Dla mnie i dla Michała był to sygnał do... startu. Kiedy tylko mama wychodziła z pokoju, brałem zapałki i podpalałem jeden z tych anielskich włosków. Młodszy brat już stał na stołeczku i czekał. Jego zadaniem było zdusić iskierkę, gdy tylko docierała do gałązki. I trzeba przyznać, że Michał miał dobry refleks. Ale pewnej Wigilii, tuż przed kolacją... nie zdążył. Iskierka w ekspresowym tempie dotarła do całego pasma srebrnych niteczek, zamieniła się w mały płomyk, potem w większy... Choinka była sztuczna, plastik zaczął się topić, a my przerażeni krzyczeliśmy, aż do pokoju wbiegła mama.
Choinki nie było, ale prezenty były. Święty Mikołaj jeszcze raz udowodnił, że jest miłosierny.
Ugasiła choinkę i wywietrzyła mieszkanie, a nam oznajmiła, że to, co zrobiliśmy, na pewno nie spodoba się Świętemu Mikołajowi, więc na naszym miejscu nie liczyłaby na prezenty. No bo gdzie ten Mikołaj ma je zostawić? Choinki nie ma... Choinki nie było, ale prezenty były. Święty Mikołaj jeszcze raz udowodnił, że jest miłosierny. Od tej pory i ja, i Michał nie znosimy sztucznych choinek i sztucznych, anielskich włosów. Źle nam się kojarzą.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?