Mieściła się tam piekarnia pana Michała Mambera (Żyda, który wyjechał z Polski w 1968 roku), a na dole jest do tej pory cerownia artystyczna, którą prowadziła Niemka - autochtonka (teraz zajmuje się tym jej córka Ewa).
W całej kamienicy pachniało świerkiem, pastowaną podłogą i świeżym chlebem. A pasta - sprzedawana w dużych, okrągłych pudełkach o czerwonym, a może raczej buraczanym kolorze - miała specyficzny, niespotykany dzisiaj zapach. W Wigilię wszyscy sąsiedzi składali sobie życzenia, chodzili od mieszkania do mieszkania, a to jest pięciopiętrowy budynek!
W całej kamienicy pachniało świerkiem, pastowaną podłogą i świeżym chlebem.
Wszyscy wspólnie świętowali Boże Narodzenie. I to są moje najpiękniejsze wspomnienia. I ten zawsze skrzypiący śnieg pod nogami, kiedy się szło w nocy na pasterkę...
Te wspomnienia ogrzewały mi serce w stanie wojennym, kiedy wyjechałam do Paryża, a tam samotnie spędzałam Boże Narodzenie. Kiedy szłam ulicami wielkiego miasta i zaglądałam w okna, jak ludzie spędzają święta.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?