Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wesołe jest życie staruszka

Alina Gierak, współpraca Bernard Łętowski
76-letnia Teresa Bancewicz wciąż podróżuje i nie zamierza przestać. Powróciła niedawno z Kazachstanu
76-letnia Teresa Bancewicz wciąż podróżuje i nie zamierza przestać. Powróciła niedawno z Kazachstanu Marcin Oliva Soto
Mają po 60, 70 lat i więcej. Mogliby siedzieć w domu, niańczyć wnuki, albo dziergać szaliki i skarpetki na drutach. Ale nie oni. Odkryli bowiem w sobie duszę wędrowców i zwiedzają świat.

W najdalszą podróż wyruszył Andrzej Makowski, 62-latek, mieszkający niegdyś w Polkowicach i wsi Płuczki koło Lwówka Śląskiego. Dwa lata temu, gdy już był na emeryturze, zdecydował się dojść pieszo z Polski do Indii. Mało kto wierzył, że mu się uda. Tymczasem Makowski nie tylko dotarł do Indii, ale przemierzył je wzdłuż, po czym... wyruszył do Australii. Z tej długiej podróży wrócił tylko na dwa tygodnie do Polski.

- Jestem - stanął niedawno w drzwiach redakcji, jakby nigdy nic. Może trochę bardziej ogorzały i bardziej szczupły, pewniejszy siebie, roześmiany. Plecak, który kupił w Jeleniej Górze tuż przed wyprawą, świadczył, jak daleką drogę przebył jego właściciel: Ukraina, Turcja, Irak, Pakistan, Indie. Bez hoteli, samolotów, przewodników. Makowski przeszedł ponad 16 tysięcy kilometrów.

- Trzeba mieć odwagę, wiarę w siebie i ludzi, dobre buty - wylicza podróżnik. Najważniejszy jest początek. Gdy już się wyruszy, liczy się tylko jedno: dotrzeć na miejsce, znaleźć nocleg, poznać nowych ludzi, zobaczyć ciekawe, najważniejsze miejsca. Nic go nie poganiało, nic nie rozpraszało. To dla Andrzeja nie była zwykła wycieczka. To przede wszystkim była pielgrzymka. Odwiedzał święte miejsca, modlił się z miejscowymi. Medytował. Klęczał w kościele, meczecie, cerkwi. Dotarł w Indiach do Kaszmiru, do Leh Ladakh, miejsca świętych pielgrzymek, oraz Riszikeszu nad Gangesem, który jest mekką joginów. Był też na Goa i w Nepalu.

Doszedł do aszramu Ammy, która dzięki aktom niezwykłej miłości i poświęcenia zjednała sobie serca milionów ludzi na całym świecie. - Pobyt u Ammy w Amritapuri to było moje największe marzenie - opowiada Makowski.

Powtarzał to w kilkudziesięciu wywiadach, bo jako podróżnik z dalekiej Polski był atrakcją dla gazet i telewizji. W Turcji pewnie największą, bo tam udzielił ponad 40 wywiadów.

Makowski w Iraku i Indiach wyglądał już jak miejscowy. Może z odrobinę jaśniejszą cerą.

- To miłość pchała mnie naprzód i dawała wiarę, że nic mi się stać nie może - mówił każdemu.
Nie tylko wiek sprawia, że Makowski jest niezwykłym podróżnikiem. Niesamowite jest także to, że on nie zna dobrze żadnego języka obcego, a przecież dotarł tak daleko, dał sobie radę w różnych miejscach. - Bo pielgrzymom pomaga się na całym świecie - tłumaczy. Na Ukrainie nocował u katolickich zakonników, spędził w Kamieniu Podolskim 6 miesięcy. W Turcji i Pakistanie gościł w domach u przypadkowych znajomych. W Pakistanie pościł z nimi podczas ramadanu.

W Iraku i Indiach wyglądał już jak miejscowy. Może z odrobinę jaśniejszą cerą. Ale trzeba dobrze przyjrzeć się zdjęciom, by w mężczyźnie z siwą brodą, w turbanie na głowie, białym stroju rozpoznać Europejczyka. Andrzej już wie, że jego przeznaczeniem jest wędrowanie. Dlatego nie usiedział długo w Indiach i wyrwał się stamtąd na wyprawę do Australii. Po powrocie do Polski nie zagrzał tu miejsca i znowu wybrał się do Indii. Tym razem samolotem.

***
Również bez podróżowania nie może żyć Kazimierz Pichlak, 59-letni lekarz z Jeleniej Góry, który strasznie oburzył się, gdy chciałam zaliczyć go do wędrowców w podeszłym wieku. Przyznaje jednak, że na szlakach on i jego grupa nie zaliczają się do tych młodych. Kazimierz Pichlak wędruje po Nepalu, to miejsce, które poznał, gdy jeździł jako lekarz na wyprawy wysokogórskie.
- Mam wciąż w pamięci zimę w Himalajach, miesiąc samotności, zmagania się ze słabościami i przyrodą - opowiada. Jego fascynacja wielkimi górami i Nepalem nie tylko nie zniknęła, ale z wiekiem pogłębiła się. Na dodatek wyprawy nie są już męską przygodą. Od dwóch lat z panem Kazimierzem jeździ żona Marcelina, także lekarz.
- Pojechaliśmy do Nepalu po 31 latach małżeństwa w podróż poślubną. Odtąd odkrywam uroki podróżowania we dwoje - śmieje się pan Kazimierz. Starają się wybierać mniej uczęszczane trasy. Wędrówka wokół Annapurny i Mount Everestu jest może łatwiejsza, bo więcej tu hotelików i cywilizacji, a oni szukają ciszy, nieskażonej przyrody i ludzi.

- Zabieramy niewielką grupę przyjaciół - opowiada lekarz. Są w wieku zbliżonym do naszego. Choć też mieliśmy dwóch 65-latków. Bez problemów pokonywali dziennie około 20 kilometrów i wspinali się na ponad 5-tysięczne przełęcze. - Tam się inaczej oddycha, są inne kolory, zapachy, cudni ludzie - opowiada z entuzjazmem o Nepalu. To lepsze niż seks, dobre jedzenie i dobra muzyka - mówi dowcipnie o podróżach w Himalaje. Gdy się go słucha, ma się wrażenie, że praca w szpitalu, pobyt w Jeleniej Górze to przystanek w wyprawie. Że jego serce i dusza zostały pod Mount Everestem.
- Nepal na emeryturze? Dlaczego nie! - śmieje się i mówi, że to wcale nie jest taki niedorzeczny pomysł. Zapewnia, że jest to kraj nie tylko dla młodych ludzi.

Każdy, kto chodzi po Karkonoszach, da sobie radę na nepalskich szlakach, nawet jeśli ma ponad 60 lat. Nie wiadomo tylko, jak zniesie wysokość, bo tu każdy reaguje inaczej, niezależnie od wieku. A koszty wycieczki? - Pobyt nie jest droższy niż we Włoszech - zapewnia Kazimierz Pichlak. Najdroższy jest dojazd. Samolot kosztuje około 3-4 tysięcy złotych.

76-letnia Teresa Bancewicz z Przejęsławia koło Bolesławca każdej jesieni zwiedza świat autostopem.

***
Podobnie zapewnia 76-letnia Teresa Bancewicz z Przejęsławia koło Bolesławca, która każdej jesieni zwiedza świat autostopem. Była w Afryce, Japonii, na Kubie, zjechała całą Europę. Teraz wróciła z Kazachstanu.
- Zwiedziłam już Azję wzdłuż i wszerz, byłam w Japonii i na Syberii, kąpałam się w wielu morzach i widziałam wiele mórz, ale Morza Kaspijskiego jeszcze nie - autostopowiczka tłumaczy, dlaczego wybrała taki kraj. - Popełniłam jednak błąd, bo wybrałam się za późno. Było bardzo zimno - opowiada pani Teresa. Jak zawsze, również podczas tej podróży spotykała się z ludzką życzliwością. Rosjanin, który wiózł ją ciężarówką, dostarczył ją aż do katolickiego kościoła, w którym znaleźli
księdza Polaka. Ten ulokował panią Teresę w klasztorze, gdzie spotkała m.in. jedną z sióstr, która była w zgromadzeniu w Bolesławcu. Kazachowie to jednak głównie muzułmanie. - Ludzie są tam podobni temperamentem do mieszkańców Afryki - twierdzi pani Teresa. - Są bardzo mili i uczciwi, w tym kraju można czuć się bezpiecznie.

Bezpiecznie, ale nie nocą na drogach, przy których grasują wilki. - Wilków jest tam całe mnóstwo i ostrzegano mnie, żeby nie dać się wysadzić z żadnego auta nocą na odludziu. - One się strasznie rozleniwiły i już nie polują, tylko czekają przy drogach na potrącone zwierzęta. Kierowcy jeżdżą nocami przez stepy z bronią, ale jeśli im się coś zepsuje w autach, i tak boją się wychodzić po ciemku z samochodów.

Pani Teresa godzinami może opowiadać o swoich autostopowych przygodach i obserwacjach z podróży. Bywają zabawne. - Jedzie tir, a ponieważ z tyłu wyglądam szczupło jak dziewczyna z kitką, więc hamuje, żeby mnie zabrać, a potem widzi z przodu i naciska gaz - śmieje się pani Teresa. - Jednemu takiemu pomachałam, to zawrócił gdzieś, objechał i podjechał drugi raz. Zabrał mnie i mówi, że myślał, że się zdenerwuję, a ja mu pomachałam życzliwie i dlatego wrócił. Pełna dystansu do siebie i świata autostopowiczka z Przejęsławia podróże uważa za sposób na wiek i za wspaniały zastrzyk adrenaliny. Po powrocie od razu myśli o następnych podróżach. Od lat marzy o Libii, ale tam bardzo trudno się dostać...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Wesołe jest życie staruszka - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska