Po raz ostatni biało-czerwoni zaprezentowali się we Wrocławiu 24 marca 1987 roku w wygranej 4:1 potyczce z Norwegią.
- Polski Związek Piłki Nożnej przyznał stolicy Dolnego Śląska prawo organizacji inauguracyjnego spotkania eliminacji MŚ 2010 ze Słowenią (6.09) - poinformował krótko rzecznik prasowy związku Zbigniew Koźmiński. Drugim kandydatem na gospodarza starcia był Szczecin.
Mecz kadry to dla Wrocławia rzecz nośna i wielce nobilitująca, ale...
- Nie zdziwiłbym się, gdyby trener czy kierownik reprezentacji Słowenii zwracał się do organizatora zawodów per "panie kustoszu". Dlaczego? Przecież przyjdzie im grać mecz na poziomie reprezentacyjnym w skansenie - mówi bez ogródek legendarny bramkarz reprezentacji Polski Jan Tomaszewski.
Stadion przy Oporowskiej, który 6 września gościć będzie podopiecznych Leo Beenhakkera, pomieścić może niewiele ponad 8 tys. widzów. Po modernizacji obiektu i remoncie odkrytej trybuny, będzie to docelowo 10 tys.
- Mam spokojną głowę, jeśli chodzi o atmosferę na trybunach, jestem pewien, że kibice nie zawiodą - dodaje Tomaszewski.
Gorzej wyglądają inne kwestie. Samemu stadionowi daleko do reprezentacyjnego szczebla. Obie reprezentacje, oficjeli zarówno tych z FIFA, jak i z rodzimego podwórka, trzeba będzie gdzieś ulokować. Do tego dochodzą kibice. Im też trzeba zapewnić chociażby odpowiedni dojazd czy miejsca parkingowe.
- Niemal pewne jest, że bazą docelową dla samochodów polskich fanów będzie zajezdnia przy ul. Grabiszyńskiej, niespełna 100 m od stadionu - uspokaja członek zarządu Śląska Wrocław, organizatora spotkania eliminacyjnego, Paweł Żelem.
Trudno oprzeć się wrażeniu, że decyzja o przyznaniu meczu Wrocławiowi, a nie Szczecinowi miała polityczny podtekst. Szczególnie że Michał Listkiewicz nosi się z zamiarem ponownego kandydowania na fotel PZPN. Dzięki tej decyzji dolnośląskich działaczy miałby za sobą. Gdyby jeszcze przywrócić licencję Polonii Bytom, to i śląscy stanęliby za nim murem.
- Wątpię, że werdykt miał podłoże polityczne. Listkiewicz powinien zostać w PZPN jako wiceprezes koordynujący przygotowania do Euro 2012, bo to głównie dzięki zabiegom jego i Adama Olkowicza przyznano nam imprezę - ocenia Tomaszewski.
I dodaje:
- Prezesa widzą w nim przede wszystkim członkowie zarządu PZPN. Gdy nadal będzie na świeczniku, to przejmie na siebie odpowiedzialność za niepowodzenia szkoleniowe, brak zaplecza i korupcję. A ci, co robili bałagan w polskiej piłce, dalej będą mogli bezkarnie działać. Nie tylko Listkiewicz zarządza PZPN-em. Zarząd tworzy 35 członków. Pozostałych też trzeba rozliczać z konkretnych działań bądź ich braku, a nie zamiatać pewne rzeczy pod dywan. Zamiast szukać fałszu w przyznaniu wrocławianom spotkania eliminacji, zajmijmy się innymi sprawami, jak chociażby licencją dla Widzewa. A Wrocław się obroni - kończy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?