Tragedia wydarzyła się na początku kwietnia. Feralnego dnia Andrzej Ż. wędkował z sąsiadem - Grzegorzem J. Obaj byli pod wpływem alkoholu. Gdy się rozeszli, mężczyzna odwiedził znajomych, a potem wybrał się w drogę powrotną do domu.
W pewnym momencie niespodziewanie zaatakował go Grzegorz J. Miał do niego jakieś pretensje. Mężczyźni zaczęli się sprzeczać. Doszło między nimi do szarpaniny.
- Potem Andrzej Ż. przyszedł do domu, opowiedział żonie, co się stało, wziął nóż i wyszedł - relacjonuje Joanna Sławińska-Dylewicz, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Legnicy.
Mężczyzna wywołał znajomego z domu. Na podwórku tylko raz pchnął go nożem w klatkę piersiową. Jak się potem okazało, trafił w samo serce. Według ustaleń prokuratury, ostrze wbiło się na głębokość około dwunastu centymetrów. Potem Andrzej Ż. wrócił do domu i zawiadomił policję o tym, co się stało. W trakcie przesłuchania potwierdził przebieg wydarzeń, ale zaprzeczył, że celowo zadał śmiertelny cios.
Przez cały czas przekonywał policjantów, że był to nieszczęśliwy wypadek, a nożem chciał tylko nastraszyć znajomego, żeby już więcej nie traktował go w ten sposób.
- Biegli wykluczyli jednak wersję, że był to nieszczęśliwy wypadek - dodaje Joanna Sławińska-Dylewicz. Stwierdzili jedynie, że w chwili zabójstwa mężczyzna miał znacznie ograniczoną zdolność rozumienia tego, co robi, a tym samym kierowania swoim zachowaniem.
Ta okoliczność może spowodować, że sąd złagodzi karę. Za zabójstwo grozi co najmniej 8 lat więzienia, a nawet dożywocie. Obecnie Andrzej Ż. przebywa w areszcie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?