Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sebastian Mila: Drużyna piłkarska to nie komputer

Mariusz Wiśniewski
Tomasz Hołod
Rozmowa z Sebastianem Milą, pomocnikiem Śląska Wrocław.

Sebastian Mila zaczął asystować i Śląsk zaczął wygrywać. Może więc jest wiele prawdy w twierdzeniu, że jak gra Mila, tak gra Śląsk?

Powiem szczerze, że nie zwracałem na to uwagi. Po pierwszej tak poważnej kontuzji w mojej karierze koncentrowałem się przede wszystkim na tym, aby moja forma była optymalna i szła w górę. Wiedziałem, że jeżeli będę w dobrej dyspozycji, to dam więcej dobrego drużynie. Akurat tak się złożyło, że rzeczywiście mecz z Zagłębiem był chyba najlepszy w moim wykonaniu w tym sezonie i po serii meczów bez wygranej nareszcie zwyciężyliśmy.

To jak z tą Pana formą jest?

Przyznam, że po powrocie po kontuzji koncentrowałem się głównie na formie fizycznej. Chciałem zobaczyć i przekonać się, że z kolanem jest już wszystko dobrze. Wiedziałem równocześnie, że jeżeli pod względem fizycznym będę dobrze dysponowany, to forma będzie z meczu na mecz rosła. Już jest nieźle, ale wierzę, że będzie lepiej.

A forma zespołu? Śląsk wygrał z Zagłębiem, ale nie zachwycił. Zwłaszcza w pierwszej połowie.

Mecz z Zagłębiem nie może być w żadnym wypadku wykładnią formy zespołu. Nam chodziło w tym spotkaniu nie o to, aby zagrać efektownie, ale aby wygrać. Mieliśmy pasmo meczów bez wygranej, czuliśmy ogromną presję na nas i dodatkowo były to derby. Nikt nie myślał o ładnej grze, ale o wygranej. Za wszelką cenę. I chyba było widać to na boisku. Mogliśmy wygrać po golu w 90 minucie czy po przypadkowym trafieniu, ale ważne, aby wygrać. I to się udało. Styl nie był ważny, a przynajmniej nie najważniejszy. Ciśnienie spadło, poszliśmy trochę w górę i teraz powinno nam się grać lepiej.

Kibice jednak cały czas się zastanawiają, co stoi za tym, że w poprzednim sezonie Śląsk Wrocław prezentował się tak efektownie, a teraz jest tak słabo. Przypuszczenia są różne. Ostatnio trener Ryszard Tarasiewicz przyznał, że być może przesadził z przygotowaniem fizycznym zespołu latem, w okresie przygotowawczym.

Trener jest fachowcem i jeżeli tak mówi, to tak mogło być. Zna nas bardzo dobrze, widzi podczas meczów, treningów i wie, w czym tkwi problem. Ale ja chciałbym zwrócić uwagę jeszcze na inną sprawę. To, że zajęliśmy w poprzednim sezonie wysokie, szóste miejsce, wcale nie oznaczało automatycznie, że teraz też będziemy wysoko. Proszę spojrzeć na takie drużyny, jak AC Milan czy Manchester United, które wygrywają Ligę Mistrzów, później nie tracą piłkarzy, a nawet się jeszcze wzmacniają i nie osiągają takiego wyniku. Nawet się o ten wynik nie ocierają. Drużyna piłkarska to nie jest komputer, który można zaprogramować i być pewnym, że efekt będzie taki jak

Zostali nam teoretycznie słabsi rywale, ale nie byłbym pewny, że będzie łatwiej.

zakładaliśmy. To, co wystarczyło w jednym sezonie, może nie być wystarczające w drugim. Poza tym dochodzi jeszcze wiele innych czynników, jak kontuzje, które mają wpływ na wynik drużyny.

Teraz po wygranej powinno być wam lżej. Przynajmniej pod względem psychologicznym. Śląsk oddalił się od strefy spadkowej i spokojnie możecie się koncentrować na kolejnych meczach.

Na pewno tak. Tak jak wspominałem, ciśnienie spadło i humory się poprawiły. Ale nie jest też tak, że po pokonaniu Zagłębia i przełamaniu passy meczów bez wygranej odetchnęliśmy i pojedziemy do Wronek, aby ze spokojem dostać w czapę. Nic z tych rzeczy. To fakt, ciśnienie zeszło, ale my chcemy wygrywać dalej i piąć się w górę tabeli. Nie spoczniemy i nie powiemy sobie, że już wszystko jest dobrze, bo wygraliśmy. Mamy nad czym pracować. Wierzę jednak, że teraz, kiedy w końcu wygraliśmy i trafiliśmy na odpowiedni tor, to już na nim zostaniemy. Przecież na meczu z Zagłębiem sezon się nie skończył.

Może tych wygranych i punktów być teraz więcej, bo najbliżsi rywale wydają się, przynajmniej teoretycznie, łatwiejsi. Poza spotkaniem z zespołem z Poznania pozostali rywale wydają się do ogrania.

Wygrać będziemy chcieli z każdym. Również w sobotę. Ale oczywiście znamy terminarz i wiemy, co nas czeka w następnych meczach. Być może nawet te słabsze wyniki brały się stąd, że graliśmy z mocnymi zespołami. Mamy już za sobą mecze z Wisłą Kraków, Legią Warszawa, Ruchem Chorzów, Jagiellonią Białystok, GKS-em Bełchatów czy Polonią Bytom. Teraz zostali nam teoretycznie słabsi rywale, ale wcale nie byłbym taki pewny, że o punkty będzie łatwiej. Z żadnym rywalem nie jest łatwo wygrać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska