Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W internecie książki nie mają zapachu

Marek Krajewski
Marek Krajewski, wrocławski powieściopisarz
Marek Krajewski, wrocławski powieściopisarz Dariusz Gdesz
Dostępność w internecie książek za opłatą, nawet niewielką, jest OK, ale przeciw dostępności za darmo zdecydowanie protestuję.

Z Markiem Krajewskim rozmawia Jacek Antczak

Czy inicjatywa Google, skanowania i wrzucania do internetu książek, oznacza początek końca "papierowych" dzieł?

Nie sądzę, by to zwiastowało śmierć książki i kres tradycyjnego czytelnictwa. To przedwczesny alarm. Natomiast to, że "skanowane" książki byłyby dostępne nie tylko powszechnie, ale i za darmo - nie jest dobrym znakiem. Dlatego z satysfakcją przyjąłem wyrok francuskiego sądu, który zabronił takich działań Google i ukarał grzywną za każdy dzień trzymania zdigitalizowanych książek na serwerach.

Dlaczego to Pana ucieszyło?

Dostępność w internecie książek za opłatą, nawet niewielką, jest OK, ale przeciw dostępności za darmo zdecydowanie protestuję. Po prostu dzięki temu, że ktoś czyta książki w internecie, pisarze zarabiają pieniądze. To jest normalna sytuacja.

Ale przecież zeskanowane książki w internecie wyglądają okropnie. Jak to czytać? Jak obcować z literaturą? Pan nie lubi nawet kupować książek przez internet.

To prawda. Na pierwsze pytania odpowiedziałem jako autor, który żyje z pisania, dla którego istotne jest to, aby najzwyczajniej w świecie internet nie pozbawił go chleba. Jako czytelnik mam do tego odmienne podejście. Dotyk, zapach druku, przewracanie kartek - to jest dla mnie intymny kontakt między czytelnikiem a wspaniałym wytworem ludzkiej wyobraźni i intelektu, jakim jest książka. Kiedy się czyta, a nawet sprowadza ją przez internet, nawet na zasadzie "druku na żądanie", to pozbawia się tak silnego i osobistego kontaktu. To będzie wtedy masowe i bezosobowe czytelnictwo. A taka sytuacja mnie, jako czytelnika, nie satysfakcjonuje. Zawsze więc będę miał książki w formie materialnej, żebym mógł przewrócić kartki, poczuć zapach starych książek, który mówi nawet o historii konkretnej książki. W zapachach są zakodowane informacje, w jakich bibliotekach dana książka przebywała, gdzie była czytana. Dla mnie taki intymny kontakt z książką jest bardzo istotny.

Czy wydawcy zwracali się do Pana z pytaniem o zgodę na współpracę z Google?

Na razie nie. Ale wydawca poinformował mnie, że niektóre książki są dostępne w formie PDF-ów i czytelnicy mogą je odpłatnie ściągać. Ucieszyłem się, ponieważ w takiej formie książki są tańsze, a młodzi ludzie, którzy nie są, tak jak ja, przywiązani do drukowanych książek, za to do komputerów, mogą sobie czytać moje kryminały.

Albo posłuchać. Jak czytelnicy, którzy kupują książki w formie audiobooków.

"Dżumę w Breslau" nawet sam czytam. Zachęcam, można mnie posłuchać w samochodzie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska