- Podjęliśmy już decyzję, że na razie nie będziemy korzystać z paralizatorów, choć pozwala nam na to nowe prawo - wyjaśnia Sławomir Chełchowski, rzecznik wrocławskiej straży. - Paralizatory i ich przechowywanie w specjalnie zabezpieczonych pomieszczeniach to bardzo kosztowna sprawa. Wolimy wydać te pieniądze na dodatkowe szkolenia dla naszych funkcjonariuszy, by lepiej wiedzieli, jak powinni się zachowywać w konkretnych sytuacjach na ulicy.
Wrocławscy strażnicy chwalą sprecyzowanie przepisów, pozwalających im na przeprowadzenie rewizji osobistej czy przeszukanie bagażu. Mogą to robić tylko w sytuacjach, gdy kontrolowana przez nich osoba jest podejrzana o popełnienie przestępstwa lub wykroczenia.
- W praktyce wrocławianie nie muszą się obawiać, że nagle każdy przechodzień będzie miał przeszukiwany bagaż - zapewnia Chełchowski. - Również osoba, która popełnia wykroczenie źle parkując samochód czy przechodząc na czerwonym świetle, nie będzie przeszukiwana.
- Co innego, jeśli strażnicy gonią człowieka podejrzanego o napad czy kradzież - precyzuje Chełchowski. W takich sytuacjach nowe prawo otwiera strażnikom większe możliwości, włącznie z rewizją osobistą.
Dotychczasowy zapis mówił, że strażnik mający uzasadnione podejrzenia może sprawdzić ubranie zatrzymanego, a to rodziło sporo wątpliwości.
Zupełną nowością jest też zapis, że samochody straży miejskiej to pojazdy uprzywilejowane. Naturalnie nie wszystkie i nie w każdej sytuacji. Chodzi wyłącznie o radiowozy, które jadą do akcji, w której zagrożone jest życie lub zdrowie człowieka. Wtedy funkcjonariusze będą mogli włączyć sygnał dźwiękowy i niebieskiego koguta (dotychczas były one w kolorze pomarańczowym). Takiemu pojazdowi straży musimy ustąpić pierwszeństwa, podobnie jak policji czy karetce na sygnale.
We Wrocławiu straż miejska ma 30 radiowozów. Nasi mundurowi tłumaczą, że koguty o pomarańczowej barwie będą stopniowo zastępowane podczas przeglądów technicznych tymi w kolorze niebieskim.
Straż miejska będzie teraz mogła m.in. przeprowadzać rewizje osobiste
Nowe zapisy mówią też o możliwości użycia koni jako środków przymusu bezpośredniego. Oznacza to, że zwierzęta mogłyby pomagać strażnikom przy interwencjach w tłumie. Odpowiednio przeszkolony koń może łatwo powalić chuligana na ziemię.
Wrocławska straż miejska wykorzystuje konie od 1996 roku. Jednak od początku wprowadzono je do patrolowania okolic trudno dostępnych dla aut i pieszych strażników - chodzi o nieużytki czy wały nadodrzańskie. Sześć koni, które są obecnie we Wrocławiu, zdaniem mundurowych, bardzo dobrze sprawdza się w tej roli. Nie podjęto na razie decyzji, by zwierzęta miały być wykorzystywane do poważniejszych akcji. - Wiązałoby się to z dodatkowymi kosztami i szkoleniami - wyjaśnia Sławomir Chełchowski.
Czym Waszym zdaniem powinna zajmować się straż miejska i jakie mieć uprawnienia? Czekamy na komentarze.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?