Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Teatr zza krat

Małgorzata Matuszewska
Więziennej premierze przy ul. Kleczkowskiej towarzyszyły  radość i wzruszenie widzów i aktorów
Więziennej premierze przy ul. Kleczkowskiej towarzyszyły radość i wzruszenie widzów i aktorów Janusz Wójtowicz
Spotykają się tylko dwa razy w tygodniu. Ale te kilka godzin daje im takie poczucie wolności, jakiego za murami więzienia chyba nie mieli. W Zakładzie Karnym przy ulicy Kleczkowskiej we Wrocławiu, pod okiem Elżbiety Golińskiej, więźniarki i więźniowie zamieniają się w prawdziwych aktorów.

Jesteś piękne mówię życiu / Bujniej już nie można było / Bardziej żabio i słowiczo /Bardziej mrówczo i nasiennie / Szarpię życie za brzeg listka / Przystanęło? Dosłyszało? / Czy na chwilę choć raz jeden / Dokąd idzie - zapomniało?".

Wzruszona Agnieszka recytuje wiersz Wisławy Szymborskiej przed publicznością zgromadzoną w świetlicy Zakładu Karnego przy ul. Kleczkowskiej we Wrocławiu. Ładna trzydzie-stopięciolatka "Allegro ma non troppo" wygłasza w długiej czarnej spódnicy i eleganckiej bluzce. Tydzień przed premierą brama więzienia zatrzasnęła się za jej plecami. Stanęła na ulicy wolna i poszła do domu. Ale wróciła tuż przed świętami Bożego Narodzenia - przecież pracowała w więziennym teatrze od maja i nie mogła go tak porzucić. Nawet dla wolności.

- Za każdym razem powrót do celi był tylko chwilą, w której czekałam na kolejną próbę - uśmiecha się, szczęśliwa tego wyjątkowego dnia, kiedy salę świetlicy wypełniły oklaski zaproszonych gości. I przyznaje, że wróciła do więzienia, by pokazać, że można spełnić swoje marzenia. Dziewiarka-krawiec, aktorka amator teraz szuka pracy i własnej drogi w życiu. Może Szymborska jej w tym pomoże?

***
Osiem kobiet i trzynastu mężczyzn z wrocławskiego Zakładu Karnego przy ulicy Kleczkowskiej wystąpiło w teatralnych spektaklach. Więzienni artyści po przedświątecznej premierze będą pokazywać etiudy współosadzonym. Na premierę gości zaprosiła Elżbieta Golińska, aktorka Wrocławskiego Teatru Współczesnego i zarazem reżyserka więziennych etiud.

Ich talenty, zaangażowanie, a także niezwykłe miejsce, w którym rzecz się odbywała, poruszyły widzów.

Te aktorzy pokazali w świetlicy za murami, w skromnej scenografii. Ich talenty, zaangażowanie, a także niezwykłe miejsce, w którym rzecz się odbywała, poruszyły widzów. Kobiety pokazały "Stacyjkę Satie" (Eric Satie to francuski kompozytor z przełomu XIX i XX wieku, którego muzykę wykorzystano w spektaklu), etiudę opartą na wierszach Wisławy Szymborskiej. Zgromadzone na tytułowej stacyjce, pod zegarem wskazującym godzinę piątą, prowadziły poetyckie rozważania o rzeczywistości. Mężczyźni pokazali zabawną "Próbę orkiestry", w której grali na instrumentach, jakie łatwo znaleźć w każdym domu - miednicy z dzbanem z wodą, metalowej półce łazienkowej czy gumowym zajączku. W powstaniu tej etiudy bez słów pomógł Zbigniew Szymczyk, tancerz-mim z Wrocławskiego Teatru Pantomimy.

***
"Nienawiść". Im jest głębsza, tym bardziej niebezpieczna, zdawała się przekonywać trzydziestolatka w zamaszystej spódnicy i kolorowej kamizelce.
"Spójrzcie, jaka wciąż sprawna,
jak dobrze się trzyma
w naszym stuleciu nienawiść.
Jak lekko bierze wysokie przeszkody.
Jakie to łatwe dla niej - skoczyć, dopaść.
(...) Mówią, że ślepa. Ślepa?
Ma bystre oczy snajpera
i śmiało patrzy w przyszłość
- ona jedna".
Agnieszka Druga ma 30 lat i pochodzi z Jeleniej Góry. Do więzienia zgłosiła się sama. Przyjechała do Wrocławia pociągiem, ale wystraszyła się zakładu przy Kleczkowskiej i uciekła na dworzec. Było późno, do Jeleniej Góry nie jechał już żaden pociąg, więc noc spędziła w dworcowej poczekalni. I następnego poranka znów poszła na Kleczkowską. Za murami więzienia siedzi od ok. siedmiu tygodni, a przy spektaklu pracowała sześć. Zresztą, co tu kryć - może śmiało popatrzyła w przyszłość? Bo na trzygodzinne zajęcia dwa razy w tygodniu zgodziła się bez wahania, choć bała się, że we wtorki i piątki zadzwoni ktoś z domu, a ona nie będzie mogła z nim porozmawiać zajęta teatrem.

- To odskocznia od burej codzienności w pawilonie - uważa. - W dzieciństwie zawsze chciałam zagrać w teatrze. Nie ma więc tego złego, co by na dobre nie wyszło - dodaje kobieta, która na wolności była kucharką i mamą dwóch synów: trzyletniego Radzia i sześcioletniego Konrada. Dzieci wychowuje teraz ich ojciec. Agnieszka mieszka w 29-metrowej celi z ośmioma kobietami. - To jest właśnie to, co się robi w więzieniu: siedzi. Nigdy w życiu nie napisałam tyle listów, co tutaj - opowiada o codzienności.
Agnieszka za kratami spędzi rok. Niedługo pojedzie do Zakładu Karnego w Krzywańcu.

***
"(...) spokojem tchną przedziwnym średnie miasta. Miejscowości tych nie jestem entuzjastą, ale przyznam, jakiś urok jest w tych miastach. (...) Średnie miasta wyryły zamiast hasła nad bramą swą jedyne słowo: "Basta". Gdy za tobą taka brama się zatrzasła, trudno będzie tobie wyjść z takiego miasta" .

Osiem młodych kobiet śpiewa piosenkę z Kabaretu Starszych Panów o średnich miastach, a oklaskuje je Maciej Tomaszewski, znany aktor Teatru Współczesnego. Po premierze nie ma bankietu, ale łzy wzruszenia i ciastka przyniesione przez Elżbietę Golińską, podziękowania. - Tej pracy nie da się z niczym porównać - mówi Golińska. - Przyznaję, że się bałam, a dziś jestem szczęśliwa, że mogłam z wami pracować. Dziękuję za wrażliwość i piękną pracę.

Osiem młodych kobiet śpiewa piosenkę z Kabaretu Starszych Panów o średnich miastach.

- Te zajęcia pomagają nam przeżyć rzeczywistość, w której jesteśmy - tłumaczy jeden z aktorów.
A ta teatralno-więzienna rzeczywistość dzięki pracy Elżbiety Golińskiej i zaangażowaniu aktorów naprawdę nabiera nowego wymiaru. To nie tylko ciasteczka przynoszone na próby przez aktorkę, by było choć trochę domowo, ale i szukanie pomysłów na role, kostiumy (torba noszona przez jedną z aktorek w "Stacyjce Satie" to torba z ostatniego Festiwalu Teatralnego Dialog-Wrocław), radość ze wspólnej pracy i zamartwianie się, co aktorzy będą robić, kiedy wyjdą z więzienia.

Po spektaklu żegnamy się z aktorkami. My wychodzimy na wolność. One wracają do swoich cel. Może teatr pomoże im przeżyć karę, zrozumieć zło, a potem odnaleźć się w wolnej rzeczywistości?

Grają od 2 lat

Elżbieta Golińska, świetna aktorka, jest cenioną "specjalistką" od poezji Szymborskiej. Kilka lat temu pokazała autorski recital "Chwila" oparty na twórczości noblistki. Wówczas przy Rzeźniczej w tworzeniu spektaklu pomógł jej Marek Tybur, który współpracował także w więzieniu przy powstawaniu etiud. W więziennych zajęciach uczestniczyło pięćdziesięcioro skazanych. Pomysł na teatr za kratami narodził się trzy lata temu - do Elżbiety Golińskiej zwróciła się podpułkownik Beata Grabińska, zastępca dyrektora Zakładu Karnego, psycholog. Finansowo pomógł Wydział Zdrowia Urzędu Miejskiego Wrocławia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska