Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kto wiedział o walce z czasem na Maślicach

Marcin Rybak
Infografika Maciej Dudzik
Urzędnicy magistratu tłumaczyli się z ukrywania prawdy o budowie stadionu

Wrocławski magistrat nie poinformował dotąd prezesa Urzędu Zamówień Publicznych, że zamierza bez przetargu zatrudnić niemiecką firmę Max Bögl jako nowego wykonawcę stadionu na Euro 2012 - mówi rzeczniczka UZP Anita Wichniak-Olczak.

Tymczasem wiceprezydent Maciej Bluj zapewniał wczoraj na zwołanym przez wojewodę nadzwyczajnym posiedzeniu komitetu organizacyjnego Euro, że obsługująca budowę kancelaria prawna kontaktowała się z Urzędem i uzyskała pozytywną opinię w tej sprawie.
Jak mówi Anita Wichniak-Olczak, od podjęcia decyzji , że nowy wykonawca będzie wybrany bez przetargu, magistrat ma trzy dni robocze na poinformowanie o tym prezesa Urzędu. Ten termin minął wczoraj.

W takiej sytuacji prezes UZP teoretycznie mógłby nawet wystąpić do sądu o unieważnienie umowy. - Za wcześnie na tego typu dywagacje. Poczekajmy na oficjalną informację - mówi rzeczniczka Urzędu.
- Nie wszczęliśmy jeszcze formalnego postępowania w sprawie umowy z firmą Max Bögl. Gdy to zrobimy, na pewno prezes zostanie zawiadomiony - odpiera zarzuty Michał Janicki z magistratu.

Ciągle nie wiadomo, czy niemiecki Max Bögl podejmie się budowy. Trwają w tej sprawie negocjacje. Czasu jest niewiele. - Żeby zdążyć na czerwiec 2011 roku, nowa firma musi być wybrana w najbliższych tygodniach - uważa dr Tomasz Thiel z Politechniki Poznańskiej. Był członkiem zespołu, który - na zlecenie miejskiej spółki Wrocław 2012- oceniał stan prac na budowie.

Tymczasem wczoraj wyszło na jaw, że ani rada nadzorcza miejskiej spółki Wrocław 2012, ani komitet do spraw Euro do ostatniej chwili nie wiedzieli o kłopotach z budową stadionu. Jeszcze w listopadzie radę uspokajano, że wszystko jest pod kontrolą. Z informacji wynikało, że opóźnienie to maksymalnie miesiąc, a wykonawca przygotowuje program naprawczy.

Michał Janicki z magistratu tłumaczył wczoraj wojewodzie, że urzędnicy nie chcieli informować o problemach, by "stworzyć wykonawcy maksymalny komfort pracy". Chodziło o to, jak tłumaczył Janicki, by uniknąć medialnego nacisku na budujące stadion firmy. Mogłoby to skomplikować i tak trudną sytuację na budowie.
Poza tym - tłumaczył - jeszcze w listopadzie wydawało się, że nie jest aż tak groźnie. Wtedy opóźnienie rzeczywiście miało wynosić tylko miesiąc. Dziś urzędnicy mówią już o ponad czterech miesiącach.

Nieprzygotowani na kryzys

Przez ostatnie miesiące z placu budowy stadionu oficjalnie płynęły tylko dobre informacje o postępie prac. Zdaniem fachowców, kłócą się one z ubiegłotygodniowym komunikatem o zerwaniu kontraktu z wykonawcą. Zdaniem wielu ekspertów, trudno usprawiedliwiać je marketingiem. - To zaskakujące - ocenia dr Marzena Cichosz z Uniwersytetu Wrocławskiego, specjalistka od politycznego marketingu. Jej zdaniem, dziwi bardzo napastliwy wobec wykonawcy, emocjonalny ton tego komunikatu. Bardziej profesjonalna byłaby wypowiedź powściągliwa. - Nadawcy tego komunikatu nie przygotowali odbiorców na kryzysową sytuację. A wystarczyłoby powołać zespół monitorujący postęp prac i regularnie informować o wynikach jego ustaleń. Wtedy decyzja o zerwaniu kontraktu byłaby bardziej zrozumiała dla odbiorców - uważa dr Marzena Cichosz.

Podyskutuj na www.gazetawroclawska.pl
Czy przekonują Cię wyjaśnienia urzędników magistratu w sprawie budowy stadionu?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska