Wojewoda nie dopatrzył się kolizji interesów, ponieważ MUKS Legnica jest klubem społecznym, a nie nastawionym na zysk.
Jednak Opaliński nie ustaje w przekonywaniu urzędników, że do kolizji interesów jednak dochodzi. Niedawno wraz z Włodzimierzem Tulejko badali, jako komisja rewizyjna, sposób rozstrzygania konkursów i dotacji dla organizacji pozarządowych. Właśnie Opaliński zajął się analizą pieniędzy na rozwój sportu. Po sprawdzeniu dokumentów w wydziale sportu napisał protokół, w którym skrytykował miejskich urzędników za zbyt niską dotację dla... MUKS Legnica. - Zachodzi uzasadniona obawa o zachowanie rzetelności i bezstronności - uważa zastępczyni prezydenta Jadwiga Zienkiewicz.
- Nie widzę przeciwskazań, bo na sporcie znam się jak nikt z rady, więc tylko ja mogłem wykazać, że nasi urzędnicy nie uważają wyników sportowych za najważniejsze - ripostuje Opaliński. - A wszędzie w kraju to właśnie osiągnięcia decydują o dotacji.
Opaliński uważa, że jego klub, który z roku na rok ma coraz lepsze wyniki, płaci cenę jego pracy w radzie. - Gdy rozpoczynałem kadencję, dostawaliśmy 16 tys. zł dotacji, a teraz tylko 7 tys. zł. Mamy we współzawodnictwie sportowym 18 punktów, a taki Konfeks zero punktów i dostaje z miasta 55 tys. zł - dodaje.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?