Pięćdziesiąt lat temu "Słowo Polskie" dumnie ogłosiło, że Wrocław przejmuje inicjatywę w nauce, bo oto odbywa się w naszym mieście kolejne sympozjum, tym razem poświęcone klinicznemu zastosowaniu wektokardiografii przestrzennej. Była ona rejestracją skurczu serca w postaci pętli, podczas gdy elektrokardiogram był i jest wykresem liniowym pracy serca, jakby pismem na jego temat.
Wektokardiogram przypominał rzeźbę badanego serca i wzbudzał wielkie zainteresowanie wrocławskich kardiologów, m.in. prof. Wiktora Brossa.
- Co się stało z wektokardiografią? - pytam kierownika Kliniki Chirurgii Serca Akademii Medycznej we Wrocławiu, prof. Wojciecha Kustrzyckiego?
- Wektokardiografia była jednym z wielu nieinwazyjnych sposobów obrazowania funkcji serca, niewymagających naruszenia ciągłości tkanek pacjenta. We Wrocławiu na przełomie lat 50. i 60. zajmowały się nią zespoły profesorów Szczeklika i Kowarzyka, ale z biegiem lat rozwinęły się inne metody diagnostyczne, a wektokardiografia odeszła do historii.
- Panie Profesorze, był Pan na kongresach i sympozjach w wielu miastach świata, wyjeżdża Pan właśnie do Wiednia - jak na tle innych wypada nasze miasto spotkań - Wrocław?
- Do mego rodzinnego miasta mam szczególne, sentymentalne nastawienie, może nie całkiem obiektywne. Pamiętam je z różnych etapów powojennej odbudowy i rozwoju. Miasto nabrało wyjątkowego tempa od momentu, kiedy to my, wrocławianie, decydujemy o tym, jaki Wrocław jest i jaki ma być. Piękny, przyjazny, z nowoczesnym, dynamicznym i tolerancyjnym społeczeństwem, które potrafi się uśmiechnąć nawet w czasach kryzysu. Wrocław jest gościnny - jak na miasto spotkań przystało. W każdym mieście staram się znaleźć coś ładnego, przyjemnego, a przychodzi mi to tym łatwiej, gdy wiem, że niedługo wracam do naszego "wrocka".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?