Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tarasiewicz: Bakero? Nie kojarzę

Mariusz Wiśniewski
José Maria Bakero i Ryszard Tarasiewicz znowu naprzeciw siebie
José Maria Bakero i Ryszard Tarasiewicz znowu naprzeciw siebie Polskapresse
22 lata temu spotkali się na boisku. W sobotę znów zmierzą się, ale już jako trenerzy.

- Mówię poważnie, nie kojarzę Bakero z tamtych meczów. Może trochę. Ale nie zapadł mi jakoś specjalnie w pamięć - odpowiada trener piłkarskiego Śląska Wrocław Ryszard Tarasiewicz.
Sobotni mecz wrocławskiego zespołu z Polonią Warszawa nie będzie bowiem pierwszym pojedynkiem Ryszarda Tarasiewicza z José Marią Bakero. 22 lata temu zmierzyli się z sobą jeszcze jako piłkarze. Było to w nieistniejących już dzisiaj rozgrywkach o Puchar Zdobywców Pucharów, gdzie w pierwszej rundzie Śląsk trafił na Real Sociedad San Sebastian.

- Samych meczów też nie za bardzo kojarzę - opowiada dalej Ryszard Tarasiewicz. - Mieliśmy dużo szczęścia, że w pierwszym spotkaniu na wyjeździe zremisowaliśmy 0:0. To była istna obrona Częstochowy - wyjaśnia trener Śląska.

Nieco później dodaje:- W pierwszym meczu zostaliśmy zaskoczeni murawą. Po rozgrzewce zeszliśmy z boiska do szatni, by się przebrać. Wychodzimy na mecz, a boisko jest makabrycznie zlane wodą. Mieliśmy duże kłopoty z dostosowaniem się do warunków. Ale podobno Hiszpanie zawsze tak robią, że polewają boisko tuż przed meczem.
Bezbramkowy remis wywieziony z gorącego terenu dawał szanse na awans. Tak przynajmniej sądzili kibice, bo, jak przyznaje dzisiaj Tarasiewicz, sami piłkarze nie byli przekonani, że mimo wszystko są w stanie wyeliminować Real Sociedad.

Trenerzy 22 lata temu zmierzyli się z sobą jako piłkarze.

- W rewanżu na Stadionie Olimpijskim Hiszpanie wcale nie grali lepiej od nas, ale chyba po tym pierwszym meczu nie za bardzo wierzyliśmy, że jestesmy w stanie ich przejść. Świadomość, że dwa tygodnie temu rywale tak dominowali, sprawiła, że w rewanżu podeszliśmy do przeciwnika ze zbyt dużym respektem. To mogło zaważyć na końcowym wyniku - analizuje Tarasiewicz.

We Wrocławiu - w obecności 30 tysięcy, a jak podają niektóre źródła nawet 40 tysięcy kibiców zielono-biało-czerwonych - do przerwy było 0:0. Wszystko rozstrzygnęło się w drugiej połowie spotkania. W końcówce piłkarze Realu zdobyli dwa gole i pewnie awansowali do kolejnej rundy. Najpierw trafił Loren (76 min), a wynik na 0:2 ustalił Beguiristain (82 min).

- Szkoda, bo można się było wtedy pokusić o niespodziankę - komentuje Tarasiewicz.
Nie ma bowiem wątpliwości, że w tym dwumeczu zdecydowanym faworytem był zespół z Hiszpanii. Real Sociedad należał wówczas do czołówki w swoim kraju (w latach 1981-1982 zdobył mistrzostwo, a w 1987 Puchar Hiszpanii). W jego barwach grali wówczas tacy zawodnicy, jak bramkarz Luis Arconada, a także Aitor Beguiristain czy Lopez Recarte. I oczywiście José Maria Bakero.
- Tak naprawdę Bakero kojarzę, ale z późniejszych czasów, jak już grał w Barcelonie. Ale to chyba tak jak wszyscy - dodaje Ryszard Tarasiewicz, który nieco później zwraca też uwagę na jeszcze jeden aspekt, który dało się zauważyć podczas meczów z Realem. - Sędziowie nie byli dla nas wtedy łaskawi. Ani w jednym, ani w drugim meczu. Ale w ogóle wówczas arbitrzy z krajów Europy Zachodniej nie dopuszczali za chętnie drużyn z krajów komunistycznych do wyższych rund europejskich pucharów.

Tego, że Ryszard Tarasiewicz nie pamięta z tamtego dwumeczu Bakero, nie należy jednak odbierać jako buty szkoleniowca Śląska. Taki po prostu jest i już. Jak sam przyznaje, nigdy za bardzo nie zwracał uwagi, przeciwko komu grał, bo nie miało to dla niego większego znaczenia. A swego czasu Ryszard Tarasiewicz, w reprezentacji Polski na mistrzostwach świata w Meksyku w 1986 roku czy później w lidze francuskiej, mierzył się z naprawdę znanymi piłkarzami.
- Ja po prostu nie zwracałem uwagi, przeciwko komu gram. Wychodziłem na boisko i interesowało mnie tylko to, by rozegrać dobry mecz. Tylko na tym się koncentrowałem - komentuje trener Śląska.- Pamiętam dobrze tylko to, jak za czasów Wojciecha Łazarka miałem przyjemność we Włoszech zagrać przeciwko Diego Maradonie.

Tarasiewicz: Wychodziłem na boisko i interesowało mnie tylko to, by rozegrać dobry mecz.

Sobotniego pojedynku Śląska z Polonią Warszawa nie należy zatem w żadnym wypadku traktować jako sposobność do rewanżu Tarasiewicza na Bakero za mecze sprzed 22 lat. Chociaż na pewno historia pojedynków Śląska z Realem Sociedad, a w ich tle postacie szkoleniowców obu zespołów, Tarasiewicza i Bakero, dodają smaczku temu pojedynkowi.

Mecz Śląska z Polonią jednak nie tylko z tego powodu zapowiada się interesująco. Trzeba pamiętać, że będzie to ostatnia ligowa kolejka przed przerwą zimową i na pewno oba zespoły chciałyby zakończyć jesienną rundę zwycięstwem. Poza tym piłkarze Śląska cały czas mają jeszcze w głowach mecz z sierpnia, gdzie na Konwiktorskiej w 89 minucie prowadzili 2:1, aby w ciągu 60 sekund stracić dwa gole i ostatecznie polec 2:3. Warto też wspomnieć, że Polonia była też jedynym zespołem, który w poprzednim sezonie dwa razy ograł Śląsk. Więcej: wrocławianie w obu spotkaniach nie potrafili stołecznemu zespołowi strzelić nawet jednego gola.
Początek sobotniego meczu o godz. 19.15.

Uwaga, bilety!
Dla naszych Czytelników mamy 15 biletów na sobotni mecz piłkarskiej ekstraklasy:Śląsk Wrocław- Polonia Warszawa (początek spotkania o godzinie 19.15, stadion przy ulicy Oporowskiej). Aby zdobyć jeden z biletów, wystarczy wysłać SMS-a o treści:
gw.mecz.imię nazwisko pesel na numer 7238. Koszt jednego SMS-a to 2,44 zł z VAT.
Na SMS-y czekamy w czwartek w godzinach od 10 do 12. Wygrywa nadawca co trzeciego SMS-a. Zwycięzca otrzyma informację o wygranej SMS-em zwrotnym.
Warto zaznaczyć, że będzie to ostatni mecz piłkarskiego Śląska Wrocław w tym roku kalendarzowym.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska