Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Studentki zaopiekują się Kubą chorym na białaczkę

Eliza Głowicka
Katarzyna Dowlaszewicz już raz spotkała się z Kubusiem
Katarzyna Dowlaszewicz już raz spotkała się z Kubusiem Tomasz Hołod
Bohater kilku naszych tekstów, pięcioletni Kuba, chory na białaczkę i porzucony przez rodzoną matkę we wrocławskiej klinice onkologii i hematologii dziecięcej, będzie miał z kim spędzać wolny czas.

A to za sprawą "Kubusiowych ciotek" - dziesięciu studentek III roku pedagogiki na Uniwersytecie Wrocławskim: Beaty Bronowickiej, Katarzyny Dowlaszewicz, Grażyny Błażków, Lucyny Kuriaty, Agnieszki Brzezinki, Magdaleny Gruszczyńskiej, Katarzyny Niwy, Katarzyny Zawadzkiej, Ewy Miazek i Anety Młynarczyk.

Będą one zabawiać chłopca, a przy tym zdobywać doświadczenie, które później przyda się im w zawodzie. Mają opiekować się dzieckiem, dopóki nie znajdzie nowej rodziny zastępczej bądź adopcyjnej. Cały ten czas Kubuś spędzi w klinice przy ul. Bujwida, gdyż ze względu na ryzyko infekcji nie może przebywać w domu małego dziecka.
Na pomysł, by chłopczykiem zaopiekowały się studentki, wpadła doktor Anna Mitręga, adiunkt w instytucie pedagogiki.

- Gdy z mediów dowiedziałam się o Kubie, stwierdziłam, że w ramach zajęć dziewczyny mogłyby go odwiedzać. Tym bardziej że specjalizują się w kształceniu zintegrowanym i edukacji przedszkolnej, więc mogłaby być to dla nich świetna nauka, forma zajęć i potem materiał do dyskusji na uczelni. Nie mówiąc już o tym, że będzie to z korzyścią dla samego Kuby - podkreśla. Dotąd studentki chodziły w ramach praktyk do przedszkoli i szkół.

Kubę będą odwiedzać codziennie. - Ich zadaniem będzie po prostu spędzanie z nim czasu, ale też, w miarę możliwości, taka zabawa, która będzie stymulować jego rozwój. Chodzi o wzbudzenie w nim gotowości do nauki czytania, pisania i liczenia. Oczywiście to zależeć będzie w dużym stopniu od jego formy psychofizycznej - mówi Anna Mitręga.

Chłopiec jest wyzwaniem dla studentek. Nie kryje tego Katarzyna Dowlaszewicz, jedna z "ciotek".

Chłopiec jest wyzwaniem dla studentek. Nie kryje tego Katarzyna Dowlaszewicz, jedna z "ciotek".
- Jest trochę nieufny, sporo czasu zabrało nawiązanie z nim kontaktu, ale w końcu udało mi się zainteresować go zabawą. Myślałam, że poczytam mu Kubusia Puchatka, ale nie jest na to gotowy - opowiada. I dodaje, że Kuba nie potrafi dłużej na niczym się skupić.
Kuba pochodzi z wielodzietnej rodziny. Gdy trafił do kliniki, był zaniedbany i opóźniony emocjonalnie i intelektualnie, nawet dobrze nie mówił.

- Nasza pani psycholog, która jest teraz jego opiekunem prawnym, oceniła, że jest na poziomie trzylatka. Ale jest bystry, więc wierzę, że nadrobi zaległości - uważa prof. Alicja Chybicka, szefowa kliniki przy ul. Bujwida.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska