Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Babcia szaradzistka uwielbia "Jaja Grubego"

Paweł Gołębiowski
Pani Leokadia uwielbia rozwiązywać krzyżówki z naszej gazety
Pani Leokadia uwielbia rozwiązywać krzyżówki z naszej gazety Dariusz Gdesz
Leokadia Sikora z Wałbrzycha jest chyba najstarszą osobą rozwiązującą krzyżówki z naszej gazety. Twierdzi, że są dla niej jak lekarstwo, bo dzięki nim zachowuje sprawny umysł.

"To skrzydło dzwonków" - chyba niewielu z nas szybko domyśli się, że w tak brzmiącym haśle krzyżówkowym chodzi o zwykłą zupę, kartoflankę. Prawdopodobnie są tacy, którym nigdy nie udałoby się "wpaść" na takie rozwiązanie.

Nie ma z tym jednak większych problemów Leokadia Sikora, 94-letnia wałbrzyszanka. Rozwiązywanie krzyżówek jest jej pasją i pomimo sędziwego wieku radzi sobie z tym znakomicie. Uwielbia zwłaszcza krzyżówki z piątkowego magazynu "Polski-Gazety Wrocławskiej" autorstwa Andrzeja Górnego - "Jaja Grubego". W każdy piątek (w dniu, kiedy się ukazują) nie może już doczekać się, kiedy weźmie gazetę do rąk.

- Bardzo lubię te krzyżówki, bo są niezwykle trudne i trzeba przy nich trochę pokombinować. Polegają na grze słów i skojarzeń. Do ich rozwiązania nie wystarczy zatem tylko zwykła, encyklopedyczna wiedza. Kartoflanka to właśnie przykład hasła z jednej z nich - wyjaśnia wałbrzyszanka.

Jest chyba najstarszą osobą rozwiązującą krzyżówki z naszej gazety. O innych, zwykłych, mówi, że są dla dzieci. Oczywiście rozwiązuje je także, ale tylko od czasu do czasu. Te z naszego dziennika zawsze i to już od kilkudziesięciu lat, od kiedy jest wydawany.
- Najpierw kupowałam "Słowo Polskie" i "Gazetę Robotniczą", później "Gazetę Wrocławską", a teraz "Polskę-Gazetę Wrocławską" - wymienia pani Leokadia.

Krzyżówki rozwiązuje wyłącznie dla przyjemności, a nie nagród.

Wspomina, że nieraz zdarzało się jej wysyłać do redakcji rozwiązanie krzyżówki, licząc na wylosowanie nagrody.
- Jednak rzadko udawało mi się coś wygrywać. Raz dostałam zestaw kosmetyków, a innym razem pieniądze, chyba 300 złotych, za które kupiłam sobie zaraz śliczny materiał na sukienkę. Ona jeszcze wisi w szafie - mówi.

Dodaje jednak, że krzyżówki rozwiązuje wyłącznie dla przyjemności, a nie nagród. Rzadko zdarza się, żeby ta 94-latka nie rozwiązała jakiejś do końca. To w jej przypadku jest o tyle trudniejsze, że nie może pomagać sobie żadnymi słownikami, encyklopediami czy atlasami. Po prostu te książki są dla niej za ciężkie i nie ma siły, żeby wstać z łóżka (w którym ze względu na stan zdrowia spędza większość czasu), przynieść je sobie, a później wertować. Posługuje się zatem wyłącznie wiedzą, którą ma w głowie. Ale ta jest nie od parady.

- Jakoś sobie radzę, czasami sama się dziwię, że tak dobrze. Najgorzej jest z hasłami geograficznymi. Trudno przecież znać wszystkie zakątki świata. Kiedy nie mogę sobie przypomnieć jakiejś nazwy, odkładam gazetę i wracam do niej za jakiś czas - tłumaczy.
Te przerwy nie trwają jednak długo. Przeważnie kilka lub kilkanaście minut.
- To prawda, że z moją głową nie jest jeszcze najgorzej. Już wiele razy słyszałam od lekarzy, że te krzyżówki są dla mnie znakomitym lekarstwem. Dzięki nim mój mózg pracuje tak sprawnie, że tylko pozazdrościć - uśmiecha się.
Szybko jednak dodaje, że poza tym to jest bardzo schorowana. Ma problemy z krążeniem, sercem, przechodziła już cztery operacje brzucha, operowane też miała wątrobę i tarczycę. Niedawno przeszła zapalenie płuc. Od pewnego czasu już nie wychodzi z domu, ciężko jej nawet samej wstać z łóżka.
- Ale mam naprawdę sporą pomoc od dobrych sąsiadów. Pamiętają też o mnie kochane dzieci i wnuki - mówi pani Leokadia.
Doczekała się sporej gromadki potomstwa: dwóch synów - Leszka i Andrzeja, ma aż ośmioro wnuków i 11 prawnuków. Podczas spotkań rodzinnych, na przykład świątecznych, ta liczna gromadka często mówi o krzyżówkowej pasji babci. - Ale nie tylko ja uwielbiam łamigłówki, u nas to rodzinne. Syn Andrzej, który jest emerytowanym wojskowym i mieszka we Wrocławiu, telefonuje do mnie codziennie. Pyta oczywiście jak się czuję, ale często także konsultujemy rozwiązanie jakiejś krzyżówki. To mądry facet, który skończył Wojskową Akademię Techniczną, ale zdarza się, że coś mu podpowiem - wyjaśnia pani Leokadia.

Wspomina, że do Wałbrzycha przyjechała z Borysławia tuż po wojnie, w 1945 roku, z mężem Józefem, dziećmi i teściami. Syn Leszek miał wtedy 8 lat, Andrzej 1,5 roku.
- Byliśmy wówczas już dziewięć lat po ślubie. Pobraliśmy się, kiedy miałam 21 lat - wspomina pani Leokadia.

Czyta gazety, często ogląda telewizję. Śledzi wydarzenia z kraju i ze świata.

Przez całe życie była na utrzymaniu męża i zajmowała się domem. Pracowała tylko 13 miesięcy, w wałbrzyskiej hucie szkła, jako bibliotekarka.
- Mam tylko przedwojenną, małą maturę i sama dziwię się czasami, że tak dużo wiem i tak wiele pamiętam - mówi.
Ale zawsze uwielbiała czytać i interesowała się wszystkim. Wspomina, że jej mąż, który w 1975 roku zginął w wypadku samochodowym, zawsze mówił - ty to jesteś erudytką i znasz się na wszystkim.
To bez wątpienia prawda i pomimo upływu lat ciągle interesuje ją wszystko. Czyta gazety, często ogląda telewizję. Śledzi wydarzenia z kraju i ze świata. Interesuje ją nie tylko polityka, ale także na przykład sport.

- Jestem olbrzymią patriotką. Ostatnio popłakałam się ze szczęścia oglądając występy naszych siatkarzy i siatkarek w mistrzostwach Europy. Chłopcy zdobyli złote medale, ale dziewczęta też wypadły nieźle. Trzecie miejsce to również wspaniałe osiągnięcie - ocenia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska