18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Moje ósme skrzypce

Aleksander Malak
Kinga Augustyn
Kinga Augustyn Archiwum prywatne
Rozmowa z Kingą Augustyn, wrocławską skrzypaczką, studiującą w Nowym Jorku w prestiżowej Juilliard School, od kilku lat wspieraną przez Rotary Klub Wrocław-Centrum, który ufundował jej przed wyjazdem do Stanów Zjednoczonych skrzypce.

Dawno nie rozmawialiśmy...

Już parę lat...

A Ty ciągle studiujesz i studiujesz.

I tak, i nie. Studia Masters w Juilliard skończyłam u prof. Cho-Liang Lina i prof. Naoko Tanaki w maju 2007 roku. Od września 2007 jestem doktorantką w State University of New York w Stony Brook w stanie Nowy Jork.

Jak się robi doktorat na skrzypcach?

Koncentruję się na muzyce polskiej. Na przykład pracę doktorską napisałam o "Subito" Witolda Lutosławskiego. Ale do ukończenia studiów zostało mi jeszcze napisanie dwóch prac, egzaminy ustne oraz zagranie dwóch recitali.

Po co Ci ten doktorat?

Nigdy nie zaszkodzi dowiedzieć się czegoś więcej, pogłówkować nad analizą muzyczną czy wypracowaniem. Ponadto - i głównie - tytuł doktora daje mi uprawnienia do starania się o pracę nauczyciela na uczelni. A uczenie - szczególnie studentów na zaawansowanym poziomie - od zawsze bardzo mnie interesowało. Nie tylko przynosi satysfakcję, ale pomaga w doskonaleniu warsztatu muzycznego.

Chciałbym przypomnieć Ci coś z naszej ostatniej rozmowy. Coś o skrzypcach. Mówiłaś: "Pierwsze były czerwone, czeskie. Drugie - pożyczone, szkolne, też czerwone, trzecie brązowe na wysoki połysk, czwarte matowe w brązie, piąte również pożyczone, ale do niczego. Na szóstych "wygrałam" egzamin do Juilliard. Teraz mam siódme, wspaniałe skrzypce, ufundowane przez Rotary Klub Wrocław-Centrum. Stare, z 1883 roku. Wyszły z pracowni Ludwiga Neunera. Są fantastyczne, choć wrażliwe na pogodę". Zapytałem Cię wówczas, kiedy o Kindze Augustyn usłyszy świat. Odpowiedziałaś, że może przy ósmych...? Z tego, co wiem, właśnie na nich grasz.

Rzecz w tym, że nie moich. Owszem, gram na ósmym, bardzo dobrym instrumencie zrobionym przez Gio Batistę Gabbriellego w 1750 roku, ale należy on do lutnika, właściciela sklepu z instrumentami muzycznymi. W zamian za użyczenie uczę jego syna.

Tak z ciekawości - ile takie skrzypce mogą kosztować?

Te... 120 tysięcy dolarów. Ale właściciel obiecał mi je sprzedać za 80 tysięcy. Więc szukam sponsora.

Może znowu wrocławscy rotarianie?

Może. Ale czy sami udźwigną? To ogromny wydatek...

Czy w Stanach wiedzą, że jesteś z Wrocławia?

Wszyscy to wiedzą. I o Wrocławiu też ode mnie wiedzą niemało. Tradycyjnie bowiem w Ameryce wie się o Warszawie jako stolicy oraz o Krakowie jako o najpiękniejszym polskim mieście. Dzięki mnie poznali Wrocław.
A we Wrocławiu mówią, że coś mało słychać o Tobie. Miały być sukcesy, koncerty, sława, pieniądze...

Po kolei. Mam wizę studencką, która pozwala mi na pracę tylko przez 20 godzin w tygodniu. Stypendium nie mam. Tylko na czesne. Mieszkam z koleżanką wiolonczelistką w warunkach, powiedzmy, nie najlepszych. Nie mamy warunków do ćwiczeń. Mogłybyśmy mieszkać lepiej, tyle że za znacznie większą sumę. Daję sporo koncertów, w tym dla Polonii, ale, nazwijmy to, z "odłożonym terminem płatności". Odłożonym do nie wiadomo kiedy. Ostatni konkurs, który wygrałam (w tym roku), to Alexander and Buono International String Competition (Międzynarodowy Konkurs dla Sekcji Smyczkowej Alexander & Buono). Nagrodą m.in. był koncert w Carnegie Hall.

Jak się gra w Carnegie?

W której sali?

No, tak...

Wspaniale. W wielkiej sali Carnegie Hall (Stern Auditorium) grało mi się lepiej niż gdziekolwiek indziej. Przed koncertem, który odbył się w październiku, i na którym zagrałam III Sonatę Eugene'a Ysaye'a na skrzypce solo, dużo myślałam o tych, którzy grali w tej prestiżowej sali. Byłam szczęśliwa, mając taką wspaniałą szansę. Występ zaliczam do najlepszych, jakie miałam. Czułam, że dobrze komunikuję się z publicznością, która pozytywnie odbiera to, co robię. Po drugie, wszystko mi wyszło tak, jak sobie zaplanowałam.

A w mniejszej sali?

W mniejszej sali Carnegie Hall (Weill Hall) grałam trzy razy. Za pierwszym razem (w lutym 2008) była to muzyka kameralna. Za drugim razem (marzec 2008) był to mój recital jako zwyciężczyni konkursu Artist International Presentations w 2007 roku. W listopadzie 2009 roku był to koncert zwycięzców wspomnianego konkursu Alexander and Buono.

W dalszym ciągu "kaprysisz" Paganinim?

Gram każdą muzykę od wczesnobarokowej aż po współczesną, czasem aż za bardzo współczesną, jeżeli chodzi o moją wiedzę muzyczną. Upajam się dźwiękiem czy oddźwiękami, które według tradycyjnej szkoły wydobywania dźwięku z czterostrunowych instrumentów muzycznych mogłyby zostać uznane za... zgrzyt.

A poza tym?

Uczę innych, czasem gram chałtury, chodzę na próby, jak trzeba - ślęczę nad książkami itd.

Kiedy usłyszymy Cię w rodzinnym mieście?

Złożyłam p. Andrzejowi Kosendiakowi taką ofertę na koncert z Filharmonią Wrocławską. Jeżeli mnie zaproszą...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska