Batem na firmy przewozowe, które ładują zbyt dużo towarów i niszczą drogi w mieście, miały być wagi na rogatkach Wrocławia i wzmożone kontrole. Nic z tego, ciężarówki wciąż łamią przepisy.
Lawinowo rośnie liczba mandatów. Tylko do października tego roku wystawiono ich na kwotę 1,2 mln złotych (w całym 2008 r. tylko na 400 tys.). - Skala zjawiska rośnie z miesiąca na miesiąc - twierdzi Adrian Gierczak z Wojewódzkiego Inspektoratu Transportu Drogowego we Wrocławiu. - Coraz lepiej znamy trasy, którymi kierowcy próbują uciec przed wagami - dodaje. Niestety, często są to osiedlowe uliczki na Oporowie, Jerzmanowie czy Zakrzowie.
Przewoźnicy dostają jednorazowe kary w wysokości nawet 30 tys. złotych. Ale to nie zniechęca ich do przeładowywania aut. - Proszę mi powiedzieć, którędy mamy dojechać do największych miejskich inwestycji? - pyta Szczepan Mierzwiński ze Stowarzyszenia Przewoźników Drogowych "Dolny Śląsk". - Urzędnicy robią biznes na karach, ale nikt nie zastanowił się, jak zapewnić nam dojazd.
Przewoźnicy dostają jednorazowe kary w wysokości nawet 30 tys. złotych.
Miejscy urzędnicy tłumaczą, że nie mogą odstąpić od karania łamiących przepisy. Twierdzą, że są otwarci na dyskusję nad rozwiązaniem zgodnym z prawem. - Mam nadzieję, że do tego dojdzie, bo na razie zdiagnozowano problem, a tiry wciąż łamią przepisy - ubolewa Leon Susmanek, radny PO, który w czwartek podczas obrad rady miejskiej pytał, jak rządzący miastem zamierzają rozwiązać problem.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?