Jednak patrząc na pierwsze kilka minut zeszłotygodniowego koncertu Diany Krall we Wrocławiu, nie mogłam się powstrzymać, żeby nie zanucić piosenki śpiewanej przez... króla lemurów Juliana w filmie "Madagaskar". Smoothjazzowa diwa "wyginała śmiało ciało" głównie na czas trwania pierwszego utworu. Nie obyło się bez odgarniania z czoła blond włosów, uśmiechów i zalotnego przechylania głowy w stronę publiczności. Dopiero po "I Love Being Here With You" przyszedł czas na niekoniecznie fotogeniczne grymasy towarzyszące wczuwaniu się podczas gry na fortepianie "Let's Fall In Love" i "So Nice".
- Profesjonalistka - chwalili fotoreporterzy.
Bo ten spektakl min i gestów był właśnie dla nich. Artystka świetnie wiedziała, że obiektywy skierują się w jej stronę tylko przez pierwsze kilka minut. I wyszła im naprzeciw. Całe jednak szczęście, że potem skupiła się na graniu i śpiewaniu i przez resztę występu widz miał wrażenie, że uczestniczy w profesjonalnie zagranym koncercie, a nie profesjonalnej sesji fotograficznej.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?