Pierwszaki z Ubocza same zarabiają na książki

Powstały kolorowe, oryginalne kartki świąteczne, jakich nie kupimy w kiosku czy na poczcie. Kartki mają nie tylko sprawić radość obdarowanym, ale także wzbogacić szkolną bibliotekę.
W jaki sposób? Kartki są sprzedawane przez rodziców pierwszaków. Za zarobione pieniądze chcą oni kupić przede wszystkim nowe książki do biblioteki oraz gry logiczne rozwijające pamięć.

Kartki kosztują 3-4 złote. Kupują je głównie znajomi, ale także przyjezdni, radni i inni, którym spodobał się pomysł dzieci z Ubocza. Uczniowie oceniają, że ze sprzedaży świątecznych pocztówek uzbierają ok. 1500 zł. - Na lekcjach plastyki i techniki zrobiliśmy 800 kartek bożonarodzeniowych- mówi z dumą 7-letnia Ela. - Moja jest ze śniegiem, sankami i mikołajem.

W Mirsku uczniowie jesienią zbierali kasztany, które później przekazali nadleśnictwu Świeradów-Zdrój.

- Gdy zostanie trochę pieniędzy, urządzimy dzieciom warsztaty lepienia naczyń z gliny - planuje Alicja Celejowska, wychowawczyni pierwszoklasistów.
W budżecie wiejskiej szkoły z Ubocza jest tylko kilkaset złotych na zakup pomocy dydaktycznych. Jak mówi Renata Celuch, szefowa rady rodziców, to nie pierwsza taka akcja, w której pomagają szkole. Co roku organizowane są zabawy - walentynkowa i andrzejkowa - które przynoszą po ok. 2 tys. zł zysku. Za te pieniądze dzieci jeżdżą na wycieczki, dostają nagrody na koniec roku szkolnego, a do auli kupiono nowe stoliki i krzesła. - Bez inicjatywy rodziców i nauczycieli nie byłoby to możliwe - podkreśla dyrektorka placówki Anna Pląskowska.

Podobnie radzą sobie w szkole w Mirsku. Tam uczniowie jesienią zbierali kasztany, które później przekazali nadleśnictwu Świeradów-Zdrój. Za zarobione pieniądze pojechali na wycieczki. Szóstoklasiści wybrali się do Krakowa i Wieliczki, a uczniowie z młodszych klas poznali bliższą okolicę.
Kto chce wspomóc pomysłowe pierwszaki, niech pyta o szkolne kartki świąteczne w sklepikach w Gryfowie Śląskim i Uboczu.