Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Opera: Mistrz Amadeusz tym razem dużo skromniej

Magdalena Talik
"Czarodziejski flet" był wielkim przebojem wiedeńskich scen teatralnych
"Czarodziejski flet" był wielkim przebojem wiedeńskich scen teatralnych Materiały prasowe
Po wystawnej inscenizacji "Opowieści Hoffmanna" w Operze Wrocławskiej szykuje się nowa premiera, tym razem znacznie skromniejsza.

Wprawdzie "Czarodziejski flet" Wolfganga Amadeusza Mozarta aż prosi się o bajkową inscenizację, jednak centralną rolę w przedstawieniu w reżyserii Anny Długołęckiej będą odgrywały kostiumy, które spełnią funkcję scenografii.

-Chcemy połączyć teatr współczesny z urodą kostiumu, światłem, projekcjami - wyjaśnia Ewa Michnik, dyrektor Opery Wrocławskiej. Tym razem jednak kierownictwo muzyczne oddała w ręce Dariusza Mikulskiego, szefa Filharmonii Sudeckiej, który na zmianę z Tadeuszem Zatheyem będzie prowadził spektakle.

Mikulski przykłada ogromną wagę do perfekcyjnego przygotowania orkiestry. Słowa "skrupulatnie" i "dokładnie" podkreślał kilkakrotnie. A trzeba przyznać, że Mozartowska partytura to prawdziwy majstersztyk, choć, jak zawsze, ogromne wyzwanie dla zespołu.

Akcja sceniczna (a jak wielu twierdzi - jej brak) dotyczy z kolei wydarzeń, jakie stają się udziałem księcia Tamina, który, zachwycony wizerunkiem pięknej Paminy, córki Królowej Nocy, postanawia ruszyć na jej poszukiwanie. Wiadomo jedynie, że Pamina została uwięziona przez podłego Sarastra - tak utrzymuje jej podstępna matka. Na drogę Tamino dostaje czarodziejski flet oraz srebrne dzwoneczki, a także towarzysza, którym jest rozgadany ptasznik Papageno. Bohaterowie przez leśne ostępy docierają do pałacu Sarastra. Tam okazuje się, że mędrzec wcale nie jest szwarccharakterem, jakim chciałaby go widzieć Królowa Nocy. Widząc miłość młodych, Sarastro postanawia, że uczucie tej pary zniszczy potęgę złej Królowej Nocy. W finale, oczywiście, postaciom udaje się zwyciężyć ciemność siłą dobra i mądrości.

Mikulski przykłada ogromną wagę do perfekcyjnego przygotowania orkiestry.

Mimo bardzo skomplikowanej akcji, opera (nazywana także farsą nie do wiary) do libretta zaprzyjaźnionego z Mozartem Emanuela Schikanedera okazała się natychmiastowym przebojem sceny Freihaustheater auf der Wien i grana była nieprzerwanie przez kilka kolejnych lat od premiery w 1791 roku. "Czarodziejski flet" okazał się także ostatnim dziełem operowym wybitnego kompozytora - Mozart odchodził z pogodnym uśmiechem, dając światu niezapomnianą muzykę, zaklętą choćby w wirtuozowskiej arii Królowej Nocy czy pełnym ciepłego przekomarzania duecie Papagena i Papageny.
Widzowie zapewne doskonale pamiętają scenę premiery "Czarodziejskiego fletu" z filmu "Amadeusz" Miloša Formana, w której Antonio Salieri, coraz bardziej zdumiony geniuszem Mozarta, podgląda ze swojej loży, jak chory kompozytor ostatkiem sił dyryguje swoim dziełem. Reakcja ówczesnej publiczności (zresztą niezbyt wyszukanej) mówi wszystko - opera jest wielkim sukcesem, a aria Królowej Nocy wykonywana na tle legendarnej scenografii ze spadającymi gwiazdami autorstwa Karla Friedricha Schenkela, to przysłowiowy gwóźdź programu.

We wrocławskiej inscenizacji "Czarodziejskiego fletu" usłyszymy na scenie m.in. niedawno nagrodzoną wrocławską nagrodą muzyczną Aleksandrę Kubas (Pamina), Joannę Moskowicz (Królowa Nocy) i Łukasza Gaja (Tamino).

Premiera spektaklu 3 stycznia, ale pokazy przedpremierowe widzowie zobaczą już w środę, czwartek, piątek, sobotę i niedzielę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Opera: Mistrz Amadeusz tym razem dużo skromniej - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska