Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Literki na piątek, trzynastego

Krzysztof Kucharski
Krzysztof Kucharski
Krzysztof Kucharski Marek Grotowski
Nie wiem, jak Państwo dziś z łóżek powstawali? Może lewymi nogami? To nie byłoby dobre...

To pechowy dzień. Tak, tak... Dziś mamy piątek i na dodatek trzynasty dzionek listopada. W tym wypadku słowo "listopad" ma mniejsze znaczenie, choć uczciwie trzeba przyznać, że to wyjątkowo parszywy i wredny miesiąc, bo nie wyróżnia się niczym miłym. Jak pewnie starsi pamiętają, "trzynastego, nawet w grudniu jest wiosna". No, właśnie, ale nie w listopadzie, który powinien mieć jesienną aurę, a wiemy z autopsji, że miewa często zimowe klimaty.

Właściwie to dzisiejsze wypracowanie należało napisać 13 października, tyle że jak wiedzą biegli w kalendarzach, ten dzień w tym roku wypadał akurat w czwartek.
Co prawda, nieszczęśliwym dniem nie dla wszystkich jest piątek, trzynastego. Dla Włochów to, owszem, piątek, ale siedemnastego. Natomiast dla Greków, Hiszpanów i Rumunów to na pewno trzynasty... ale wtorek. My jak większość świata mamy tak zwaną paraskewidekatriafobię, czyli strach przed piątkiem, trzynastego.

Może dziś brzmi to śmiesznie, ale słynne towarzystwo ubezpieczeniowe Lloyda w XIX wieku nie chciało gwarantować odszkodowania statkom, które wypływały w rejs w piątek, trzynastego. Być może to zupełny przypadek, ale jeden z pierwszych słynnych wirusów komputerowych "Jerusalem" właśnie w piątek, trzynastego, zaatakował komputery na całym świecie (dwadzieścia jeden lat temu).

Tropiciele pecha w życiu znaleźli winowajcę. To Guillaume de Nogaret, szef służb specjalnych króla Francji Filipa IV, nazywanego Pięknym. Kimś takim u nas był niejaki Kamiński z CBA na pasku

Słynne towarzystwo ubezpieczeniowe Lloyda w XIX wieku nie chciało gwarantować odszkodowania statkom, które wypływały w rejs w piątek, trzynastego.

"Kaczek".

W piątek, 13 października, 1307 r. funkcjonariusze de Nogareta bez kominiarek, ale z nagimi mieczami zapudłowali wszystkich templariuszy w całej Francji. Templariusze to był najpotężniejszy zakon zbrojny w całej Europie. A jednak torturami w ciągu jednej nocy udało się niepiśmiennego Wielkiego Mistrza zakonu, Jakuba de Molaya, nauczyć rysować literki, tak by powstał list do braci i całej wierzącej Europy, przyznający, że templariusze to heretycy, pedały i sataniści. Nikt nie dopisał, że król był poważnie zadłużony u nieprzyzwoicie bogatych zakonników. Jak widać, w tych związkach przyczynowo-skutkowych nic się nie zmieniło przez wieki i mogę dać słowo honoru, że nic się nie zmieni.
Może z jednym wyjątkiem: lider templariuszy przeklął króla, papieża i ówczesnego królewskiego ubeka. Wszyscy zmarli w ciągu roku. Nie wszyscy śmiercią naturalną.

Tak mnie naszło, bo trafiłem na grypową "brankę" jak na słynnym rysunku mistrza Artura Grottgera. Wzięli mnie, do pościeli zaciągnęli. Wiadomo, że w takich "sprzyjających okolicznościach" mózg kompletnie głupieje. Dziś słowo grypa jest bardziej napompowane przesądami niż piątek, trzynastego. Na końcu okazało się, że zamiast całej gamy różnych gryp miałem banalne zapalenie oskrzeli. Głupio wyszło.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska