Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

25 października lubinianie zdecydują, czy odwołać prezydenta

Piotr Kanikowski
Robert Raczyński zaprasza Lubin na ryby
Robert Raczyński zaprasza Lubin na ryby Piotr Krzyżanowski
Po siedmiu latach rządzenia Lubinem Robertowi Raczyńskiemu grozi odwołanie ze stanowiska prezydenta, a jego poplecznikom utrata intratnych posad w ratuszu i spółkach komunalnych.

25 października odbędzie się referendum. Rada miejska chce, by na rok przed upływem kadencji lubinianie dokonali oceny swego prezydenta i zdecydowali, czy powinien dalej sprawować tę funkcję. Jeśli do urn pójdzie co najmniej 30 procent uprawnionych mieszkańców i większość zagłosuje przeciwko Raczyńskie-mu, będzie musiał ustąpić.

Może zatem dojść do zmiany warty, na którą Platforma Obywatelska oraz stowarzyszenie Teraz Lubin czekają od lat. Tymczasem prezydent robi dobrą minę do złej gry.
- Jadę na ryby do Kunic - beztrosko deklaruje Robert Raczyński. - I będę zachęcał innych, żeby 25 października też pojechali sobie na ryby.

Bojkot zaleca Tymoteusz Myrda, szefujący prezydenckiemu ugrupowaniu Lubin 2006:
- Referendum to próba partyjnej manipulacji - mówi.
Zgodnie z tą strategią na ulicach Lubina nie rzucają się w oczy obwieszczenia z wykazem lokali wyborczych i terminem referendum. Wiszą sobie dyskretnie. Ale walka trwa.

Strategia prezydenta to obrona przez atak i odwrócenie uwagi od własnej osoby. Lubińska Spółka Inwestycyjna stara się więc przekonać opinię publiczną, że za dziurę, którą cztery lata temu wspólnie z niemieckim partnerem wykopała w Rynku, odpowiadają władze powiatu, bo odmówiły pozwolenia na budowę galerii handlowej bez parkingów. Krótko po ogłoszeniu referendum wykopy udekorowano billboardami z podobiznami starosty i wicestarosty, żeby nikt z wyborców nie kojarzył dziury z prezydentem.
Wystarczyło niewłaściwe skojarzenie i Marek Bubnowski, przewodniczący rady miasta, trafił przed sąd w trybie wyborczym. Ugrupowanie Lubin 2006 pozwało go za wywiad w Radiu Elka, z którego można było wywnioskować, że podstawą zwołania referendum przeciwko prezydentowi jest dziura w Rynku. To nieprawda, bo referendum jest konsekwencją nieudzielenia Robertowi Raczyńskiemu absolutorium za 2008 rok i dziura nie ma nic do rzeczy (choć głosując, lubinianie wezmą pod uwagę pełny bilans jego rządów).

Bubnowski zdziwił się, ujrzawszy kilka dni temu w centrum Lubina billboard ze swoim zdjęciem, nazwiskiem i treścią sprostowania, jakie zgodnie z sądową ugodą wygłosił w Radiu Elka. Okazało się, że reklamę zafundowało mu stowarzyszenie Lubin 2006.
- Chcieliśmy, by mieszkańcy dowiedzieli się o kłamstwie pana przewodniczącego - wyjaśnia Tymoteusz Myrda.

Na billboardzie z podobizną Bubnowskiego tłustą czcionką wyróżniono tylko fragment: "Prostuję nieprawdziwą informację, jakoby prezydent miasta Lubina Robert Raczyński odpowiedzialny był za dziurę w Rynku". Bledszym drukiem wydrukowano kluczową dla decyzji sądu końcówkę oświadczenia: "...i ta odpowiedzialność była powodem przeprowadzenia referendum lokalnego".
- To jest manipulacja, ale nie zamierzam pozywać jej autorów w trybie wyborczym - komentuje Marek Bubnowski. - Sąd to nie jest miejsce do rozstrzygania naszych lubińskich sporów. Wolę, żeby rozstrzygnęły się one 25 października przy urnach wyborczych.

Bubnowski przytacza cytat z czasów PRL-u: "Jeśli ktoś podniesie rękę na władzę ludową, to władza mu tę rękę utnie".
- W Lubinie jest podobnie. Kto krytykuje prezydenta, tego pozbawia się języka - dodaje Bubnowski.

Uwaga na efekt bumerangu
Z Romanem Baeckerem, politologiem z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, rozmawia Piotr Kanikowski

Czemu służy czarny piar?

Klasyczna kampania negatywna ma zniechęcić zwolenników przeciwnika, by np. nie wzięli udziału w referendum. Do wykorzystania jest cały szereg chwytów niemających często nic wspólnego z etyką. Wszystko zależy od pomysłowości sztabów i akceptowalności takich zachowań przez wyborców.

Czy to skuteczne?

Wyborcy niechętnie odnoszą się do kampanii pełnej brutalności i wyzwisk. Ale za to łatwo dają posłuch wszelkim aferom. Utopieni w nich politycy muszą dowieść, że nic ich z tą sprawą nie łączy, by wyjść z twarzą.

Czarny piar to chyba jednak ryzykowna metoda walki z przeciwnikiem?

Kampanii negatywnej towarzyszy wielokrotnie opisywany efekt bumerangu. Jeśli nie spełnia się pewnych zasad, to w końcu wyborcy odrzucają autora kampanii negatywnej. Klasycznym przykładem jest to, co zrobił Krzaklewski Kwaśniewskiemu. Mimo że informacje były prawdziwe, wyborcy uznali je za mało ważne, a Krzaklewski stracił.

Czy referendum na rok przed wyborami ma sens?

Tylko wtedy, kiedy dotyczy spraw żywotnie obchodzących daną społeczność. Z badań Andrzeja Piaseckiego wynika, że referenda nad odwołaniem władz samorządowych coraz częściej są skuteczne.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska