- Wróciłem tu po trzech latach, bo dobrze pamiętam Barbórkę. Ja miałem pożegnanie, jakich mało. Już w Lechu pracowałem i jeszcze mnie żegnali. Kapitalne. Jak przyszła oferta z Lubina, to się nie wahałem. Przez rok pracy związałem się tu z ludźmi. Poznałem na przykład kilku dyrektorów kopalń, którzy też lubią piłkę. Nie mogłem odmówić temu klubowi - mówił przewrotnie Franciszek Smuda, gdy na początku września rozpoczynał drugi etap pracy trenerskiej w Lubinie. No i doczekał się.
Więcej, doczekano się w samym Lubinie meczu w roli gospodarza w wyjątkowe górnicze święto. Dziś (4 grudnia, godz. 20) Zagłębie podejmie Legię Warszawa. Trener ekipy ze stolicy, Jan Urban, ze Smudą jeszcze nie wygrał. Legia w potyczkach z Lechem przegrała dwa razy po 0:1 i zanotowała dwa remisy. Oby Franz tę serię podtrzymał.
Kibice Zagłębia zrzeszeni wokół Orange City Boys 03 chcą uhonorować górniczą brać. Na stronie fanów Zagłębia znaleźć można prośbę, by wszyscy górnicy zjawili się na meczu w mundurach galowych. Przed meczem zostanie odegrany górniczy hymn, a kibicowska oprawa będzie zorganizowana tak, by wyjątkowy dzień uświetnić.
Dla piłkarzy będzie to kolejny mecz na wagę złota, starcie o spokojną zimę.
- Zdajemy sobie sprawę, o co toczy się dla nas gra. Wiemy też, że każdy z potencjalnych faworytów do wygrania ligi nie jest aktualnie w optymalnej formie. W meczu z Lechem mieliśmy dogodne sytuacje. Dokładnie go przeanalizowaliśmy. Mogliśmy wziąć co najmniej remis. Nawet o trzy punkty można było powalczyć. Podobnie z Legią. W Warszawie mają swoje problemy z formą. A my też mamy w pamięci pierwszy mecz z Legią w tej rundzie. Przegrany wysoko, bo 0:4. Ale to już historia. Pozostała tylko żądza rewanżu. Pewnie żaden z zawodników tak tej sprawy nie zostawi - mówi II trener Zagłębia i jeden z głównych kandydatów na następcę Smudy, czyli Marek Bajor.
Dla samego Smudy mecz będzie pożegnaniem z Lubinem. Potem jeszcze ligowy wojaż w Sosnowcu z Wisłą i już wyląduje w szponach reprezentacji Polski. Byleby tylko w końcu umowę parafował. Zrobiło się zamieszanie z jego kontraktem. To PZPN podobno chciał w umowie zawrzeć zapis o możliwości wcześniejszego zerwania jej bez podania powodów, za to z trzymiesięcznym okresem wypowiedzenia.
Potem Lato zarzekał się, że to kopanie w związek, że bzdura i nic takiego się nie zdarzy. Po prostu siądą panowie przy stole i przeanalizują umowę paragraf po paragrafie, po czym ją podpiszą. Wczoraj okazało się, że przeglądać będą wnikliwie. Sekretarz PZPN-u Zdzisław Kręcina podał, że podpisanie umowy nastąpi dopiero pod koniec grudnia.
Zagłębie ma pod górkę. Zdrowie i szczęście omijają je szerokim łukiem. Wystarczy spojrzeć na listę nieobecnych. Pawłowski (mięsień przywodziciela uda), Ekwueme (kolano), Mateusz Bartczak (rana na kolanie po starciu z Lechem), Wojciech Kędziora (do treningów po urazie głowy wrócił, ale jeszcze nie zagra), Dawid Plizga (bark). Do worka należy wrzucić Costę (pauza za czerwoną kartkę) oraz Caiado (zgłosił chęć wcześniejszego rozwiązania kontraktu, klub na to przystał).
- Nie ma co narzekać. Trzeba pracować z taką grupą ludzi, jaka aktualnie może wystąpić. To będzie test przydatności dla innych graczy, którzy dostaną szansę w związku z okrojonym składem - mówi Bajor.
Coś jednak Zagłębiu się udało. W ubiegłym tygodniu zarząd klubu wystosował oficjalne pismo do prezesa PZPN-u, w którym prosi, by "odpowiednie organy związku nie wyznaczały arbitra Marcina Szulca do roli boiskowego rozjemcy w spotkaniach na szczeblu Ekstraklasy z udziałem drużyny Zagłębia". Wczoraj od prezesa Laty przyszedł list z odpowiedzią. Pozytywną. Szef PZPN obiecał, że wspomniany sędzia nie będzie prowadził starć Zagłębia do końca sezonu 2009/2010. Ot, niebezpieczny precedens. Czy znajdzie się jeszcze ktoś z zastrzeżeniami do pracy arbitrów w ekstraklasie?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
