Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

To duża sztuka dotrwać w spokoju do świąt

Alina Gierak
Alina Gierak, redaktor "Polski-Gazety Wrocławskiej"
Alina Gierak, redaktor "Polski-Gazety Wrocławskiej" Marcin Oliva Soto
Prawie każda moja znajoma rodzina od tygodnia chodzi z karteczkami. Żony wypisują na nich mężom, co powinni kupić i załatwić.

I choć sprawa wydaje się prosta, to panów karteczki przyprawiają o ból głowy. Bo jeśli przez żonę zamówiona jest mąka, to jaka? Mężczyzna odkrywa, że jest jej kilka gatunków: tortowa, żytnia, wrocławska, poznańska i jeszcze ze cztery inne. Kilka lat temu kupowałby na wyczucie, narażając się na burę. Teraz sięga po telefon komórkowy. Można więc zaobserować wysyp panów stojących przed półkami sklepowymi z telefonem przy uchu i czytających napisy z towarów. Ci bardziej usprzętowieni robią zdjęcia i posyłają swoim kobietom, by nie popełnić zakupowej wpadki. Nie chciałabym z tego wysnuć wniosku, że telefony ratują spokój w rodzinach, ale coś na pewno w tym jest.

Kartki znajomych pań są bardziej szczegółowe i dłuższe. Spisują potrawy, jakie zrobią, wyliczają prezenty dla bliższych i dalszych osób, sporządzają listę gości, gdy rodzina jest duża, i przygotowują dokładną rozpiskę porządków domowych. Jak w tym wszystkim nie zwariować? Jak nie zacząć wojny domowej? Znaleźć czas dla dzieci i męża (nie tylko wręczając mu karteczki zakupowe)? Nie umiem na to odpowiedzieć, bo jestem z tych wpadających w szał porządkowo-zakupowy. Też mam karteczki, też skreślam i dopisuję do nich nowe pozycje. Tylko z prezentami udało mi się zdążyć. Pomógł internet i uniknęłam wystawania w kolejkach i wybierania książek, płyt, bluzek w pośpiechu. Reszta jednak jest w proszku, a czasu coraz mniej. Lista sprawunków i rzeczy do załatwienia wcale się nie kurczy.

Wiem jednak, że da się dotrwać do świąt w spokoju, dobrym humorze i bez szaleństwa. Potrafią to starsze gospodynie. Zazdroszczę im, że pieką z wnukami pierniczki, że mogą wyjść do rynku w Jeleniej Górze, by obejrzeć choinkę, że bez pośpiechu opowiadają sobie w kolejce o przepisach na karpia w galarecie. Tęsknię za ich spokojem i umiejętnością przechodzenia do porządku dziennego nad błahostkami.

Na drugim biegunie są moje młode, około trzydziestoletnie koleżanki, które... świąt nie obchodzą. To znaczy ich nie urządzają, bo jadą do mamy. Dla nich to cztery dni wolnego, które można wykorzystać na wypad do Pragi, na narty czy do znajomych. Ciężko pracują w ciągu roku i nie widzą nic niestosownego w takim spędzeniu świątecznego czasu. Do takiego Bożego Narodzenia też jednak trzeba dojrzeć. Bo nie ma nic pośredniego. Albo się świętuje z całym zabieganiem, albo się pakuje torby i wyjeżdża.

Wygląda na to, że paniom i panom z rodzinami, którzy lubią święta, pozostaje czekać, aż nabiorą doświadczenia dziadków i odkryją ich sekretne sposoby dobrego i nienerwowego przygotowania się do świętowania. Szkoda tylko, że wiąże się to z upływem czasu i starzeniem się.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska