Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polkowice: Rodzina chorej Ani prosi o umorzenie

Urszula Romaniuk
Mama Ani jest załamana postanowieniem urzędu
Mama Ani jest załamana postanowieniem urzędu
Opieka społeczna chce zwrotu zasiłku na dziecko. Leczenie Ani kosztuje kilka tys. zł miesięcznie.

Rodzina Adamczyków ma zwrócić polkowickiemu Ośrodkowi Pomocy Społecznej ponad 5300 zł. Tyle, w sumie, otrzymała od lutego z tytułu zasiłku rodzinnego i świadczenia pielęgnacyjnego na córkę, choć, zdaniem OPS, nie powinna. A to dlatego, że właśnie w lutym mąż pani Barbary zmienił pracę na lepiej płatną niż miał do tej pory. Zwiększył się zatem dochód na osobę w rodzinie i kobieta powinna o tej zmianie powiadomić opiekę społeczną. Tak wynika też z pouczenia, jakie znajduje się pod decyzją o przyznaniu świadczeń pieniężnych, podpisanego przez panią Barbarę.

- Nie jesteśmy w stanie spłacić zadłużenia w Ośrodku Pomocy Społecznej - martwi się Barbara Adamczyk z Suchej Górnej koło Polkowic, mama trzynastoletniej Ani, chorej na nieuleczalną chorobę - pęcherzycę. W Polsce choruje na nią około 500 osób.

Kobieta nie zaprzecza, że niezbyt dokładnie przeczytała tę informację zamieszczoną drobnym druczkiem. Ale też podkreśla, że nie miała zamiaru nikogo oszukiwać. - Wiedziałam, że jak są większe zarobki, to zabiorą zasiłek, ale decyzja o jego przyznaniu ważna była do sierpnia - wyjaśnia mama Ani. - Myślałam, że do tego czasu będzie ona obowiązywać.

Problem polega na tym, że mąż pani Barbary lepiej zarabia od lutego. Przedtem, w prywatnej firmie, dostawał dużo mniej, a jeszcze wcześniej przez jakiś czas nie pracował i rodzina utrzymywała się z zasiłku. Tymczasem tylko na maści, opatrunki, bandaże, specjalne plastry, które nie przyklejają się do ciała, czy igły do przekłuwania pęcherzy mama Ani wydaje miesięcznie nawet kilka tysięcy złotych.

Najdroższe są plastry. Jedno opakowanie (10 sztuk) kosztuje 23 zł. Codziennie potrzeba takich cztery - po dwa na poranne i wieczorne przebrania. Do tego dochodzą leki, bo dziecko często choruje.

Rodzina Adamczyków musi zwrócić Ośrodkowi Pomocy Społecznej ponad 5300 zł.

We wrześniu Ania rozpoczęła naukę w Gimnazjum nr 1 w Polkowicach. Mimo ciężkiej choroby, chętnie chodzi do szkoły. Ale ani wcześniej, ani teraz pani Barbara nie mogła pójść do pracy, bo zawsze musi być na wezwanie, gdyby z córką działo się coś złego. Ale ostatnio coraz częściej o tym myśli.
- Poszłabym obojętnie do jakiej pracy, choćby do sprzątania w szkole, do której chodzi Ania, ale na razie nie ma miejsc - dodaje pani Barbara. - Mamy jeszcze dwóch synów.

We wtorek kobieta złożyła w OPS-ie odwołanie od decyzji w sprawie spłaty zadłużenia.
- Poprosiłam o umorzenie tych zaległości, bo nie stać nas na zwrot takiej kwoty - mówi mama Ani. Beata Puławska, dyrektor Ośrodka Pomocy Społecznej w Polkowicach, zna sytuację rodziny Adamczyków. Jak nas zapewnia, pracownik socjalny już zajmuje się sprawą. - Jest możliwość umorzenia długu, ale decyzję w tej sprawie podejmiemy po przeanalizowaniu dokumentów - dodaje dyrektor OPS-u.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska