Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tysiąc szkół na tysiąclecie

Katarzyna Wilk; Justyna Bryndza
Lwówecka tysiąclatka w latach sześćdziesiątych
Lwówecka tysiąclatka w latach sześćdziesiątych Archiwum szkoły
Najstarszej podstawówce w Lwówku Śląskim niedawno stuknęła pięćdziesiątka. Przez ten czas jej mury opuściło około pięciu tysięcy absolwentów, których uczyło ponad 70 pedagogów.

Szkoła Podstawowa nr 2 im. Bohaterów 10. Sudeckiej Dywizji Piechoty była pierwszą oddaną do użytku placówką wybudowaną dla uczczenia tysiąclecia polskiej państwowości w naszym województwie.

Od wiosny 1958 roku budowali ją niemal wszyscy. W jej powstanie zaangażowali się głównie rodzice uczniów - o pomoc nikt nie musiał prosić.
Ale rękawy zakasali nie tylko ci, których pociechy miały chodzić do podstawówki. Na przykład fundamenty kopali więźniowie z zakładu karnego.

- A robotników z postępów prac codziennie rozliczały dzieci - wspomina Krystyna Cembaluk, nauczycielka związana ze szkołą od początku jej powstawania. - Bacznie się przyglądały, bo z niecierpliwością czekały na nową szkołę - dodaje ze wzruszeniem.

Klasy urządzano na ostatnią chwilę, we wrześniu. Dlatego rozpoczęcie roku szkolnego opóźniło się. Do miasta koleją przywożono: nowe ławki, stoliki, krzesła, pomoce dydaktyczne.
- Do godziny drugiej w nocy rodzice i nauczyciele rozładowywali na dworcu wagony - opowiada Krystyna Cemba-luk. - Potem ciężarówkami transportowano wyposażenie do szkoły - dodaje Cembaluk. Zastępcą pierwszego kierownika szkoły, Kazimierza Sozańskiego, był jej mąż Zbigniew Cembaluk. Ona sama w szkole pracowała ponad 20 lat. Uczyła m.in. prac ręcznych, bo lwóweckiej placówce przydzielono też 18 maszyn do szycia.
- Dziewczynki na zajęciach szyły opalacze, czyli staniczki i figi, i fartuszki. Uczyły się cerować i przyszywać guziki - opowiada nauczycielka tak, jakby to było wczoraj. Jej pierwsza klasa liczyła 56 uczniów.

W powstanie szkoły zaangażowali się głównie rodzice uczniów - o pomoc nikt nie musiał prosić.

Prace przy budowie szkoły przyspieszyło to, że teren pod szkołę był uzbrojony: była doprowadzona woda i prąd. Dzięki wysiłkowi mieszkańców miasteczka 27 września 1959 roku uroczyście i z rozmachem typowym dla tamtych czasów świętowano jej otwarcie. Prace porządkowe trwały niemal do świtu. Naukę rozpoczęło około 650 uczniów.

Początki nie były łatwe. O tym, co się działo, dowiadujemy się m.in. dzięki Księdze Pamiątkowej Szkoły Tysiąclecia Państwa Polskiego, która prze-trwała do dziś. Ciekawostką są np. dyżury nauczycielskie prowadzone w mieście od początku 1964 roku w godzinach 20-22.
- Potem do akcji włączano także rodziców, a nawet milicję - mówi Elżbieta Ugrynowicz, obecna dyrektor Szkoły Podstawowej nr 2 w Lwówku. - Dyżury pełnili także pod miejscowym kinem, bo uczniowie chodzili na filmy dozwolone od lat 14, mimo że byli młodsi - dodaje.

Skarbnicą wiedzy są wspomienia ludzi związanych ze szkołą. Nauczyciel techniki i geografii Eugeniusz Piątko pamięta, jak razem z uczniami na początku lat 60. w skrzyni zakopał pamiątki dla przyszłych pokoleń.
- Do środka wsadziliśmy grzebień, szczoteczkę do zębów, no i oczywiście flaszeczkę - żartuje emerytowany belfer. Teraz w miejscu, w którym ją zakopano, znajduje się nowoczesne boisko Orlik.
A jakie gagi robili uczniowie w tamtych czasach?
- O, młodzież to miała pomysły - przytakuje Piątko. Gdy właścicielka pobliskiego sadu poskarżyła się dyrekcji, że bez jej wiedzy zrywają jabłka, uczniowie stanęli na wysokości zadania i przywiązali owoce do gałęzi jabłoni na sznurkach. Zrobili to po tym, jak nauczyciel zapewnił, że nie poniosą konsekwencji, jeśli owoce wrócą na drzewo.

W latach 90. psikusy uczniów miały nieco inny charakter. Elżbieta Ugrynowicz, wówczas nauczycielka w klasach I-III, opowiada, jak jeden z uczniów, po powrocie ze szkolnej stołówki, w klasie strzelał z widelca ziemniakami.
Lwówecka szkoła może się pochwalić znakomitymi osiągnięciami. Właśnie tutaj zdobywał pierwsze szlify Lucjan Błaszczyk, jeden z najlepszych polskich tenisistów stołowych, finalista olimpiady w Pekinie i absolwent lwóweckiej podstawowki. Wszyscy pamiętają go jako chłopca wielkiego duchem, a małego wzrostem.

- Jak mu coś nie wychodziło, to pierwszym odruchem było uderzenie rakietą w stół - uśmiecha się jego pierwszy trener, Stanisław Ugrynowicz, pod którego okiem nabywał umiejętności sportowca od najmłodszych lat. - Lucek, gdy zaczynał grać, to ledwie dosięgał do stołu - dodaje.
Lucjan Błaszczyk nie zapomniał o swoich rodzinnych stronach. Cały czas uczestniczy w życiu szkoły. W grudniu ubiegłego roku odwiedził miasto z okazji otwarcia boiska wybudowanego w ramach rządowego programu Orlik 2012. W zeszłym roku przekazał dres olimpijski, który zlicytowano, a pieniądze przekazano na budowaną właśnie sportową halę.

Dzisiejsza szkoła nie przypomina tej dawnej. Justyna Drążek i Mateusz Kyzioł, czwartoklasiści, dziś korzystają z nowoczesnych sal lekcyjnych, pracowni komputerowych czy boiska. Od września 2010 roku dzieci będą ćwiczyć w hali sportowej z prawdziwego zdarzenia. Jej budowa, za 12 mln zł, trwa. Oboje najbardziej lubią zajęcia z wychowania fizycznego. Już nie mogą się doczekać, kiedy inwestycja dobiegnie końca. - Nasza szkoła jest po prostu super i cieszymy się, że możemy do niej chodzić - uśmiechają się dzieci.

Lwówecka szkoła może się pochwalić znakomitymi osiągnięciami. Właśnie tutaj zdobywał pierwsze szlify Lucjan Błaszczyk.

Pod koniec września, kiedy świętowano jubileusz 50-lecia istnienia szkoły, nie obyło się bez wpadek i dziwnych zdarzeń. Najpierw z powodu odkrycia niewybuchu na terenie budowy hali sportowej trzeba było ewakuować całą szkołę. - A cztery dni później w dniu uroczystego apelu, koparka przecięła kabel doprowadzający prąd do szkoły - mówi dyrektor Ugrynowicz. Na pomoc przyszli lwóweccy strażacy, którzy pożyczyli agregat prądotwórczy.

Schron i szpital

Szkoły tysiąclecia, tzw. tysiąclatki, powstały w ramach programu rządowego "Tysiąc szkół na Tysiąclecie Państwa Polskiego". Autorem hasła był Władysław Gomułka, który w ten sposób chciał uczcić wyjątkowe święto przypadające na rok 1966.

Poza tym wyż demograficzny lat 50. wymógł rozbudowę szkół. W 1961 roku w jednej sali lekcyjnej średnio było około 71 uczniów. Zmusiło to władze do podjęcia decyzji o budowie nowych placówek. Głównie były to szkoły podstawowe. Pierwszą tysiąclatką była Szkoła Podstawowa nr 7 w Czeladzi, której uroczyste otwarcie miało miejsce 26 lipca 1959 roku. Szkoły powstawały w trakcie zimnej wojny, więc miały nie tylko przeznaczenie oświatowe. Wszystkie placówki posiadały schrony przeciwlotnicze. Projektowano je tak, by w razie wojny mogły służyć jako szpitale polowe. Łącznie w Polsce powstało około 1417 tysiąclatek. Pierwsza z nich na Dolnym Śląsku była Szkoła Podstawowa nr 2 w Lwówku Śląskim. Takich szkół w naszym regionie jest 8.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska