Licząc koszty, zarząd uznał, że współpraca jest nieefektywna. Zamierza odbudować własne służby warsztatowe.
- Mam gorzką satysfakcję, bo to samo mówiliśmy od lat - komentuje Józef Czyczerski, przewodniczący Sekcji Krajowej Górnictwa Rud Miedzi NSZZ "Solidarność". Według niego, ze szkodą dla załogi i firmy wyhodowano patologiczny układ, na którym zarabiała grupa cwaniaków.
Część firm, które przejęły obsługę warsztatów na dole, założyli emerytowani pracownicy dozoru kopalnianego. Inne jako prezesów i dyrektorów pozatrudniały byłych nadsztygarów i głównych inżynierów, licząc na ich znajomości w KGHM.
Kontakty procentują. Dzięki nim prywatna firma może pasożytować na Polskiej Miedzi, np. korzystając za darmo z usług kopalnianego spawacza lub innego fachowca. Pracownicy dozoru starają się dobrze żyć z szefami obcych spółek, wiedząc, że w przyszłości będą mogli sobie u nich dorobić do emerytury. Solidarność sugeruje wprost, że te wzajemne zależności mogą mieć charakter korupcyjny.
- W kopalniach jest mnóstwo zewnętrznych firm. Oblepiają KGHM tak, jak skorupiaki rafę koralową - twierdzi Józef Czyczerski. - Niektóre są niezbędne, bo pewnych rzeczy sami nie bylibyśmy w stanie zrobić. Ale zewnętrzna obsługa warsztatów mechanicznych, to nieporozumienie.
Do 2011 r KGHM chce odtworzyć częściowo komory naprawcze wraz z kadrą w Zakładach Górniczych Rudna, gdzie stosunek ilości pracowników do ilości serwisantów był najmniej korzystny. Będzie praca, głównie dla mechaników. Dyrektor kopalni Piotr Walczak wystąpił o zatrudnienie 90 osób. Jak informuje Anna Osadczuk, rzeczniczka prasowa spółki, zarząd KGHM wyraził zgodę.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?