnieju piłkarskiego, możemy stworzyć piękną przyszłość. To dla Polski i Ukrainy wielka szansa. Obyśmy jej nie zmarnowali.

PODSUMOWANIE WIZYTY NASZYCH DZIENNIKARZY WE LWOWIE

Kibic nie liczy na luksusy - pisze Jerzy Wójcik

Tak się składa, że przez ostatnich sześć lat byłem we Lwowie trzykrotnie. Teraz miałem okazję odwiedzić to miasto pierwszy raz po ogłoszeniu go gospodarzem Euro 2012. Pierwsze wrażenie? O rany! Tu się nic nie zmieniło! Z punktu widzenia turysty to doskonała informacja, bo ceny komunikacji, noclegów i jedzenia wciąż są dla nas nieprzyzwoicie niskie. Niestety, niska cena często idzie w parze z równie niską jakością świadczonej usługi.
Z drugiej strony, pomyślałem jak kibic drużyny, która będzie grała we Lwowie w czerwcu 2012 roku. Nawet jeśli postoję dwie godziny na granicy, a kolejne trzy spędzę w autokarze, wlokąc się 40 km/h w tak doniosłym momencie (w końcu gra moja drużyna!), nie będę na to zwracał uwagi. Hotel znajdę bez problemu, a jedzenie zamówię choćby na migi. To pesymistyczna wersja. A jeśli spełni się choć 25 proc. z tego, co obiecują dzisiejsze władze miasta, to już będzie bardzo dobrze.

Wspólna organizacja Euro to szansa na to, aby nasze narody zbliżyły się do siebie.

Cudna opera, cudne panie - pisze Marcin Torz
We Lwowie byłem pierwszy raz. Jechałem tam naszpikowany informacjami w stylu: "Jest tam tanio, brudno i niebezpiecznie, Ukraińcy nienawidzą Polaków, a złodzieje na każdym kroku chcą okraść podróżnych z naszego kraju". Potwierdziło się jedynie to, że ceny są o wiele niższe niż w Polsce. Całą resztę należy włożyć między bajki. Choć są kamienice, które ostatni raz remontowane były dawno temu, to jednak większość budynków zrobiła na mnie wielkie wrażenie. Odnowione, piękne kamienice, wspaniałe zabytki na czele z operą, przy której ta wrocławska wygląda prowincjonalnie. Sami Ukraińcy są przyjaźnie nastawieni do Polaków. Chętnie służą pomocą. Nie spotkałem się nawet z cieniem agresji z ich strony. No i te kobiety... Co mi się nie spodobało? Na pewno chaos i dziury na ulicach, często brak profesjonalnej obsługi w restauracjach czy brak turystycznych tabliczek z informacjami w alfabecie łacińskim.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska