Prezenty były po kolacji i nie niecierpliwiłem się, jak siadaliśmy do stołu, bo zawsze lubiłem jeść. Próbowałem wszystkiego i nie mogłem doczekać się pierwszego dnia świąt, kiedy na stole królowała pieczona gęś. Ojciec przyrządzał ją w brytfannie, nawet w czasach, gdy w sklepach mięsa było jak na lekarstwo. Nieogryziony korpus zostawał w piekarniku, wstawaliśmy dyskretnie od stołu i go skubaliśmy w tajemnicy przed sobą. Zdradzały nas tylko resztki przypraw wokół ust. Było mnóstwo śmiechu.
Po kolacji wigilijnej były prezenty, nie zawsze trafione, ale miło wspominam nawet to specyficzne rozczarowanie.
Kiedy przestałem wierzyć w Mikołaja? Gdy przez przypadek znalazłem kilka rzeczy, które później wylądowały pod choinką. Przyjąłem to bez bólu. I dalej, jak gdyby nigdy nic, pisałem do Świętego listy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?