Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szablista wszech czasów

Wojciech Koerber
Jerzy Pawłowski, wielki rycerz o dwóch twarzach. Odkopał szablę na podwórku i już się z nią nie rozstał.

Oscar Swahn. Czy to nazwisko coś Wam mówi? Nie? Szwedzki strzelec, patrząc na listę sukcesów - bez wątpienia wyborowy. Przede wszystkim to najstarszy medalista olimpijski w historii. W 1908 roku w Londynie, licząc sobie 61 wiosen, wystrzelał dwa złota i brąz. Cztery lata później w Sztokholmie dorzucił złoto i brąz. Wreszcie w 1920 roku w Antwerpii, mając lat 73 oraz długą siwą brodę sięgającą niemal pasa, pożegnał się z igrzyskami srebrnym krążkiem. Z życiem pożegnał się 7 lat później, lecz nie w tym rzecz.

Wspomniany ostatni krążek zdobył Swahn w konkurencji drużynowego strzelania do sylwetki jelenia (2 strzały). Nie ma już takiej w programie igrzysk, a szkoda. Może więc w Pekinie zamiast do jeleni, postrzelać do tych polityków, co to jeszcze niedawno nawoływali sportowców do bojkotu igrzysk z powodu Tybetu. Bo większych jeleni nie sposób sobie wyobrazić.

Co ma Swahn wspólnego z szablistą wszech czasów Jerzym Pawłowskim? Z pozoru niewiele. Poza sportową długowiecznością, rzecz jasna. Liczby mówią wiele. W sumie zdobył Pawłowski - we florecie i w szabli - 21 medali indywidualnych mistrzostw Polski oraz 24 z drużyną. Ostatni złoty krążek wywalczył w 1974 roku jako 42-latek. Przede wszystkim to jednak sześciokrotny uczestnik igrzysk olimpijskich, a po prawdzie nie uczestnik, lecz ich główny bohater. Od Helsinek (1952) po Monachium (1972) nie przepuścił żadnej okazji, by posmakować olimpijskiego podium. Plon? Złoto w Meksyku (1968, indywidualnie), srebro w Melbourne (1956, indywidualnie i drużynowo) i Rzymie (1960, drużynowo) oraz brąz w Tokio (1964, drużynowo).

Urodził się w 1932 roku w Warszawie, a fach miał nie tylko w ręku, ale i w głowie. Ukończył bowiem Wydział Prawa UW (1968). Grał w piłkę, skakał w dal i o tyczce, lecz odkopana na podwórzu stara szabla zmieniła bieg sportowych zainteresowań. Jako chłopak po uszy zakochał się w sienkiewiczowskich bohaterach "Trylogii". Podobnie jak legendarny trener polskich szpadzistów, wciąż aktywny Adam Medyński w "Trzech muszkieterach" Aleksandra Dumasa. Wrocławski szkoleniowiec - jak sam dowcipnie zauważa - przeczytał tę pozycję ponad 200 razy, a później... przestał liczyć.
A propos. Miał też Pawłowski wielkie szczęście do wychowawców. Do szkółki przyjmowali go Irena Nawrocka oraz węgierski fechmistrz Janos Kevey. Wspólnie pracowali całymi dniami, od rana do uzyskania sukcesu. Dopóty, dopóki Pawłowski nie usłyszał od opiekuna: "To je dobre". By pokonywać rywali na wielkich imprezach, musiał też najpierw pokonać Pawłowski zakaźną żółtaczkę. W 1957 roku w Paryżu przełamał węgierską hegemonię, zdobywając pierwszy z siedmiu tytułów mistrza świata (trzy indywidualnie). Czy kogoś tym sukcesem zaskoczył? Na pewno organizatorów, którzy - nieco uśpieni węgierską supremacją - nie przygotowali płyty z Mazurkiem Dąbrowskiego. - Chóralny śpiew rodaków uratował sprawę. Był spontaniczny i tym bardziej wzruszający - czytamy na portalu Olimpijski.pl.

W 1967 roku, jeszcze przed zdobyciem olimpijskiego złota w Meksyku, Międzynarodowa Federacja Szermiercza uznała Polaka szablistą wszech czasów. Poza planszą tak pięknie i krystalicznie już nie było. Oto okazało się, że już w 1950 roku zaczął Pawłowski tajną współpracę z polskimi służbami bezpieczeństwa. 14 lat później, podczas pobytu w USA, nawiązał też współpracę z CIA - pod pseudonimem Paweł. Przekazywał Amerykanom towarzyskie ciekawostki z kręgów polityczno-wojskowych.

W 1975 roku został w Polsce aresztowany pod zarzutem szpiegostwa na rzecz USA, a rok później skazany na 25 lat więzienia. Zdegradowano go ze stopnia majora do szeregowca. Po 10 latach, dzięki porozumieniu o wymianie szpiegów, jakie CIA i KGB zawarły w Poczdamie, został ułaskawiony. Za niego Amerykanie oddali Rosjanom Mariana Zacharskiego. Pawłowski mógł wyjechać za Ocean, ale odmówił. Został w kraju. Fechtował amatorsko, zaczął malować. Zmarł w 2005 roku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska