Być może, bo dopóki inicjatywa świętowania Trzech Króli była obywatelska (bez dodatku Platforma), nie miała szans powodzenia. Teraz inicjatywa jest ustawodawcza i firmowana przez PO, więc pewnie wolnego dnia się doczekamy szybciej niż pasjonującej opowieści posła Chlebowskiego o spotkaniu na cmentarzu.
Przywrócenie świętowania 6 stycznia wymyślił prezydent Łodzi. Ten sam, który przejął od Wrocławia sylwestrowy symbol - Dodę - wraz z całym telewizyjnym badziewiem. Na dodatek o godzinie 24.00 pozdrowił Warszawę, Gdańsk i Kraków, a stolicę Dolnego Śląska zupełnie pominął. I to dwa razy. Bo TVP powtarzała sylwestra i znów Łódź nie dziękowała nam za Dodę ani nie przepraszała za Ich Troje. Może chodziło o to, że Wrocław i tak ma cały 2010 z głowy, bo nawet 6 stycznia urzędnicy znad Odry będą negocjować budowę stadionu. A w Łodzi już teraz w tym dniu mają labę.
Jerzy Kropiwnicki, niczego nie ujmując Rafałowi Dutkiewiczowi, ma charyzmę. I pewnie po raz trzeci będzie rządził tą ich Piotrkowską. A nasz prezydent na Świdnickiej chce zasypać przejście podziemne. Ale już zapowiada, że w 2010 roku to się nie uda.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?