Wrocław: Miejskie spółki zadłużą się na dwa miliardy

Wrocławskie zoo już od stycznia przestanie podlegać bezpośrednio Urzędowi Miasta, bo stanie się spółką miejską. Dzięki temu manewrowi będzie mgło zaciągać w bankach kredyty na kolejne inwestycje.

Pożyczki zaciągają prawie wszystkie miejskie spółki. Najwięcej, bo aż 500 mln zł, z Europejskiego Banku Inwestycyjnego pozyskają wodociągi. Za te pieniądze zostanie rozbudowana oczyszczalnia ścieków na Janówku i rozbudowana przepompownia ścieków na ul. Kleczkowskiej.

Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne weźmie 300 mln zł kredytu na pojazdy Tramwaju Plus. Spółka Euro 2012 pożyczy w banku 500 mln zł na budowę stadionu na Maślicach. Aquapark już zaciągnął 120 mln zł kredytu na budowę całego kompleksu i wciąż go spłaca. Towarzystwo Budownictwa Społecznego pożyczyło 400 mln zł na budowę mieszkań.

Łączne zadłużenie wrocławskich spółek miejskich wkrótce sięgnie 2 mld złotych, co odpowiada dwóm trzecim rocznego budżetu miasta. Gdyby ich długi wliczane były do limitu przewidzianego ustawą o samorządzie, miastem zarządzałby już komisarz. Ale tak nie jest.

Urząd Miejski: zadłużenie Wrocławia jest na bezpiecznym poziomie

- Do zadłużenia gminy wlicza się tylko zapisy w budżecie - tłumaczy Bogdan Cybulski, prezes wrocławskiej Regionalnej Izby Obrachunkowej. - Celowością i gospodarnością kredytów zaciąganych przez spółki powinni się zajmować radni - dodaje.

A ci, zwłaszcza z lewicy, twierdzą, że zadłużanie spółek zamiast budżetu gminy to kreatywna księgowość.

Jednak urzędnicy nie widzą w tym nic dziwnego.
- Dzięki temu jeździmy nowymi tramwajami, pijemy lepszą wodę czy budujemy stadion - mówi Marcin Garcarz, rzecznik prezydenta. - Zadłużenie Wrocławia jest na bezpiecznym poziomie.

I dodaje, że zdolność kredytowa wyliczona dla Wrocławia przez banki jest dwukrotnie wyższa niż limit, jaki nakłada ustawa.