Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

PGE Turów Zgorzelec - Asseco Prokom Gdynia 90:91 (zdjęcia)

Grzegorz Bereziuk
O zwycięstwie zadecydowała dogrywka.

Spotkania obu ekip elektryzują kibiców koszykówki od kilku lat. Drużyny w ostatnich latach regularnie spotykają się w rozstrzygającej batalii o złote medale, a w tym sezonie jako jedyne reprezentują Polskę na międzynarodowej arenie. Nic zatem dziwnego, że w Zgorzelcu spodziewano się ogromnych emocji.

Obie drużyny prowadzone są przez szkoleniowców, którzy w swojej karierze zdobywali złote medale. Trener PGE Turowa Andrej Urlep święcił sukcesy ze Śląskiem Wrocław, a w 2003 roku z Anwilem Włocławek w finale ograł Prokom. Od tamtej pory ekipa trenera Tomasa Pacesasa na krajowym podwórku nie ma sobie równych.

Gospodarze do zawodów przystąpili bez Pawła Leończyka, który wrócił do Słupska. Sam mecz był świetnym widowiskiem. Od początku obie ekipy grały twardo w obronie a wynik oscylował wokół remisu. W ataku "czarno-zielonych" prym wiódł jak zwykle Michael Wright. Mimo że center PGE Turowa był pieczołowicie pilnowany przez rywali już w pierwszej kwarcie zdobył 13 punktów. Na początku drugiej kwarty gdynianie po szybkich i efektownych akcjach Qyntela Woodsa i punktach Adama Łapety wygrywali już 35:26. Po przerwie na żądanie zgorzelczanie szybko wrócili jednak do gry, a po trafieniu z dystansu równo z syreną debiutującego TJ-a Thompsona na przerwę schodzili prowadząc 46:44.

W 25. minucie po akcji fenomenalnego Wrighta (w całym meczu 27 punktów, 10 zbiórek) wygrywali 60:51. Na ławce gości szalał trener Pacesas, który raz po raz starał się pobudzić swój zespół do walki. I ta sztuka mu się udała. Wprawdzie na początku czwartej kwarty po trójce Justina Graya PGE Turów wygrywał 73:60, ale goście nie załamali się i zaczęli niwelować straty. Po dwóch celnych rzutach z dystansu Ronniego Burella był remis 82:82 i takim wynikiem zakończyło się 40 minut zawodów. O rozstrzygnięciu musiała zdecydować dogrywka.

Obie drużyny prowadzone są przez szkoleniowców, którzy w swojej karierze zdobywali złote medale.

W niej emocje sięgnęły zenitu, choć za 5 przewinień plac gry musiał opuścić lider gdynian Qyntel Woods. Na niespełna minutę przed końcem PGE Turów po celnych rzutach wolnych Graya wygrywał 90:89, ale ostatnie słowo należało do Davida Logana. Ten ustalił wynik meczu na 16 sekund przed końcem. - Nie można mówić kto był lepszy, bo o końcowym wyniku decydowała jedna akcja. Rywalom należą się gratulacje za walkę i włożony wysiłek. Było nam niesamowicie ciężko - przyznał po meczu trener Asseco Prokomu Tomas Pacesas.

- Oddaliśmy wszystko co mieliśmy w tym meczu. W końcówce popełniliśmy kilka błędów i to nas kosztowało zwycięstwo. Porażka bardzo nas boli. Taka jest koszykówka - stwierdził z kolei szkoleniowiec "czarno-zielonych" Andrej Urlep.

PGE Turów Zgorzelec - Asseco Prokom Gdynia 90:91 (23:23, 23:21, 22:14, 14:24, d: 8:9)

PGE Turów:
Wright 27, Gray 19 (3), Witka 16 (2), Wysocki 12, Thompson 8 (1), Wójcik 6, Wallace 2, Roszyk 0, Chyliński 0, Bochno 0.

Asseco Prokom: Woods 21 (3), Ewing 21 (4), Burrell 20 (4), Łapeta 13, Logan 13 (1), Hrycaniuk 3, Szczotka 0, Harrington 0, Jagla 0, Seweryn 0.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska