Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie pal w piecu byle czym

Artur Szałkowski
Ludzie grzeją mieszkania gumą i śmieciami. Wałbrzyszanie mogą za to trafić nawet przed sąd.

Opalanie śmieciami i zbyt szczelne mieszkania - to najczęstsze powody pożarów i zaczadzeń. Równie często do tragedii dochodzi przez zwykłą, ludzką głupotę.

W połowie marca tego roku 19-letni mieszkaniec budynku przy ul. Wrocławskiej w Wałbrzychu rozpalał w piecu używając rozpuszczalnika. Nastąpiła eksplozja i wybuchł pożar. Trzech lokatorów budynku, w tym dwójka małych dzieci, trafiło do szpitala z objawami zatrucia dymem. Policja postawiła chłopakowi zarzut zagrożenia ludzkiego zdrowia i życia. Groziło mu do 5 lat więzienia.

- Miał dużo szczęścia, bo na miejscu szybko pojawiła się straż pożarna - wyjaśnia Bożena Jażdżyk, prokurator rejonowy w Wałbrzychu. - Dzięki temu obyło się bez ofiar. Sprawca próbował też ugasić ogień. Potraktowaliśmy to jako okoliczność łagodzącą i nie skierowaliśmy sprawy do sądu. Prawa łaski w takich przypadkach nie zamierza jednak stosować Miejski Zarząd Budynków w Wałbrzychu.

Opinie biegłych z policji i straży pożarnej, które wykażą winę lokatora w spowodowaniu pożaru, będą dla niego podstawą do założenia najemcy sprawy w sądzie i ubiegania się o rekompensatę za straty.
- Bezmyślność osób palących w domowych piecach jest ogromna - mówi Krzysztof Szyszka, zastępca komendanta wałbrzyskiej straży pożarnej. - Spalają plastik, opony i polewają to na przykład benzyną.

Dodatkowym zagrożeniem jest lekceważenie przez lokatorów wezwań kominiarzy do kontroli pieców i przewodów kominowych. W efekcie może dojść do pożaru, ale i do śmiertelnego zatrucia czadem.
W listopadzie 2008 r. 30 studentów z Legnicy zatruło się tlenkiem węgla. Nocowali w Domu Słuchacza przy legnickim Nauczycielskim Kolegium Języków Obcych. Piecyk do podgrzewania wody był zepsuty i odprowadzał spaliny do wnętrza budynku, zamiast do komina. Według dyrektorki kolegium, dzień przed wypadkiem kominiarze zrobili przegląd kominów, a feralny piec miał tylko dwa lata i nie było z nim wcześniej jakichkolwiek problemów.

- Uczulamy mieszkańców, aby pilnowali, czy wezwani kominiarze nie wykonują swojej pracy jedynie na papierze - mówi Krzysztof Szyszka. - Nie chcemy, aby uchybienia, których się dopuszczą nierzetelni kominiarze, administratorzy nieruchomości lub lokatorzy, były wykrywane przez biegłych dopiero wtedy, gdy dojdzie do tragicznego w skutkach pożaru.

Stosowanie złego opału oraz brak dopływu świeżego powietrza do mieszkań.
Zdaniem Jerzego Siary, kominiarza i biegłego sądowego, to główna przyczyna pożarów mieszkań oraz zaczadzeń lokatorów.
- Tylko w ciągu czterech pierwszych miesięcy tego roku badałem na Dolnym Śląsku pięć takich zdarzeń - wyjaśnia Siara. - Wszystkie ofiary uległy śmiertelnemu zaczadzeniu, ponieważ ich mieszkania były nadmiernie uszczelnione. Nie można dopuszczać do sytuacji, kiedy wszystkie szczeliny w drzwiach, oknach, a nawet kratki wentylacyjne są zatykane. Brak dopływu świeżego powietrza powoduje tragedie. Druga sprawa to spalanie w piecach plastiku, gumy lub mokrego drewna. Wydzielają one smołę, która osiada w kominie. Kiedy dochodzi do jej zapłonu, zwłaszcza w starych budynkach o łatwopalnej konstrukcji, może się to skończyć śmiercią wielu osób.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska