Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kto zgniótł żarówkę, a potem ją zjadł?

Zbigniew Figat
Wracamy do tematów, które przed laty poruszyły Czytelników "Słowa Polskiego".

Najpierw promile, procenty i liczby. Kryją się za nimi zbyt mocno zakrapiane sukcesy, porażki, jubileusze, imieniny, marzenia, urodziny i mnóstwo innych okazji do alkoholowych imprez w wielkim mieście, a także codzienne, indywidualne zalewanie robaka, który i tak odżyje na kacu. Otóż - jak doniosło "Słowo Polskie" sprzed 32 lat - od sylwestra do połowy listopada 1977 r. trzeźwiało we wrocławskiej izbie ponad 14 tys. pacjentów. Najmłodszy miał wtedy 14, a najstarszy 80 lat.

- W tym roku już 12 tys. osób tutaj przebywało - informuje Anna Radowiecka, specjalista ds. organizacyjno-prawnych, pracująca dziesięć lat w izbie wytrzeźwień. Pobyt staniał o stówkę w porównaniu z ceną za Gierka i od kilku lat kosztuje 250 zł. Szara codzienność to średnio 50 osób na dobę, ale w soboty i niedziele krzywa rośnie. W ubiegły weekend listopadowy przewinęło się tutaj 151 osób; takiej frekwencji niejeden elegancki hotelik we Wrocławiu mógłby tej placówce pozazdrościć.

Ceny też - wszak nigdzie tyle nie płaci się za łóżko w ośmio- czy czteroosobowych pokojach. No, ale tu nad śpiącym trzeźwiejącym czuwają lekarz i pielęgniarze. Tylko od ich decyzji zależy, czy szalejącego gościa, który kopie w drzwi, przypiąć pasami do łóżka, żeby nie zakłócał procesu dochodzenia do trzeźwości współtowarzyszom alkoholowej niedoli. Tego najczęściej dotyczą skargi na personel, tak jak i na policjantów, którzy - zdaniem skarżących - przywożą tu niekoniecznie pijanych.

Z kąpieli goście nie korzystają, bo nie chcą. Na noc nie zakładają długich koszul nocnych jak za Gierka (co widać na zdjęciu w "Słowie Polskim"), a kawę, herbatę czy wodę mogą pić w każdej chwili. Częściej niż kiedyś upijają się we Wrocławiu chłopcy i dziewczęta, dla których są tu osobne pokoje; tej jesieni właśnie upojenie patologiczne najmłodszych pacjentów uważam za najbardziej poruszające, podczas gdy w relacji z ciągle tej samej izby wytrzeźwień, w "Słowie Polskim" sprzed 32 lat, bulwersującą atrakcją był pijany pensjonariusz, który nocą odkręcił żarówkę, zgniótł ją w dłoni, a potem zjadł.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska