Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dentysta dla dzieci potrzebny od zaraz

Sylwia Królikowska
Maciej Dudzik
Ponad 85 procent małych Dolnoślązaków choruje na próchnicę. W szkołach brakuje dentystów. Prywatni kosztują krocie.

Stomatolodzy alarmują: sytuacja jest bardzo poważna. Ponad 85 procent dzieci w wieku 6-12 lat ma próchnicę! Im starsze, tym sytuacja wygląda gorzej, na próchnicę cierpi bowiem 94 procent 15-latków i aż 96 procent 18-latków. Nieleczona, może prowadzić do poważnych infekcji i utraty zębów. Z drugiej strony, do dentysty w przychodni bardzo trudno się dostać, a na leczenie prywatne stać niewielu.
- Mój syn ma mieć założony aparat na zęby. Poszliśmy do dentysty na kasę chorych. Na aparat czekamy już rok, a syn ma numer 1530 w kolejce - wzdycha Janusz Korycki z Wałbrzycha. Przyznaje, że nie ma pieniędzy na prywatne wizyty.

Edyta Wrońska z Wrocławia leczy swoją 6-letnią córkę prywatnie. - Jedna wizyta to wydatek sięgający stu złotych. Ale nie mamy wyjścia, bo trudno dostać się na wizytę refundowaną przez NFZ - przyznaje. W szkole jej córki co sześć tygodni przeprowadzana jest fluoryzacja zębów. Powinno tak być we wszystkich szkołach, w ramach kontraktów pielęgniarek.

- Nasze higienistki bardzo o to dbają, bo rzeczywiście dzieci mają fatalne zęby - przyznaje Jolanta Znamirowska, dyrektorka Zespołu Szkół Integracyjnych w Wałbrzychu.
To jednak nie wystarcza, żeby zęby były zdrowe. Niektóre gminy organizują więc darmowe badania dentystyczne w szkołach.

Ponad 85 procent dzieci w wieku 6-12 lat ma próchnicę!

- Ale kiedy ja chodziłam do szkoły, stomatolog miał tam gabinet. Przyjmował raz w tygodniu i to było doskonałe rozwiązanie - dodaje pani Edyta.
Wiedzą o tym również stomatolodzy. O tym, że sytuacja jest poważna, alarmują Ministerstwo Zdrowia już od dawna.

W tej sprawie spotkali się też z Markiem Michalakiem, rzecznikiem praw dziecka. Prośby o rozwiązanie problemu dotarły też do ministerstwa. Na razie jednak nie zapadły żadne konkretne decyzje.
- Wystąpiliśmy z propozycją zorganizowania konwoju dentobusów, które docierałyby do nawet najmniejszych miejscowości, a lekarze przeprowadzali tam badania - wyjaśnia Marek Michalak.
Roman Szełemej, pełnomocnik zarządu województwa dolnośląskiego do spraw służby zdrowia, przyznaje, że każda inicjatywa, która ma spowodować poprawę stanu zdrowia, jest dobra.
- Ale potrzebne są rozwiązania systemowe - mówi Szełemej. A to wiąże się z pieniędzmi. I na razie nic nie wskazuje na to, żeby miały się znaleźć.

A sprawa jest pilna. - W Narodowym Funduszu Zdrowia za mało pieniędzy przeznaczono na kontrakty dla dentystów, a szczególnie na leczenie zębów dzieci - przyznaje Teresa Bujko, lekarz stomatolog z Wrocławia.
Problemem jest również sposób życia. Jest szeroki dostęp do słodyczy, nie zmieniają się jednak przyzwyczajenia dotyczące dbania o zęby.
- Dentystę odwiedzamy głównie wtedy, kiedy ząb już boli, a wówczas zwykle sprawa jest poważna - dodaje Teresa Bujko. - Wciąż nie mamy nawyku badań kontrolnych, przeprowadzanych profilaktycznie. Przyznaję, że problem jest też w oświacie.

Kiedyś w szkołach działały gabinety dentystyczne, teraz lekarzom już się to nie opłaca.
We Wrocławiu kilka placówek wystąpiło nawet z propozycją uruchomienia w szkole takiego gabinetu, stomatolog miałby go jednak wyposażyć na własny koszt. A ten sięga nawet dziesiątek tysięcy złotych. Na razie dbanie o zęby w szkołach ogranicza się więc do nauki ich mycia, edukacji dotyczącej prawidłowego odżywiania i fluoryzacji.
- Dzieci mają chore zęby, a niewielu rodziców stać na płatne wizyty - przyznaje Jolanta Znamirowska, dyrektorka Zespołu Szkół Integracyjnych w Wałbrzychu. Potwierdzają to inni szefowie szkół.

Przyjmujący w przychodni w Dobromierzu stomatolog Jan Ważny stan uzębienia młodych ludzi ocenia jako fatalny. Potwierdza również, że tylko garstka leczy się prywatnie.
- Około 10-15 procent dzieci rodzice leczą prywatnie, podobna ilość ma zęby mocne z natury. U pozostałych wygląda to, niestety, bardzo źle - mówi. Jego zdaniem wpływ na to ma m.in. nie najlepsza sytuacja materialna Dolnoślązaków.

Sytuacja wygląda jeszcze gorzej w małych miejscowościach. Tam pojedyncze badania nie wystarczają.

Janusz Korycki z Wałbrzycha przyznaje, że nie ma szans, by leczyć syna prywatnie. - Za wizyty trzeba słono płacić - mówi. Poszedł więc do lekarza w przychodni. - Na pierwszą wizytę czekaliśmy kilka tygodni, na każdą kolejną podobnie. Czekamy w kolejce na aparat korygujący. Może za dwa miesiące będzie - mówi załamany.
Sytuacja wygląda jeszcze gorzej w małych miejscowościach. Tam pojedyncze badania, organizowane w szkołach, nie wystarczają.
- W szkołach prowadzone są doraźne akcje, na przykład fluorowanie zębów, ale niewiele one dadzą, jeśli nie będą poparte kontynuacją leczenia - mówi dr Ważny. Jako przyczyny złego stanu uzębienia dzieci i młodzieży wymienia brak nawyku mycia, złe odżywianie się i niewiedzę, że zęby trzeba badać.

- Przydałoby się też przywrócić gabinety lekarskie w szkołach. W krajach skandynawskich, gdzie jest obowiązkowa, ścisła opieka lekarska nad dziećmi, poradzono sobie z próchnicą - dodaje Ważny. Wyjaśnia jednak od razu, że ze względu na trudny charakter pracy z dziećmi lekarze zajmujący się nimi zarabiają w Skandynawii o wiele, wiele więcej niż ci, którzy zajmują się pielęgnowaniem uzębienia dorosłych. Jak jest w Polsce - wiadomo nie od dziś...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska