Z dokumentu wynika, że przyrodzie nic nie zagraża, a ludzie nie mają się czego bać.
- Będziemy chcieli podważyć ten dokument - zapowiada burmistrz Józef Kołcz. - Już podczas pobieżnej lektury dokumentu zauważyliśmy szereg luk i błędów. Na pewno wniesiemy o uzupełnienie raportu.
Nie wiadomo na przykład, jak ma wyglądać gospodarka ściekowa projektowanej fermy. Według raportu, gnojowica będzie gromadzona w zbiornikach bezodpływowych.
Co zrobi hodowca, gdy szamba się wypełnią? Raport przemilcza tę kwestię. Nie wiadomo też, co będzie, jeśli norka ucieknie poza ogrodzenie. To drapieżnik, mogący spowodować nieodwracalne szkody w całym ekosystemie. Autorka opracowania inż. Hanna Boroń z Legnicy przyznaje, że można spodziewać się konfliktów z mieszkańcami. Nie daje jednak odpowiedzi na pytanie, jak uspokoić nastroje.
Urzędnicy wskazują kilkadziesiąt tego rodzaju wątpliwości. Krzysztof Rozpędowski z Dobkowa, który zmobilizował sąsiadów do walki z hodowcą norek, zamierza dorzucić do tego własne zastrzeżenia.
Plany Holendra zakładają wybudowanie na skraju wsi 18 tysięcy metrów kwadratowych baraków, w których rocznie będzie przebywać ponad 50 tysięcy norek. Dobkowian najbardziej przeraża smród wiążący się z tego rodzaju inwestycją. Według wyliczeń Krzysztofa Rozpędowskiego, zwierzęta muszą zjadać rocznie ok 3 tys. ton karmy (na ogół są to odpady z przemysłu rybnego i drobiarskiego). Rocznie wydalą 500 ton odchodów. Odór będzie najsilniejszy latem.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?