W czwartek zeznawali kolejni, którzy opowiadali, w jaki sposób na ich nazwiska księża brali kredyty. Pan Jan, rencista z Lubina, oniemiał, gdy dowiedział się, że żyrował kredyt w wysokości 49 tys. marek niemieckich.
- Ksiądz M. poprosił mnie, żebym dał na chwilę jednej pani mój dowód osobisty - zeznawał lubinianin. - Myślałem, że jest potrzebny do wyjazdu na pielgrzymkę. Ale to dobry ksiądz - dodał.
Podobny przypadek przeżył ksiądz Mirosław. - Wszystkie moje podpisy na dokumentach zostały podrobione - przyznał.
W tym procesie na ławie oskarżonych zasiada 10 salezjan, dwóch maklerów giełdowych i były dyrektor banku. Wszystkim prokuratura zarzuca udział w zorganizowanej grupie przestępczej. Nie udało się ustalić, kto był mózgiem tej grupy. Mieli wyłudzić z legnickiego Kredyt Banku 418 mln zł. Proceder trwał od 1999 r. do 2001. Dotychczas nie spłacono 130 mln zł.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?