Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wrocław-Lwów: Dziurawe, stare drogi i nowe, szerokie arterie

Marcin Torz, Jerzy Wójcik
Maciej Dudzik, zdjęcie: Jerzy Wójcik
W centrum trafimy na dziury głębokie na 20 cm. Za to Lwów ma gotową prawie całą obwodnicę.

Drogi we Lwowie i w okolicach miasta to mieszanka wybuchowa. Znajdziemy tu zarówno dziurawe uliczki gruntowe, brukowane drogi, jak i niedawno oddane do użytku asfaltowe arterie szerokości nawet 3 pasów w jednym kierunku.

Zacznijmy od dojazdu z Polski. Wszystkie trzy główne drogi prowadzące od naszej granicy do Lwowa są w podobnym, kiepskim stanie.
Zarówno z przejścia granicznego w Medyce, Korczowej, jak i w Hrebennem jedziemy wąskimi i zaniedbanymi drogami. Nawet poza terenem zabudowanym strach rozpędzić się tu więcej niż do 80 km/h. Drogi o znacznie wyższym standardzie łączą Lwów z Kijowem (ponad 500 km) oraz z miejscowością Czop, leżącą u zbiegu granic ukraińskiej, słowackiej i węgierskiej. Wykonano już ponad 90 proc. tej dwupasmowej drogi, która jednak nie spełnia wymogów autostrady. Nie ma na niej choćby bezkolizyjnych skrzyżowań czy pasów awaryjnych.

Drogi we Lwowie i w okolicach miasta to mieszanka wybuchowa.

Za to wszystkie ważne drogi prowadzące do Lwowa kończą się na obwodnicy biegnącej wzdłuż granic miasta. Choć nie jest ona zamkniętym pierścieniem, otacza miasto od zachodu, południa i wschodu. Co prawda dziś obwodnica ma po jednym pasie w każdym kierunku, ale nie tworzą się na niej korki. Tymczasem władze miasta mają w planach przed Euro 2012 poszerzenie tej drogi i zamknięcie pierścienia od północy. Podobnie w planach pozostaje przebudowa do 2012 roku trzech dróg do granicy z Polską. Jednak dziś nie ma nawet gotowych projektów tej przebudowy.

W samym Lwowie wyremontowano w zeszłym roku kilka kilometrów najważniejszej drogi wylotowej: ulicy Stryjskiej. Trzypasmowa ulica prowadzi z centrum do przyszłego stadionu, w okolice lotniska oraz obwodnicy miasta. Znacznie gorzej wyglądają ulice w centrum, dziury mają po 20 cm głębokości. Lwowscy kierowcy znają ich lokalizację i zawczasu zwalniają, przyjezdny może zniszczyć zawieszenie. W godzinach szczytu tworzą się także korki w okolicach dworca kolejowego i rynku.

Nasze drogi teraz nie są najlepsze, ale na Euro będą już gotowe
Z Andrijem Sadowym, prezydentem Lwowa, rozmawiają Marcin Torz i Jerzy Wójcik


Panie Prezydencie, nie ma co owijać w bawełnę: drogi macie straszne. Dziura na dziurze, a do tego są wąskie.

Muszę się z tym zgodzić. To obecnie spory problem Lwowa i okolicy. Jednak do Euro 2012 na pewno będzie lepiej. Najważniejsze drogi zostaną przebudowane. Dzięki temu przejazd będzie szybszy i komfortowy.

Czy przebudowana zostanie trasa od granicy z Polską do Lwowa?
Tak, bezdyskusyjnie. To będzie taka sama trasa, jak ta, która dojdzie od Tarnowa do Medyki. Jeśli powstanie u was dwupasmowa autostrada, to u nas również.

Prezydent Lwowa: U nas proces przygotowania trwa dłużej, ale gdy już inwestycja ruszy, to nabiera tempa.

Jednak jak na razie dróg się u was nie buduje. Nie obawia się Pan, że nie zdążycie?
Nie ma powodów do niepokoju. U nas proces przygotowania trwa dłużej, ale gdy już inwestycja ruszy, to nabiera tempa.

Skąd taka pewność?

Czy już zakończyliście którąś z inwestycji drogowych z myślą o Euro?
Oczywiście. Zbudowaliśmy trzypasmową ulicę, łączącą centrum ze stadionem i obwodnicą. Podobna droga połączy wkrótce stadion z lotniskiem.

W samym Lwowie są spore korki. Jaki ma Pan pomysł na rozładowanie ruchu?
Chcę przenieść sporą część administracji w okolice budowanego stadionu. Tam już jest dobry dojazd. Petenci, którzy chcą załatwić swoje sprawy w urzędach, generują ruch. I to głównie z tego powodu tworzą się zatory. Ale w Kijowie problem jest o wiele większy.

A co z parkingami?

Chciałbym przekazać kilka działek prywatnym przedsiębiorcom, którzy wybudują tam parkingi. Będą na tym zarabiali, a nam płacili miesięczny czynsz.

Lwów ma problem z odśnieżaniem chodników i ulic

Dla Lwowa fakt, że Euro będzie rozgrywane w czerwcu 2012, może się okazać kluczowy. Miasto nie będzie musiało budować od podstaw systemu odśnieżania, a kibice nie złamią ręki na chodniku czy przejściu dla pieszych. Zimą są one zalodzone i śliskie, nawet w ścisłym centrum.
Choć na ulicach można spotkać pojedyncze pługi śnieżne, a na chodnikach od czasu do czasu pojawiają się pracownicy posypujący je piaskiem i solą, to jednak przejście dłuższego odcinka bez poślizgu graniczy z cudem. Pługi sporadycznie zgarniają śnieg jedynie z najważniejszych ulic.

Miasto nie będzie musiało budować od podstaw systemu odśnieżania.

Niektórzy restauratorzy dbają też o chodniki przy swoich lokalach. Podobnie jak zwykli kupcy, którzy handlują w kramach. Do odśnieżania angażuje się również żołnierzy, ale ci dbają o jezdnie i chodniki wyłącznie przy jednostkach. Jeszcze gorzej jest poza miastem. Na głównej drodze do granicy, która liczy blisko 100 kilometrów, solą posypano zaledwie 1000 metrów.
Mieszkańcy są przyzwyczajeni do niekomfortowych deptaków i jezdni, ale też wyczekują zmian. - Chciałabym móc swobodnie spacerować, bez obawy, że zaraz się wywrócę - powiedziała nam Marianna Meleszko, studentka szkoły teatralnej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska