W wydychanym powietrzu miał aż 2,5 promila alkoholu. Na szczęście, dyspozytor firmy w porę wezwał policję.
Funkcjonariusze przyjechali na miejsce w ostatniej chwili, bo 48-latek szykował się właśnie do pierwszego kursu. Trafił prosto do izby wytrzeźwień.
- To zachowanie niegodne odpowiedzialnego człowieka i kierowcy karetki - przyznał wczoraj Artur Kępa, prezes Triomedu. - Dlatego też mężczyzna zostanie natychmiast zwolniony z pracy - zapowiedział. - Takie zachowanie potępiam z całą mocą i nie będę tego tolerował - grzmiał.
Kępa nie wyklucza, że jego pracownicy będą odtąd badani alkomatem przed rozpoczęciem pracy.
- Muszę przedyskutować to jeszcze z prawnikami - zastrzega.
Po pacjentów stacji dializ wysłano drugą karetkę.
- Nie musieli długo czekać, ale i tak przepraszam ich za zamieszanie - mówi prezes.
W Triomedzie zarzekają się, że tego dnia pijany kierowca nie zdążył przewieźć żadnego pacjenta. - Przy Koszarowej mamy bazę, więc ten mężczyzna nie musiał nigdzie jeździć - twierdzi Kępa.
Krzysztof Zaporowski z dolnośląskiej policji mówi jednak, że kierowcę ambulansu zatrzymano w czasie, gdy siedział już za kółkiem samochodu.
Od tego, czy wcześniej wyjechał na ulice Wrocławia, zależeć będzie kara, jaka go spotka. Mężczyźnie grozić mogą nawet dwa lata więzienia.
- Sprawdzamy między innymi, czy wcześniej pod wpływem alkoholu przewoził innych ludzi czy też np. rzeczy przeznaczone do pomocy innym ludziom, np. do transplantacji - dodaje Zaporowski.
W ubiegłym roku o firmie Triomed również było głośno. Wtedy też chodziło o alkohol. Pracownikom Triomedu zrobiono we Wrocławiu z ukrycia zdjęcia, gdy pili piwo i palili papierosy w karetce. Prezes wręczył im wypowiedzenia. Teraz podkreśla, że mężczyźni pijący piwo byli już po pracy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?