Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sebastian Mila: Odzyskałem radość gry

Mariusz Wiśniewski
- Śląsk Wrocław dał mi energię do gry - mówi Sebastian Mila
- Śląsk Wrocław dał mi energię do gry - mówi Sebastian Mila Janusz Wójtowicz
Sebastian Mila wraca do wielkiej formy. Czy ma szansę na grę w reprezentacji Polski?

Dwa gole i dwie asysty w jednym meczu - o takich statystykach można tylko marzyć. Ale jak się okazuje, na marzeniach wcale nie musi się kończyć. Właśnie takim wyczynem popisał się Sebastian Mila w wygranym 4:0 pojedynku z Odrą Wodzisław. Środkowy pomocnik Śląska był w sobotę na boisku wszędzie. Podawał, strzelał, rozgrywał, a rywale mogli się tylko bezradnie przyglądać i uczyć.
- Miałem już kilka bardzo dobrych meczów w karierze, ale patrząc tylko na statystyki, to był mój najlepszy występ w karierze - opowiada sam bohater. - W pierwszej połowie rzuciliśmy rywali na kolana. Czułem, że energia mnie rozsadza.

Genialny mecz w wykonaniu Mili niemal zbiegł się z innym wielkim wydarzeniem, bowiem w czwartek urodziła mu się córeczka Michalinka. Wiele osób fantastyczny występ przeciwko Odrze łączyło właśnie z faktem zostania przez Milę tatusiem. Być może rzeczywiście narodziny córki dodały skrzydeł środkowemu pomocnikowi Śląska, ale nie można nie zauważyć, że lider wrocławskiego zespołu już od kilku spotkań dawał sygnały powrotu wysokiej formy.

W pojedynku z Zagłębiem Lubin wygranym 2:0 Mila zaliczył asysty przy obu golach. Z Piastem Gliwice (2:1) ponownie popisał się podaniem otwierającym drogę do bramki. Do szczęścia brakowało gola.

- Czuję ogromną energię w sobie i po prostu cieszę się grą - krótko komentuje Mila.
Dwa miesiące temu zawodnik nie miał jednak powodów do radości. Po kontuzji odniesionej jeszcze w poprzednim sezonie długo dochodził do pełni formy. Chodziło o dyspozycję fizyczną, która przekładała się na ogólną słabszą postawę.

- Kontuzja spowodowała, że w pierwszych meczach sezonu w ogóle nie grałem, a później wchodziłem tylko na ostatnie minuty. Nie ukrywam, że zacząłem się bać, iż w tej rundzie forma może już nie przyjść - opowiada Mila. Dalej dodaje: - Czułem wsparcie kolegów, kibiców, ale także dziennikarzy i w końcu wszystko zaczęło się układać. Można powiedzieć, że zaskoczyłem. Fizycznie czuję się fantastycznie i mogę grać tak jak chcę.

Wiele osób fantastyczny występ przeciwko Odrze łączyło z faktem zostania przez Milę tatusiem.

Jeżeli dyspozycja Mili będzie rosła, niebezpodstawne wydają się pytania o jego grę w kadrze Polski. Swego czasu zawodnik był typowany na lidera reprezentacji. Uchodził za wielki talent. Ale nieudana przygoda w ligach zagranicznych sprawiła, że zniknął z listy kandydatów do gry z orzełkiem na piersiach. Dla wielu zasilił szeregi wielkich, ale niespełnionych talentów.

Teraz wydaje się jednak, że może dostać ponownie szansę. I argumentem jest nie tylko jeden występ przeciwko Odrze, ale także cały poprzedni sezon. Mila nie zapomniał, jak się podaje i strzela gole, a dodatkowo przeobraził się z przewracającego się chłopca w twardo stąpającego lidera, mogącego pociągnąć za sobą zespół. Nie ma kwestii, że Śląskowi znacznie łatwiej o gole i punkty, kiedy gra Mila.

- Dla każdego reprezentacja powinna być sprawą priorytetową. Mogę tylko robić swoje, grać jak najlepiej, a czy wystąpię jeszcze kiedyś w kadrze, to nie ode mnie zależy - odpowiada. Nieco później wyjaśnia: - W Śląsku poczułem radość gry, jaką miałem w Grodzisku. Za granicą czy zaraz po powrocie do kraju tak nie było. Dopiero przenosiny do Wrocławia dały mi energię. Nie martwię się o pieniądze, za co będę żył, tylko myślę o grze, która sprawia mi znowu ogromną radość. Śląsk dał mi energię do gry.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska