Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Z Wrocławia "nie chciało mu się bardzo wyjeżdżać"

Magdalena Talik
Maciej Szwed
Rozmowa z wybitnym muzykologiem prof. Marią Zduniak o wizytach Chopina w stolicy Dolnego Śląska.

Ile razy kompozytor był we Wrocławiu?
Przebywał tu cztery razy. Po raz pierwszy zatrzymał się we Wrocławiu, przerywając podróż z Warszawy do Bad Reinerz (Dusznik-Zdroju). W liście adresowanym do swojego profesora Józefa Elsnera nadmienił, że nie mógł skontaktować się wówczas z jego wrocławskimi przyjaciółmi - kapelmistrzem katedralnym Josephem Ignazem Schnablem oraz organistą z kościoła św. Elżbiety Friedrichem Wilhelmem Bernerem, by oddać im korespondencję od swego nauczyciela.

Zapowiedział, że uczyni to w drodze powrotnej. Prawdopodobnie postój we Wrocławiu był zbyt krótki, a być może matka, pani Justyna Chopinowa, śpieszyła się do uzdrowiska. Trudno ustalić konkretną datę, lecz podejrzewam, że było to na przełomie lipca i sierpnia 1826 roku, bowiem leczenie w Dusznikach trwało od 4 sierpnia do 11 września. Na temat trasy tej podróży, odbytej w powozie, pisał Fryderyk w liście adresowanym do przyjaciela Wilhelma Kolberga w Warszawie.

Po powrocie z Reinerz, około 14 września 1826 roku, podróżni zatrzymali się we Wrocławiu - wtedy Chopin nawiązał już kontakt ze Schnablem oraz Bernerem. Pierwszy z panów słyszał chyba grę Chopina?

Po raz pierwszy zatrzymał się we Wrocławiu, przerywając podróż z Warszawy do Bad Reinerz (Dusznik-Zdroju).

W liście pisanym we Wrocławiu w 1830 roku, a skierowanym do rodziców, Chopin nadmienił, że Schnabel "mnie od czterech lat nie słyszał", stąd wypływa wniosek, że w 1826 roku miał on okazję podziwiać grę młodego kompozytora. Być może Elsner w swym liście zawarł informację dotyczącą tak genialnego ucznia, którym po prostu pragnął się pochwalić. Chopin na pewno grał wówczas przed Schnablem, jakkolwiek nie lubił popisywać się. To był jego drugi pobyt we Wrocławiu.

Wiemy, co wtedy zdążył zobaczyć w mieście?

Fryderyk musiał przebyć drogę od postoju dyliżansu do, jak można przypuszczać, katedry, gdzie skontaktował się ze Schnablem, oraz do kościoła św. Elżbiety, by oddać list Bernerowi.

Kolejny jego pobyt we Wrocławiu to rok 1829, kiedy wracał z Wiednia do Warszawy.

Droga z Wiednia wiodła przez Pragę, Cieplice Czeskie, Drezno i Wrocław. Na łamach prasy zachowała się notatka informująca, że Chopin wraz z przyjaciółmi Ignacym Maciejowskim i Alfonsem Brandtem zatrzymał się dnia 5 września w zajeździe Rauten Kranz (Ruciany wianek) przy ulicy Oławskiej. Niestety, nic więcej nie wiemy na temat tych kilku dni.
I wreszcie ostatnia wizyta upamiętniona we wrocławskim liście do rodziny w Warszawie z 9 listopada 1830 roku.
To bardzo obszerny list. Fryderyk chciał po prostu zdać rodzicom sprawę z pobytu we Wrocławiu i przebiegu podróży, pisząc: "przy najśliczniejszej pogodzie zajechaliśmy w sobotę o godzinie 6 z wieczora (...) Poszliśmy zaraz na teatr". Trzeba wziąć pod uwagę, że Chopin miał wtedy 20 lat i, jak wynika z tej relacji, nie był zmęczony długą trasą przebytą w dyliżansie pocztowym.

Chopin wraz z Tytusem Woyciechowskim zatrzymali się w zajeździe Pod Złotą Gęsią. Gdzie znajdował się ten budynek?
Usytuowany był przy ulicy Ofiar Oświęcimskich (Junkernstrasse), prawdopodobnie u jej zbiegu z ulicą Szewską, lecz, niestety, nie zachował się. Ulica Ofiar Oświęcimskich została przerwana w trakcie zabudowy ulicy Świdnickiej i dzisiaj przebiega dalej pod budynkami wzniesionymi przy tej głównej arterii miasta. Natomiast zachował się anons prasowy informujący o gościach przybyłych do miasta. Po przyjeździe Chopin z Woyciechowskim poszli do Teatru Wrocławskiego, mieszczącego się u zbiegu ulic Oławskiej i dzisiejszej Piotra Skargi, który również nie zachował się do naszych czasów.

"Nietęgich mają śpiewaków, teatr zresztą bardzo tani" - wyliczał Chopin. Poziom nie był zadowalający?
Dyrekcja Teatru Wrocławskiego, podobnie jak dyrekcje wielu innych teatrów, borykała się z trudnościami finansowymi. Jednakże ten teatr był na odpowiednim poziomie, skoro wystawiał dzieła sceniczne Wolfganga Amadeusza Mozarta i to już od roku 1787. Nie było łatwo zatrzymać we Wrocławiu wybitnych solistów czy odpowiednio wynagradzać zarówno śpiewaków, jak i aktorów.

Nie było łatwo zatrzymać we Wrocławiu wybitnych solistów.

Dla nas najważniejsze jest to, że Chopin koncertował we Wrocławiu. Jak udało się do tego doprowadzić?
W niedzielę, 7 listopada, Chopin udał się do katedry, gdyż wiedział, że tam zastanie Schnabla. Wówczas to Schnabel poprosił Chopina, aby zechciał przyjść następnego dnia na próbę mającego się odbyć wieczorem koncertu. Fryderyk przyjął zaproszenie. W owym czasie próby i koncerty, tzw. abonamentowe, odbywały się w Wielkiej Sali Redutowej hotelu Polskiego (Hôtel de Pologne) przy ulicy Biskupiej. Organizowano je w każdy poniedziałek, czwartek i piątek. Były przeznaczone dla określonych, raczej elitarnych grup społeczeństwa wrocławskiego. Po koncercie organizowano tańce i przyjęcia. Przybyły na próbę Fryderyk stwierdził, że orkiestra nie była zbyt liczna i że niejaki "referendarius" Helwig miał zagrać Koncert fortepianowy Es-dur Ignaza Moschelesa. Schnabel nakłonił jednak Chopina, by zechciał "spróbować fortepian".
Wtedy kompozytor zagrał kilka wariacji, lecz niestety nie znamy szczegółów. Wiemy natomiast, że Helwig, słysząc grającego Fryderyka, po prostu stchórzył. Widocznie okazał się amatorem, mało biegłym w grze na fortepianie. Schnabel był zachwycony i wszyscy obecni na próbie zaczęli prosić, aby Chopin zechciał wystąpić na koncercie wieczornym. Fryderyk nie miał zamiaru popisywać się we Wrocławiu i zastrzegł, że już pewien czas nie ćwiczył. Ale nie sposób było odmówić Schnablowi. Podczas próby wykonał dwie części z Koncertu fortepianowego e-moll, a na wieczornym koncercie

Rondo z tegoż koncertu oraz improwizował na tematy zaczerpnięte z opery "Niema z Portici" Daniela Aubera. Wzbudził zachwyt, a w liście do rodziców nadmienił, że improwizował dla znawców, którymi okazali się m.in. organiści z kościoła św. Elżbiety - Ernst Köhler oraz Adolf Friedrich Hesse, wirtuoz organowy koncertujący na terenie całej Europy. W cytowanym liście Chopin napisał, że po występie Schnabel chciał go ugościć, lecz on "nic prócz bulionu nie przyjął". Wiadomo, że potem zaczęły się tańce, które Fryderyk określił dowcipnie jako "niezgrabne skoki niemieckie".

Jedna z kobiet obecnych podczas wrocławskiego koncertu wzdychała, dziwiąc się lekkiej grze Chopina.
Gra Fryderyka odznaczała się niezwykłą perfekcją, wręcz doskonałością, jednakże niechętnie występował on publicznie. Dlatego też możemy się szczycić, że jeden spośród jego nielicznych koncertów odbył się we Wrocławiu. Na podstawie książki "Chopin. Człowiek, dzieło, rezonans" profesora Mieczysława Tomaszewskiego można stwierdzić, że kompozytor w ciągu całego swojego życia wystąpił na około trzydziestu koncertach publicznych. Wśród tych miejscowości, w których koncertował, znalazły się m.in. Warszawa, Wiedeń, Paryż, Londyn, Edynburg i, oczywiście, także Wrocław. Niewiele wiemy na temat owego wieczoru, gdyż koncerty abonamentowe nie były wówczas recenzowane.

Helwig, słysząc grającego Fryderyka, po prostu stchórzył.

Echa koncertu Chopina z 8 listopada 1830 roku pozostały jednak we wspomnieniach recenzenta "Breslauer Zeitung" Karla Kahlerta. Rzeczywiście słyszał Chopina?
Koncertującego Chopina Kahlert mógł usłyszeć jedynie we Wrocławiu, bowiem Fryderyk, jak już wspomniałam, rzadko występował publicznie. Cztery lata po jego pamiętnym wrocławskim występie Kahlert w opublikowanej pracy dotyczącej twórczości Chopina pisał m.in. na temat lekkości i niezwykłej perfekcji gry Fryderyka.

Podczas ostatniej wizyty we Wrocławiu Chopin poznał kupca nazwiskiem Scharff i dzięki niemu został oprowadzony po Wrocławiu. Kim był ów Scharff?
Prawdopodobnie był to właściciel firmy kupieckiej. Chopin poznał tego nadzwyczaj grzecznego kupca podczas posiłku w zajeździe. Scharff wynajął fiakra i woził gości po "piękniejszych spacerach". Na pewno pojechali na Ostrów Tumski, być może wzdłuż fosy okalającej miasto i na Rynek, bo wtedy raczej nie chodziło się pieszo, mimo że odległości nie były duże. Nas powinno cieszyć, że Chopin w liście do rodziny nadmienił: "Tym razem Wrocław lepiej mi się podobał".Tę opinię powtórzył kilka dni później, gdy po przybyciu do Drezna, w liście skierowanym do rodziców, a datowanym 14 listopada, napisał:"Z Wrocławia nie chciało nam się bardzo wyjeżdżać". Wyniósł przyjemne wrażenia z pobytu w naszym mieście.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska