Ponoć po wrocławskiej Leśnicy grasuje gwałciciel i morderca. Ludzie nie wychodzą z domu, panikują i powtarzają tę plotkę. Dlaczego tak się dzieje?
Chodzi przede wszystkim o brak informacji. Ludzie, którzy coś tam słyszeli o jakimś zabójstwie, muszą sobie jakoś domknąć to, czym dysponują, a więc dopowiadają do tego różne historie i zamykają to sobie w całość.
Jak powstrzymać taką psychozę?
Jeśli stało się coś, co zagrażało życiu i bezpieczeństwu ludzi, to policja na pewno działa w tej sprawie. Ważne, jak o tym informuje mieszkańców i jak media relacjonują takie zdarzenia. Nie można wzbudzać strachu, ale trzeba dostarczyć fakty i pełną informację.
Ale tego seryjnego mordercy i gwałciciela nie ma. Gdyby był, to?
Wtedy nie można zabraniać ludziom wychodzenia na ulicę i umożliwiać siania paniki, ale trzeba uczyć ludzi, jak minimalizować zagrożenia w przypadku spotkania podejrzanej osoby.
W Warszawie grasuje snajper, we Wrocławiu nożownik. Jak tu się nie bać?
Takiej paniki całkowicie nie da się wyeliminować. Każdy czas i miejsce ma swojego straszaka. Kiedyś była czarna wołga, teraz jest snajper, niedawno na Śląsku był brutalny gwałciciel - takie sytuacje się zdarzały i będą się zdarzać. Często są nawet wykorzystywane jako narzędzie wpływu. Na przykład gdy wzbudzamy duży strach w dzieciach, to o określonej porze wracają do domu. Choć wtedy intencja jest pozytywna - chcemy ustrzec bliskich przed jakimś nieszczęściem.
A można przestrzec?
Warto, ale nie strachem, tylko mądrymi radami. Teraz jest zima, szybko robi się ciemno, uczulmy młodych ludzi, żeby nie wracali do domu samotnie, tylko w grupie, żeby umawiali się z rodzicami "na odbiór" z imprezy.
Takich rad nigdy nie za wiele, tym bardziej że może gwałciciel z Leśnicy nie istnieje, ale niedawno rzeczywiście doszło do gwałtu i morderstwa na młodej dziewczynie we Wrocławiu. To się zawsze może zdarzyć.
Dlatego uczulajmy też młode dziewczyny, żeby na przykład, wychodząc z klubu, założyły kurtkę i opatuliły się szalikiem, by starać się nie prowokować złych ludzi.
A media? W dużym mieście tak dużo się dzieje, że codziennie moglibyśmy "straszyć" na pierwszej stronie jakimś napadem, zabójstwem, wypadkiem.
I dlatego warto, żebyście nie pokazywali, że świat jest tylko zły, a jeśli jest takie zdarzenie, to ważne, jak się o tym informuje, czy skupia się na faktach, opisuje, co się stało i co robią służby, czy tylko wzbudza się emocje. Proporcje powinny być wyważone.
Skąd się biorą takie straszne "legendy miejskie" o czarnych wołgach i mordercach grasujących po naszych osiedlach?
Takie informacje często przechodzą obok faktów i korespondują z tym, że człowiek lubi się bać. Strach tak naprawdę pełni bardzo ważną funkcję w naszym życiu - pozwala uruchamiać i wykorzystywać instynkt samozachowawczy. On nam pokazuje, żeby uważać, reguluje nasze działanie. Jeśli mówię do dziecka "uważaj, nie wracaj późno do domu, bo może ci się stać krzywda", to ciężko w to uwierzyć, ale gdy mówię, "uważaj, jeździ czarna wołga i donoszą, że już pięcioro dzieci zniknęło", to inna sprawa. W świadomości ludzi, jeśli się wiele razy o czymś takim mówi, to takie zagrożenie staje się - o ile nie prawdziwe - to jednak możliwe.
A Pani czego się bała w dzieciństwie?
Czarnej wołgi. Pamiętam też, że gdy wracałam sama do domu wieczorem, najbardziej przerażał mnie stukot obcasów o bruk. A najbardziej to, że jestem sama.
Jednym słowem, nie łazić samemu.
Bardzo dobra rada: nie łazić samemu po nocach.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?