Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żużel: W Polsce płacą ekstra

Wojciech Koerber
Czy Tomasz Gollob  (na zdjęciu) może zarabiać dwa razy mniej niż Greg Hancock? Odpowiedź brzmi - oczywiście nie może
Czy Tomasz Gollob (na zdjęciu) może zarabiać dwa razy mniej niż Greg Hancock? Odpowiedź brzmi - oczywiście nie może Janusz Wójtowicz
Czy żużlowcy podnoszą pieniądze z toru? Też. Ale zarabia głównie ten, kto łeb na karku nosi zimą.

Pod koniec rundy zasadniczej ekstraligi, gdy Atlas nie mógł się porozumieć z Włókniarzem co do nowego terminu przełożonego spotkania, Jason Crump przysłał do Wrocławia pewne oświadczenie. Napisał w nim m.in., że te międzyklubowe zagrywki są niepotrzebne i że jego oraz zagranicznych kolegów coraz bardziej frustrują. I że z tego właśnie powodu coraz więcej gwiazd myśli o rezygnacji z jeżdżenia dla polskich klubów. Taki sygnał ostrzegawczy.

Co do pierwszej części wypowiedzi - zgoda. Co do drugiej - blef. Śmiechu warte. Gwiazdy nie zrezygnują z naszej ligi, bo tylko dzięki niej są gwiazdami. Tu zarabiają najwięcej. A już starożytni wiedzieli, że ibi patria, ubi bene (tam ojczyzna, gdzie dobrze). Proste.

"Z budowaniem drużyny jest podobnie jak z kopulacją słoni. Dużo kurzu, hałasu, a efekt za dwa lata" - to jedna ze złotych myśli trenera Wojciecha Łazarka. Tyle że futbolowa. W speedwayu wygląda to nieco inaczej. Kupujesz gwiazdy i z miejsca same jadą. To jednak kosztuje. Ile? No właśnie, ile?

Pisaliśmy niedawno o socjotechnicznych zagrywkach prezesa Stali Gorzów Władysława Komarnickiego. Podczas konferencji, gdy podpisywał kontrakt na 2010 rok z Tomaszem Gollobem, jeden z fotoreporterów miał namierzyć i "ustrzelić" swoim sprzętem liczby będące meczowym ryczałtem mistrza. Marne 38 tys. zł.

- No dobra, złapaliście nas. Tyle Tomek będzie zarabiał za spotkanie i nie będzie już żadnych dodatkowych opłat - zapewnił wówczas Komar-nicki. No jasne. A świstak siedzi i zawija w te sreberka. To nie było sprytne. Raczej żenujące. Za tyle to Gollob może co najwyżej ręką machnąć. Nie do kibiców. Na pożegnanie.

Za 38 tys. złotych to Gollob może tylko pomachać. Nie do kibiców. Na pożegnanie

No więc, 38 tys. zł za mecz, panie prezesie. Porównajmy to może, z grubsza tylko, do oferty Grega Hancocka, o której rozpisują się media, a zwróconej do polskich klubów. Ze stosu życzeń pomińmy darmowe hotele dla niego i ekipy, darmowe busy etc. Weźmy tylko kasę za punkt - 5 500 zł - i kasę za przyjazd - około 6 000. Niech więc wygra Hancock dwa wyścigi i kasuje 39 tys. zł. Taki frajer z tego Golloba? A może taki kłamczuszek z Komarnickiego? Biorąc, oczywiście, pod uwagę, że żądania Hancocka zostaną sprowadzone na ziemię. Ale niewiele.

Żyją też media ostatnio casusem Scotta Nichollsa. WTS nie wypłaciło mu kontraktowych pieniędzy, bo jeździec zawiódł na całej linii. No i sprawa trafiła do Trybunału PZMot-u. Po długich bojach Anglik zdecydował się w końcu zejść z ceny i machnął ręką na 30 proc. zaległości. Resztę ma dostać.
Trochę to trwało, nim wykazał resztki honoru, choć lepiej późno niż wcale. Na zasadzie - OK, dałem ciała, jeździłem do tyłu. Na całość nie zasłużyłem, sorry. Nie znaczy to jednak, że w sporze tym murem stajemy za Atlasem. Choć bardzo byśmy chcieli. Bo honor honorem, a kontrakt kontraktem.
- Dobrze, żeby ludzie sami osądzili, jak niektórzy obcokrajowcy utożsamiają się z polskimi klubami. Przed meczem barażowym z Wybrzeżem Nicholls zagroził, że nie wystartuje - mówi ostatnio na łamach lokalnej prasy prezes Krystyna Kloc.

Zgoda. Można też jednak postawić sprawę inaczej - niech kibice osądzą, czy to fair, że polskie kluby nie płacą tymże obcokrajowcom za coś, co wynika z umowy kontraktowej. Szefowie WTS-u tłumaczą, że Nicholls obiecywał im 200 punktów w sezonie. Ale czy na piśmie? No właśnie nie. I nic dziwnego. Wystarczy spojrzeć w statystyki. Ależ on nigdy nie wywalczył 200 punktów w sezonie. Ba!

Wiecie, ile uzbierał ich w tym roku Gollob? 170. Nawet mistrz świata Crump finiszował z dorobkiem 185 oczek. W końcówce sezonu widzieliśmy pyrkającego sobie na treningu red. Bartłomieja Czekańskiego. Jeśli zapewni, że wiosną zrobi licencję i za rok będzie jak znalazł na drugą linię - na 7-8 pkt - to też podpisze się z nim kontrakt?

Od dłuższego już czasu mówi się, że do Wrocławia wróci Kenneth Bjerre. Jeśli tak się stanie, może to zostać odebrane jako niekonsekwencja. Bo o ile Nicholls tylko straszył, o tyle Duńczyk - z powodu zaległości finansowych - w ogóle nie przyjechał na mecz Lotosu w Toruniu. Czyli takie ma podejście. Poza tym przed wspomnianym spotkaniem Atlas - Lotos nie tylko Brytyjczyk długo miał problemy z przebraniem się w kevlar. Także... Bjerre, Hans Andersen i Martin Vaculik.

Żeby była jasność - gdy tylko możemy, stajemy po stronie WTS-u. Bo to nasz klub, a prezes Krystyna Kloc poświęciła dla niego i serce, i sporo prywatnych pieniędzy pewnie też. W tym jednak przypadku argumentacja klubu średnio nas przekonuje. A wniosek jest prosty - z większą nieufnością konstruować kontrakty. Płacić dobrze, lecz tylko za wynik, a nie za nazwisko. Tym bardziej że słowo honor wielu zawodnikom zwyczajnie jest obce. Ten, kto zimą wynegocjował sobie wysoki, stały ryczałt za mecz, z zimną krwią wystawi zawsze tę samą fakturę. I za spotkanie, w którym pojechał na komplet, i za takie, w którym jedyne, co uzbierał, to pół alfabetu (u, w, d, t, ns).

Podobno Nicholls obiecywał 200 oczek w sezonie. Aż tyle to nawet Crump nie zdobył

Od kilku tygodni trwa żużlowa karuzela z transferami, na której kręci się wiele nazwisk. I wiele kwot, również z kosmosu. W Tarnowie jest już ponoć Krzysztof Kasprzak, który mógł też trafić do Wrocławia. Skoro jednak zmieni Unię leszczyńską na tarnowską, to może do WTS-u wróci z Małopolski Piotr Świderski. To przecież tutejszy wychowanek. Emil Sajfutdinow zejdzie się najpewniej w połowie drogi z działaczami Polonii i zostanie w Bydgoszczy.

Dziwnie mają się natomiast sprawy pod Jasną Górą. Prezes Marian Maślanka zeznał w oświadczeniu, że wszystkich spłacił co do złotówki, a jednak ci wszyscy jeżdżą po kraju i szukają nowego miejsca pracy. Lee Richardsona przypisuje się do Rzeszowa, Nickiego Pedersena i Tomasza Gapińskiego do Gorzowa, a Grega Hancocka i tu, i tam, i siam.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska