Po bandzie

I jakieś Mroczki też się pewnie pojawią. Jak nie w loży VIP-ów, to w oczach wojowników. Chcesz się liczyć towarzysko, musisz to obejrzeć - starcie Pudzianowskiego z Najmanem na warszawskiej gali KSW. Ludożerka pragnie, by Pudzian wyrwał rywalowi głowę i cisnął w okolice piątego rzędu. A ta, podana na krwisto, wyląduje na jakimś talerzu.

No więc, kto to jest w ogóle ten Najman? Przeciętny bokser z Częstochowy i też celebryta, znany głównie z tego, że jest znany. Przed kilkoma laty próbował wyzwać na pojedynek Saletę, a także dowieść swojego romansu z jego byłą żoną, Ewą Byzdrą. Później oglądaliśmy go m.in. w reality show Big Brother VIP i na deskach. Nie, nie w teatrze. W ringu. Został znokautowany przez Andrzeja Wawrzyka. A mówią, że nie ma doświadczenia, jeśli chodzi o walkę w parterze.

Bzdura. Sam Wawrzyk dwukrotnie go doń sprowadzał. Pudzian? Cenię go za charakter, profesjonalne podejście do tematu, harówę, realizację marzeń. A przy okazji nadaję tytuł magistra farmacji. Nałykał się w życiu nie tylko powietrza, czego zresztą nie ukrywa. Kiedyś go o to pytałem. "Każdy zawód ma swoje tajemnice. Policjant, pielęgniarka, strongman również" - to jest dyżurna odpowiedź. Proste.

Całkiem niedawno jeden z bardziej znanych polskich strongmanów miał zator w żyle i zawał serca. Taki farmaceuta. Nie, zawody Strongman to tylko show, żaden sport. Choć i w sporcie bywa jak w wojsku - żołnierz dziewczynie nie skłamie, lecz całej prawdy nie powie. A i tak wszystko ma wypisane na twarzy lub gdzie indziej. Dowcipnie stawia tu sprawę ciężarowiec, nasz olimpijczyk z Sydney, Mariusz Jędra: "Rekord w podrzucie mam 227,5, ale zaokrąglam do 230". Ilu zaokrągla, gdy nikt nie patrzy?

No więc ja tego Pudziana też sobie 11 grudnia obejrzę. Pod jednym wszelako warunkiem. Że zmieści się w moim telewizorze. I wiem, że Wy też chętnie zerkniecie.